Nożna: Bocheński KS wygrał z Tuchovią
W piątej kolejce rundy jesiennej piłkarze nożni BKS-u zmierzyli się z ligowym outsiderem z Tuchowa. Zajmująca ostatnie miejsce w tabeli Tuchovia do Bochni przyjechała mając na swoim koncie zerowy dorobek punktowy. Z Bochni wyjeżdżała z identycznym. BKS wygrał 2:0.
Mecz nie był porywającym widowiskiem. Jego losy rozstrzygnęły się jeszcze przed przerwą. Pierwszą bramkę dla bochnian zdobył w 17 minucie Marek Handzlik, który wykorzystał nieporozumienie w szeregach tuchowskich obrońców, przejął piłkę, minął zwodem bramkarza i strzelił do pustej bramki.
Handzlik mógł zdobyć bramkę już kilka minut wcześniej, ale wtedy nie wykorzystał błędu, popełnionego przez bramkarza zespołu gości Dawida Żydowskiego. Grający z numerem 77. (sic) goalkiper z Tuchowa wybiegł wysoko chcąc ekspediować zmierzającą w jego stronę piłkę, ale skierował ją wprost pod nogi naszego napastnika. Ten jednak, mając bramkarza na 10. metrze i odsłoniętą bramkę, przestrzelił.
W 26. minucie prowadziliśmy już 2:0. Akcję, po której padł gol zainicjował Adrian Strach. Pomocnik BKS-u wykonał kilkudziesięciometrowy rajd wzdłuż bocznej linii boiska, po czym świetnie dośrodkował do wbiegającego w pole karne Pawła Kępy. Kępa bardzo precyzyjnie uderzył głową, ścinając piłkę w dolny róg bramki.
Zespół przyjezdny poważniej zagroził gospodarzom dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony. Jednak ani dwa strzały Mariusza Ustianowskiego — oba lekko niecelne, ani ładne uderzenie z voleya w wykonaniu Daniela Bielaka — również niecelny, nie doprowadziły do zdobycia przez Tuchovię nawet bramki kontaktowej.
W drugiej połowie obraz gry niewiele różnił się od tego, co kibice zgromadzeni przy Parkowej oglądali dotychczas. Gospodarze nadal zachowywali przewagę i kontrolowali mecz. Tuż po wznowieniu gry pięknym uderzeniem w samo okienko popisał się Paweł Kępa, ale bramkarz Tuchovi udanie interweniował. Chwilę później ten sam zawodnik strzelił obok słupka. Goście odpowiadali strzałami z dystansu, ale dobrze tego dnia dysponowany Janusz Piątek zawsze był na posterunku.
Kolejne bramki w tym meczu już nie padły. Mieliśmy za to prawdziwy wysyp żółtych kartek — głównie dla tuchowian, którzy faulowali na potęgę. Zaostrzenie gry przez gości nic im nie dało — zawodnicy drużyny przyjezdnej faulowali niemądrze i niepotrzebnie, przeważnie w środku pola, nie zaś w sytuacjach podbramkowych, które mogłyby zaważyć na wyniku spotkania. Zresztą sytuacji podbramkowych w końcówce meczu było jak na lekarstwo. Z obu stron brakowało podań otwierających drogę do bramki, a większość akcji kończyła się strzałami z dużej odległości, które większych spustoszeń żadnej z drużyn nie czyniły.
Zasłużona wygrana bochnian. Malkontenci mogliby co prawda narzekać na jej rozmiary, bo pierwsza połowa, z szybko i łatwo zdobytymi bramkami, wyostrzyła apetyty na kolejne. Najważniejsze jednak, że jest zwycięstwo i komplet punktów. Za tydzień w Wiśniczu derby ze Szreniawą.
BKS Bochnia — Tuchovia 2:0 (2:0)
Bramki dla BKS: Marek Handzlik (17 min.), Paweł Kępa (26 min.)
Wojciech Tobiasz