Kategoria: Turystyka
18 lipca mija 528 lat od śmierci gorliwego w służbie Bogu i ludziom zakonnika i kapłana, św. Szymona z Lipnicy. Postaci świętego (kanonizowany 3 czerwca 2007 r.), którego dzieciństwo upłynęło na ziemi bocheńskiej poświeciliśmy już sporo miejsca, dziś prezentujemy część jego ziemskich wizerunków.
„ Nie byłoby piękna Lipnicy, gdyby nie posiadała uroku świętości”. To słowa byłego proboszcza lipnickiej parafii ks. prałata Stanisława Wiśniowskiego, które wypowiedział na pokreślenie duchowych wartości Lipnicy. W dziejach Lipnicy trudno pominąć ten niezwykle istotny metafizyczny wątek, który ogarnia lipnicką przestrzeń i towarzyszy jej na co dzień.
Pod koniec lat 50-tych XX w., w międzyrzeczu Raby i Stradomki pojawił się młody ksiądz Karol Wojtyła, późniejszy biskup krakowski i papież, Jan Paweł II. W roku 1948 został mianowany wikariuszem w parafii Niegowić, wsi położonej w dolinie Raby, w jej lewobrzeżnej, zachodniej części.
„Natchnij się mówię dumą narodową o ile bowiem wszelka duma jest występkiem, o tyle narodowa powinnością.”. To słowa Kazimierza Brodzińskiego - Polaka. Przywołujemy do pamięci ten apel poety w 218-tą rocznicę urodzin naszego ziomka.
Kazimierz Brodziński w Lipnicy przebywał 10 lat. 21 grudnia 1804 roku, w czasie kiedy pobierał nauki w gimnazjum w Krakowie, umarł mu ojciec (Jacek Brodziński pochowany został na lipnickim cmentarzu). Przerwał więc naukę i pieszo (8 mil) wrócił do Lipnicy. Zaprzyjaźniony z rodziną wieśniak zaprowadził go na grób ojca, a później do Rajbrotu, gdzie osiadła po śmierci męża Anna Brodzińska, jego macocha.
Historia obecności rodziny Brodzińskich w lipnickim starostwie datuje się od lat 80-tych XVIII wieku, kiedy to Jacek Brodziński zostaje plenipotentem (rządcą) hrabiego Moszyńskiego w majątku Królówka. Właśnie tam, do Królówki kierujemy pierwsze nasze kroki, szukając śladów poety. Tu, w pańskim dworze przyszedł na świat 8 marca 1791 r. późniejszy wielki polski poeta, prekursor romantyzmu w Polsce, Kazimierz Brodziński.
Niepodległość Polski, które to wydarzenie obchodzimy oficjalnie 11 listopada nie zrodziła się sama, upadek zbrojny i polityczny zaborców wywalczyły również polskie bagnety. Droga do niepodległości wiodła także przez Ziemię Bocheńską. Przytaczamy fragmenty wspomnień samych legionistów, prezentując wybrane epizody z obecności polskiego wojska na terenie Lipnic i Rajbrotu.
Staraniem Gminnego Ośrodka Kultury w Lipnicy Murowanej ukazał się na Dni Lipnicy druk – składanka „Szlak węgierski – z przeszłości do turystycznego poznania”, poświęcony niezwykłej atrakcji turystycznej jaką jest ten historyczny trakt na Węgry. Lipnica liczy, iż stanie się on wkrótce dla niej i najbliższych jej okolic istotnym i powszechnie uznanym produktem turystycznym. Wprowadzony do oferty turystycznej przyciągnie zapewne kolejnych turystów, sycąc ich oczy niezwykłymi krajobrazami i zabytkami.
To ludzie pisali historię, pisali ją poprzez swoje czyny, nieraz w mozolnym trudzie przez całe swoje życie. Im to potomni, nie tylko poprzez okazjonalne wspomnienie, lecz i wiekopomną pamiątką oddają cześć, a niekiedy i uwielbienie. Przywołajmy zatem ich sylwetki, głęboko wpisane w naszą historię i teraźniejszość.
Miejsce takie upamiętniają wydarzenia wagi państwowej, ale też epizody historyczne ważne dla tych mniejszych ojczyzn. Te różnorodne znaki pamięci są świadkami zdarzeń bardzo istotnych dla lokalnych społeczności, o których z wielkim pietyzmem, jeśli nie na co dzień, to od święta się wspomina.
Są to miejsca pamięci szczególne, wspominają bowiem tych, którzy w walkach o wolną Polskę ponieśli śmierć. Po latach wzniesiono im pomniki - „Tym, dla których Bóg – Honor – Ojczyzna był ważniejszy niż życie” jak napisano na „Tęczy Wolności” w Nowym Wiśniczu. Zwróćmy szczególnie uwagę na kilka z nich.
Wśród wielu obiektów krajoznawczego poznawania znajdują się obiekty szczególne - miejsca pamięci, stoją wzdłuż dróg, wypełniających place, skwery, frontony domów. Wizualnymi ich znakami są pomniki, obeliski, niekiedy skromne tablice. Ich wartość tkwi nie tyle w rozmiarach czy formie, ile w przesłaniu dla którego miejsce to uwiecznionym zostało, bo trzeba, by czas czynów czy wydarzeń tu zaistniałych, nie zatarł się w niepamięci.
Sposobny to czas, by przywołać historię lokacji Lipnicy Murowanej, działo się to bowiem 12 marca w 1326 roku, na zamku królewskim w Krakowie, 682 lata temu. Właśnie wówczas, łaskawie panujący król polski Władysław I zwany Łokietkiem, odcisnął pieczęć na akcie lokacji miasta. (fot. herb Lipnicy)
Nawiązując do niegdysiejszych relacji dawnych podróżników przemierzających Ziemię Bocheńską, prezentujemy obecnie fragmenty ich relacji odnoszących się do kopalni soli w mieście Bochni. Piszą: August Schultes – 1806 r., Żegota Pauli – 1840 r. oraz Antoni Rolle – 1879 r.
Nazajutrz, rano obejrzałem miasto. Domki według staromiejskiej struktury, budowane i lepione, bez kominów na dachu, z podcieniami, z gankami i okapami. Jedynym¹ murowanym budynkiem jest kościół parafialny, pomiędzy lipami, i kaplica błogosławionego Szymona, zbudowana w miejscu, na którem stał dom rodzinny tego świętego, na cześć którego prawie połowa mężczyzn w Lipnicy nosi jego imię.
„Z Bochni wraz z nauczycielem miejscowym p. K. Wyjechaliśmy we trzech wózkiem włościanina, powracającego z jarmarku do domu, do wsi Kąty. Sam gospodarz pozostał jeszcze w mieście, nam dał zaś za woźnicę kilkunastoletniego Michałka, który uczył się dopiero powozić. Dwie klacze, zaprzężone do wózka, poczuwszy niewprawną rękę, nie chciały pośpieszyć.
„Drzemiącem jeszcze okiem spojrzałem w okno wagonu, ażeby zobaczyć, w jakiem miejscu pociąg się znajduje. Na horyzoncie paliła się zorza poranna; zielona równina roztaczała się przede mną; po pagórkach ciągnących się z lewej strony kolei poznałem, że jesteśmy już blizko celu swej podróży. Jakoż wkrótce potem pociąg się zatrzymał i konduktor otworzył nam drzwi od powozu, wołając: „Bochnia!”. ....
Sława historycznego szlaku drogowego w podgórskim jego odcinku, zwanego tu „szlakiem węgierskim”, naturalne krajobrazy i spuścizna dziejowa jak wokół niego wyrosła, skłaniała wielu XIX-to wiecznych krajoznawców do odwiedzenia tych stron. Autonomia polityczna i kulturalna Galicji dawała pewną szansę na trwanie i kultywowanie polskości, znaczną, pozytywną rolę w utrzymaniu polskiej tożsamości narodowej w obszarze Małopolski odegrała żywa kultura ludowa i pierwiastek religijny ogarniający znaczną część życia społecznego.
W tą zimową porę roku warto przywołać niegdysiejsze czasy i przy pomocy członków byłego uczniowskiego Koła Krajoznawczego przy gimnazjum w Bochni, poznać jak w dawnych czasach oświetlano w domach i palono na kuchni ogień. Wywiadów dokonano we wsiach południowej części pow. bocheńskiego, lecz zapewne mniej więcej wszędzie było tak samo.
XIX-to wieczny historyk, folklorysta, a przede wszystkim krajoznawca Pauli Żegota, od którego zapisanej legendy rozpoczęliśmy podróż ciągiem kolumn, wspomina w swoich relacjach z podróży, iż: „Lud opowiada, że jest w okolicach Wiśnicza 6 podobnych słupów”.
W 1646 r. ku chwale Pana – Laudate Domine, w takiej intencji wzniósł kamienną kolumnę z krzyżem w obrębie swych włości Stanisław Lubomirski. Tą budowlą wyznaczył jakby nowy styl dla wznoszonych później tego typu kolumn krzyżowych w okolicy.
Po prezentacji tła historycznego i obyczajowego zaistnienia w naszym krajobrazie kolumn - figur krzyża, poznajmy teraz nasze kolumny – „kolumny lotników”, każdą z osobna, zobaczmy ich współczesne portrety terenowe. Miejmy nadzieję, że odsłonią one przed nami ostatecznie swe tajemnice i tę egzotyczną aurę która je otacza, ile tu prawd, a ile legendy ?
Legenda spłynęła z nieba na skrzydłach, Ikara lotem zawisła nad ziemią, spadła wnet potem, by w litych kamieniach kolumny stanąć. Czy się w ludzi zmienią? Te słowa, to fragment legendy o wiśnickich „kolumnach lotników”, którym poświęcamy niniejszym naszą uwagę.
Przenieśmy się w obszar gminy Nowy Wiśnicz, gdzie wieść o zdolnym i pracowitym rzeźbiarzu roznosiła się szybko i daleko. Twaróg podążał ze swoim warsztatem coraz bardziej na północ, rzadko opuszczając pogórską część bocheńszczyzny.
W Łąkcie, Trzcianie i Leszczynie. Kolejne kapliczki znajdują się w południowej części powiatu bocheńskiego, w pobliżu miejsca zamieszkania T. Twaroga. Są to dwie kapliczki słupowe oraz figura krzyża z Grupą Ukrzyżowania.
W poszukiwaniu kapliczek wykonanych przez T. Twaroga udajmy się teraz do Lipnic, Górnej i Dolnej. W ich obszarze odnaleźć można 5 jego kapliczek, są to kapliczki słupowe i figury krzyża.
Prawdopodobnie pierwszą pracą Twaroga w kamieniu była kapliczka wykonana w roku 1858 w Rajbrocie, stoi ona do dziś przy drodze do Muchówki w przestrzeni pól i tła pobliskich lasów.
Teodor Twaróg jako jeden z nielicznych rzeźbiarzy, swoje dzieła podpisywał (oczywiście dłutem) następująco: „Majster Teodor Twaróg z Limanowy”, „Snycyrz Teodor Twaróg z Limanowy” lub „Snycyrz i malarz Teodor Twaróg z Limanowy, Malarz i snycyrz Teodor Twaróg z Limanowy.
Wśród zasobów przydrożnych kapliczek, których na ziemi bocheńskiej są setki, nie ma nawet dwóch takich samych. Odnaleźć za to można wśród nich wspólną myśl i przesłanie, wyraża je ręka stawiającego te dzieła sztuki kamieniarza – rzeźbiarza.
Sceny Męki Pańskiej po wizerunkach Chrystusa Frasobliwego, są kolejnym z etapów odtworzenie drogi Jezusa Chrystusa zdążającego na swą śmierć. W rzeźbie, rzadziej obrazach, wykonywanych na potrzeby przydrożnego sacrum, znajdujemy następujące charakterystyczne sceny pasyjne: modlitwa Chrystusa w Ogrojcu , biczowania, a przede wszystkim sceny upadku pod krzyżem i samo ukrzyżowanie.
W obliczu tragedii narodowej włączmy się w drogę cierpienia Jezusa Chrystusa, na jej końcu czeka Boże Miłosierdzie, w obliczu którego wciąż przebywamy ufając. Na ziemi bocheńskiej, gdzie kapliczek jest tak wiele, wizerunki Chrystusa Frasobliwego są często spotykane, zarówno wykute w kamieniu jak i wyrzezane w drewnie, leciwe jak i współczesne, prymitywne w formie i artystycznie dojrzałe.
Rok temu, w czas Wielkiego Postu pielgrzymowaliśmy po Ziemi Świętej podążając śladami Jezusa Chrystusa na Golgotę. Teraz odwiedzimy bliższe nam miejsca, odnajdziemy tam wizerunki Chrystusa obecne w małej architekturze sakralnej – w kapliczkach i krzyżach przydrożnych, nawiązujące do tych wydarzeń i przeżyć.)
Wśród kilkunastu świętych określanych mianem Świętych Wspomożycieli, oprócz już prezentowanych, a to św. Jana Nepomucena i św. Floriana, spotkać można wizerunki innych sług bożych tej szczególnej grupy świętych. Ich płaskorzeźbione wyobrażenia widnieją na niektórych trzonach kapliczek słupowych, a także jako samodzielne figury.
Oprócz św. Jana Nepomucena poczesne miejsce w tej grupie patronów zajmuje św. Florian. Nie ma zapewne wsi czy miasta, by patron od pożarów nie zajmował w nich honorowego miejsca. Strażacy otaczają go żarliwym kultem wierząc, iż swym skopcem zawsze pełnym wody, wspomoże ich w walce z żywiołem ognia.
Po dłuższej przerwie powracamy znów na szlaki przydrożnego sacrum, by poznać kolejnych naszych patronów – świętych Pańskich w ich kapliczkowych odwzorowaniach, jest to tzw. ikonografia hagiograficzna.
Kapliczki wznoszone ku chwale Matki Bożej, są najbardziej liczną grupą pośród wszystkich obiektów małej architektury sakralnej. Na ziemi bocheńskiej jest ich najwięcej, niezależnie od ich ilości, wizerunki Maryi reprezentują także bogaty wachlarz różnych przedstawień ikonograficznych.