Nożna: 4:0 z Wojniczem. Kamil Rynduch bohaterem
Efektowne zwycięstwo BKS-u Bochnia nad Olimpią Wojnicz w dziewiątej kolejce tegorocznych rozgrywek o mistrzostwo IV ligi. Piłkarze Bocheńskiego KS, do tej pory zanadto nie rozpieszczający swoich sympatyków, tym razem zafundowali kibicom wysoką wygraną. Wynik 4:0 z sąsiadem z tabeli może być początkiem wydostawania się bochnian ze strefy spadkowej.
Przez dużą część pierwszej połowy nie wydarzyło się nic, co mogłoby zapowiadać, że nasi zawodnicy w tym spotkaniu uraczą nas gradem bramek. Bochnianie grali niemrawo, popełniali sporo prostych błędów, często gubili piłkę. Nie lepiej spisywał się zespół przeciwnika. Efekt — na Parkowej rozgrywano widowisko, delikatnie rzecz ujmując, nie najwyższych lotów, z nikłymi nadziejami na odmianę.
Ta jednak nadeszła. W 35 minucie gospodarze wykonywali rzut rożny. Po mocnym podaniu Marcina Wąsa, lecąca wzdłuż linii bramkowej piłka, wylądowała na głowie nadbiegającego ze środka pola bramkowego w kierunku krótkiego słupka Kamila Rynducha. Zawodnik z numerem 9 efektownie uderzył, ale bramkarz Olimpii był na posterunku. Obronił, chociaż nie bez trudu.
Minutę później bochnianie przeprowadzili akcję, o której powiedziec, że przypominała poprzednią, to za mało. Była bowiem w każdym calu identyczna. Znowu podanie Wąsa z rożnego, znów Rynduch wbiega na krótki słupek zostawiając obrońców za plecami, i znów uderza w górny róg bramki, obok głowy tym razem całkowicie bezradnego goalkipera z Wojnicza. Gdyby nie różne zakończenia, można by sądzić, że druga akcja była pierwszą, tyle że odtworzoną z taśmy. BKS prowadził 1:0
Kolejne gole padły w drugiej połowie. W 63 minucie na listę strzelców wpisał się Marek Handzlik. Napastnik BKS-u otrzymał prostopadłe podanie ze środka pola i będąc w sytuacji sam na sam z wysoko wybiegającym Kacprem Zygalą, spokojnie go przelobował.
Zdobycie drugiej bramki spowodowała rozluźnienie naszych piłkarzy — w ich grę wkradła się nonszalancja. Na szczęście dotyczyła ona raczej ataku niż defensywy. Nasza bramka nie była zagrożona, ale traciliśmy okazje do powiększenia rozmiarów zwycięstwa. Do czasu.
Bochnianie, z minuty na minutę uzyskujący coraz wyraźniejszą przewagę, wykorzystali fakt, że drużyna przyjezdna próbowała odrobić straty, angażując duże siły w ataku i coraz bardziej się odsłaniając. W 76 minucie znów dał o sobie znać rozgrywający świetny mecz, reżyser gry BKS-u, Kamil Rynduch. Nasz pomocnik zainicjował kontratak z własnej połowy, przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, podał płasko po skosie do nadbiegającego z prawej strony Pawła Kępy, a ten strzelił praktycznie do pustej bramki. Było 3:0.
Czwartą bramkę zespół z Bochni zdobył już po regulaminowym czasie gry, ale w bardzo podobnych okolicznościach co trzecią. Rolę inicjatora kontrataku odegrał tym razem Marek Handzlik , który samotnie pociągnął akcję przez pół boiska, wyłożył piłkę Adrianowi Strachowi, a ten strzelił w zasadzie też do pustej bramki (pozostawiony sam sobie przez kolegów bramkarz z Wojnicza znów nie nadążył za piłką).
Ładna wygrana po ładnych golach. W następnej kolejce Bocheński KS zmierzy się na wyjeździe z Lubaniem Maniowy, zespołem zajmującym siódme miejsce w tabeli.
BKS Bochnia — Olimpia Wojnicz 4:0 (1:0)
Bramki dla BKS: Rynduch 36 min, Handzlik 63 min, Kępa 76 min, Strach 91 min.
BKS Bochnia: Michał Kardynia — Tomasz Kokoszka, Marcin Gawłowicz, Tomasz Rachwalski (81 min. Sebastian Serafin), Piotr Kasprzyk — Marcin Wąs (70 min. Adrian Strach), Paweł Kepa, Michał Ciężarek, Kamil Rynduch (82 min. Leszek Nowak) — Marek Handzlik, Michał Leśniak ( 65 min. Michał Bajda).
Olimpia Wojnicz: Kacper Zapala — Marcin Góral, Tomasz Juszczyk, Mateusz Gołas ( 57 min. Dawid Kusion), Bartłomiej Gleń — Mariusz Janicki, Bartosz Janicki, Dariusz Barbacz (70 min. Marcin Duda), Jacek Mausz — Jarosław Ulas, Karol Krawczyk (79 min. Dariusz Morus).
[Wojciech Tobiasz]