Amazonka schwytała "lisa"
10 października na błoniach chodenickich odbył się tradycyjny od wielu lat konny bieg myśliwski zwany Hubertusem, na cześć świętego Huberta - patrona jeźdźców i myśliwych.
Wśród zaproszonych gości obecni byli burmistrz Bochni Stefan Kolawiński oraz wójt gminy Bochnia Marek Bzdek.
O godzinie czternastej odtrąbiono rozpoczęcie gonitwy za "lisem". Jak nakazuje tradycja "lisem" był jeździec, który rok temu zerwał lisią kitę. Po niemalże godzinnej galopadzie (kitę można było zerwać od tyłu w pełnym galopie) wreszcie udało się to młodej amazonce Małgorzacie Obuszko, i tym samym została "lisem" na przyszły rok. Odtrąbiono koniec gonitwy.
Należy podkreślić, że wszyscy uczestnicy biegu myśliwskiego byli przepisowo ubrani w stroje jeździeckie, a część z nich posiadała nawet stroje na wzór słynnej polskiej formacji Lisowczyków. Wszyscy uczestnicy gonitwy otrzymali tradycyjne kotyliony tzw. "flo". Dodatkową atrakcją były konne zaprzęgi ślubne, które chętnych zabierały na przejażdżkę.
Nie zabrakło również popisu kunsztu polskiej szkoły kawaleryjskiej - cięcia szablą i robienia lancą. Mistrz tej widowiskowej sztuki - Roch Kowalski, wraz ze swoim luzakiem, trafiali lancą do pierścienia oraz cięli dynie umieszczone na stojakach. Obaj jeźdźcy ubrani byli w historyczne stroje słynnej polskiej formacji kawaleryjskiej z siedemnastego wieku - towarzyszy pancernych. Pikanterii widowisku dodały konie, które doskonale przechodziły "próbę ognia" skacząc nad palącymi się ogniskami.
Ostatnim punktem programu był bieg zręcznościowy, polegający na jeździe w pełnym galopie ze złapaniem butelki, stojącej na beczce. W tej dyscyplinie od lat dominuje Michał Wilczyński, który również nie zawiódł w tym roku.
Wspaniałą oprawę wydarzeniu nadał trębacz, były żołnierz orkiestry wojskowej Wiesław Kłuś, który na trąbce wygrywał - z oryginalnych nut - sygnał i komendy używane w przedwojennej kawalerii polskiej.
Organizatorem gonitwy był Bocheński Klub Jazdy Konnej oraz państwo Wilczyńscy - właściciele stajni koni "Wiki".