Tarnów mówi "nie" dla tirów
Władze Tarnowa podtrzymują sprzeciw w sprawie zjazdu ciężkich samochodów z autostrady A4. Jest to spowodowane obawami o stan dróg, drożność układu komunikacyjnego oraz ogólne bezpieczeństwo. Drogowcy chcą wpuścić tiry na autostradę z Szarowa do Tarnowa.
- Nasz cel to bezpieczeństwo Tarnowa. Bezpieczeństwo, nie tylko drogowe, ale i pacjentów wożonych z całego regionu do jedynego w regionie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w wojewódzkim szpitalu. Wszyscy wiedzą, że wpuszczenie ruchu ciężkiego oznacza zablokowanie wąskiego gardła przy wiadukcie kolejowym prowadzącym do szpitala. Problemu pewnie nie byłoby, gdyby zrealizowano obietnicę z 2008 roku wybudowania dla Tarnowa obwodnicy wschodniej. Podobnie jak nie naszą winą jest, że autostrada kończy się na Tarnowie i, póki co, nie ma odjazdu do Rzeszowa – mówi zastępca prezydenta Tarnowa Henryk Słomka – Narożański.
Dane są bezlitosne, w każdy ostatni piątek miesiąca wykonywane są pomiary natężenia ruchu. Aleją Jana Pawła II przejeżdża na dobę blisko 30 tysięcy pojazdów. To ponad dwukrotnie więcej niż przed oddaniem odcinka autostradowego do Tarnowa.
- Mieszkańcy nie wyobrażają sobie, że będą żyć obok jadących sznurem tirów w centrum miasta. Są zdeterminowani i nie wykluczają akcji protestacyjnych – mówi wiceprezes Stowarzyszenia „Tarnowianie” Stanisław Madeja.
W najbliższy piątek, 20 września, w Tarnowie spodziewana jest wizyta przedstawicieli ministerstwa transportu oraz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Będziemy przekonywać decydentów do podtrzymania takiego zakazu – mówi posłanka Urszula Augustyn. Obaw dotyczących bezpieczeństwa komunikacyjnego nie kryje tarnowska Policja. – Gdy do miasta wjadą ciężkie samochody, czar autostrady pryśnie – podsumowuje naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego podinsp. Jacek Mnich.