BKS z nieba do piekła
<html />
O starym piłkarskim powiedzeniu, ze niewykorzystane sytuacje mszczą się boleśnie na własnej skórze przekonali się piłkarze Bocheńskiego Klubu Sportowego, schodząc jako pokonani z boiska Lubania w Maniowach
Mecz rozpoczął się dobrze dla bochnian, którzy w 28 min. objęli p[prowadzenie po strzale Zubla, który głową zamienił na gola dobre podanie od Siwka. Miejscowi rzucili się z marszu do odrobienia straty, ale albo przeszkadzał im pech (dwukrotny słupek) albo na miejscu był znów świetnie usposobiony bramkarz BKS-u Marcin Pączek.
Obraz gry nie zmienił się po przerwie. Więcej - to BKS mógł przypieczętować sukces za sprawą Zubla, który jednak dwukrotnie się minimalnie pomylił. Gdy wydawało się, że jednak bochnianie dowiozą wynik do końca nastąpiły dwa ciosy. Najpierw w 82 min. dalekim, prezencyjnym strzałem pod poprzeczkę dał się zaskoczyć Pączek, a już w doliczonym czasie gry gospodarze zdobyli zwycięskiego gola po składnej akcji całej drużyny.
Wolski Lubań Maniowy – BKS Bochnia 2:1 (0:1)