Derby powiatu dla BKS! Były piękne gole, ostre faule i kontrowersje
W niedzielę w ramach 14. kolejki V ligi rozegrany został mecz drużyn z powiatu bocheńskiego - GKS Drwinia podjął na własnej murawie rozpędzony BKS Bochnia. Bochnianie wygrali w tym meczu 1:3, a w samym spotkaniu nie brakowało kontrowersji i zwrotów akcji.
Po 2 latach powróciły derby powiatu bocheńskiego. Obie drużyny przystępowały do tego spotkania z wielką nadzieją, gdyż znajdują się w górnej połowie ligowej tabeli, walcząc o awans do IV ligi. Walki nie zabrakło na boisku w Drwini, jednak od samego początku...
Mecz rozpoczął się od niemałej kontrowersji. W 5. minucie po przerzucie jednego z piłkarzy gospodarzy w stronę bramki BKS, golkiper gości, Kamil Baka złapał piłkę, stojąc nieco za linią bramki. Sędzia liniowy stwierdził, że jego zdaniem piłka przekroczyła linię całym obwodem, a główny arbiter potwierdził sugestię i uznał gola drwinian. Piłkarze i sztab trenerski Bocheńskiego protestowali, gdyż bramkarz stojąc za linią miał wyciągnięte do przodu ręce. Sędzia decyzji jednak nie zmienił i tak też od pierwszych minut Bocheński musiał odrabiać straty. Nie zdemotywowało to jednak Ekipy z Solnego Grodu, która ruszyła do ataku. Jego pierwsze skutki uświadczyć mogliśmy już chwilę później, bo w 8. minucie Hubert Skocz potężnym uderzeniem zza pola karnego pokonał bramkarza gospodarzy, doprowadzając do wyrównania. BKS nie zamierzał jednak poprzestawać, gracze z Bochni próbowali tworzyć sobie kolejne sytuacje. Piłkarze Wojciecha Tajdusia tego dnia próbowali wykorzystać warunki mokrej i grząskiej murawy, po intensywnym nocnym opadzie, oraz atuty swoich zawodników, często decydując się na strzały z dystansu. Przed bardzo dobrą sytuacją stanął w 26. Daniel Bukowiec, który podszedł do rzutu wolnego ze znacznej odległości. Obrońca uderzył nad murem i pokonał bramkarza Drwini. BKS wyszedł na prowadzenie, a gracze zmotywowani kolejną bramką, szukali następnych trafień. W 35. minucie na lewym skrzydle bardzo dobrze urwał się spod krycia obrońców Santiago Casallas. Kolumbijczyk zagrał długą, wysoką piłkę w stronę Kacpra Musiała, który kilka minut wcześniej pojawił się na boisku, zastępując Bartosza Tokarczyka skarżącego się na ból pleców uniemożliwiający dalszą grę. Musiał przyjął piłkę, przerzucił nad jednym z obrońców rywali, po czym mijając jeszcze dwóch zawodników, pokonał bramkarza GKS. Bocheński podwyższył prowadzenie na 1:3, utrzymując ten wynik do przerwy.
W drugiej połowie obie drużyny miały jasno określone zadania. BKS starał się utrzymać prowadzenie, szukając czwartej bramki, która mogłaby już wyjaśnić wynik. GKS za to musiał walczyć o uratowanie choćby punktu w tym spotkaniu, co już było trudnym zadaniem. Gracze z Drwini nie mieli bowiem tego dnia za dużo sytuacji. Ich największym atutem są stałe fragmenty gry, a tego dnia defensorzy BKS skutecznie kryli przeciwników przy wszelkich rzutach wolnych i rożnych, uniemożliwiając im dochedzenie do dużej ilości sytuacji strzeleckich. Mecz mógł zostać rozstrzygnięty już w 78. minucie, kiedy to Marcin Ochlust po minięciu rywala, przedarł się w pole karne Drwini i został sfaulowany tuż przy linii końcowej boiska. Sędzia podytkował rzut karny dla Bocheńskiego, do którego podeszedł doświadczony Kamil Rynduch. 36-latek nieszczęśliwie trafił jednak w słupek, a około 2 minuty później po wejściu w powietrzu otrzymał drugą żółtą kartkę, jednocześnie zostając wykluczonym z dalszej części gry. Dodało to emocji końcówce meczu, w której atakowała już praktycznie tylko Drwinia. GKS zdołał stworzyć sobie kilka dogodnych sytuacji, gospodarze nie byli jednak w stanie wykorzystać żadnej z nich. W końcówce sędzia doliczył aż 6 minut, co przedłużało jeszcze nadzieje graczy z Drwini. Wynik jednak nie uległ zmianie, a po końcowym gwizdku drużyna BKS ruszyła do świętowania zwycięskich derbów, wygrywając tego dnia 1:3.
GKS Drwinia - BKS Bochnia 1:3 (1:3)
Bramki: 5' Rafał Ciesielski - 8' Hubert Skocz, 26' Daniel Bukowiec, 35' Kacper Musiał
Skład GKS: Błażej Kamiński - Wojciech Tomala (C), Łukasz Kulig, Damian Bochenek (60' Knap Paweł), Rafał Ciesielski, Jakub Baran, Michał Bajda (75' Jakub Jędras), Mateusz Krokosz (75' Łukasz Dunaj), Kacper Zaleński (75' Krzysztof Waryłkiewicz), Piotr Zapiór (55' Michał Dzięgiel), Oleksandr Andrushko
Skład BKS: Kamil Baka - Dawid Grzyb, Jan Mazur, Krzysztof Mazur, Daniel Bukowiec, Kamil Rydnuch, Mariusz Łyduch (C), Hubert Skocz (77' Artur Majcher), Bartosz Tokarczyk (28' Kacper Musiał), Santiago Casallas, Patryk Nowak (62' Marcin Ochlust).
Tak skomentował mecz trener Bocheńskiego, Wojciech Tajduś - Na pewno był to bardzo trudny mecz. Drwinia jest zespołem, przed którym trzeba mieć szacunek. Wiedzieliśmy, że są bardzo mocni w stałych fragmentach. I to dzisiaj też pokazali, że gospodarze największe zagrożenie tworzyli po stałych fragmentach gry. Myślę, że przygotowaliśmy się na to, każdy miał indywidualne krycie i praktycznie ze stałego fragmentu bramka nie padła, czyli osiągnęliśmy cel. Jeżeli chodzi o mecz, bardzo dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Zagraliśmy bardzo konsekwentnie, było dużo uderzeń i kilka fajnych sytuacji, padały piękne bramki jak Huberta Skocza czy bardzo ładna kontra duetu Casallas - Musiał i uderzenie Daniela Bukowca z rzutu wolnego. Jestem bardzo dumny z chłopaków, gdyż podeszli do tego meczu bardzo poważnie.
W drugiej połowie wkradło się trochę nerwowości. Drwinia chciała odrabiać, my chcieliśmy ich jeszcze troszeczkę wypunktować. Mieliśmy ku temu możliwości, bo zmarnowaliśmy rzut karny, ale trudno, nikt tutaj do Kamila [Rynducha] pretensji nie ma. Wczoraj rzutu karnego nie strzelił Robert Lewandowski, takie rzeczy się zdarzają. Później przydarzyła nam się czerwona kartka, ostatnie 10 minut + doliczony czas 6 min. graliśmy w osłabieniu, ale chłopaki pokazali tutaj charakter, niesamowitą wolę walki i jestem z nich dumny - dodaje Tajduś
Szkoleniowiec BKS zapytany o kontrowersyjną sytuację z 5 minuty, po której padła bramka dla Drwini - Dla mnie piłka nie wpadła, nie przekroczyła lini bramkowej, ale nie byłem tam idealnie ustawiony. Sędzia podjął taką decyzję, wypada się tylko z nią zgodzić. Chciałbym się też odnieść do tego, że straciliśmy taką kontrowersyjną bramkę szybko, bo już w 5 minucie, ale mi spodobało się to, że podjęliśmy od razu walkę, mieliśmy chęć odrabiania straty, poszliśmy wyżej, strzeliliśmy 3 minuty później bramkę, potem kolejną i kolejną... To pokazuje siłę i charakter drużyny. Przez takie rzeczy można pokazać, że drużyna dobrze funkcjonuje.
Po niedzielnych derbach BKS awansował na drugie miejsce tabeli, które jest już premiowane awansem. Bochnianie mają na ten moment 32 punkty i do przewodzącej w tabeli Watry, tracą tylko 3 punkty. Do zakończenia rundy jesiennej piłkarzom Bocheńskiego pozostał jeszcze jeden mecz. 12 listopada przy Parkowej o godz. 13:30 zmierzą się z Zalesianką Zalesie.
Fot. Krzysztof Flesz | BKS Bochnia