Policjant musiał poskromić… konia
O tym, że policjant dzielnicowy musi wykazać się wszechstronnością podczas swojej służby wiadomo nie od dziś. Wezwany na interwencję mł. asp. Jacek Zięba z Rewiru Dzielnicowych KPP w Myślenicach musiał szybko podjąć decyzję o poskromieniu i zaprowadzeniu w bezpieczne miejsce… konia, który biegał samopas po ruchliwych drogach i uczęszczanych miejscach w Biertowicach i Sułkowicach.
O reakcję poprosili dyżurnego myślenickiej policji około godz. 15, zaniepokojeni o kierowców i pieszych mieszkańcy, którzy zauważyli galopujące zwierzę przy markecie i na ruchliwej drodze wojewódzkiej. Za wierzchowcem ustawił się sznur samochodów. Najbliżej miejsca, w którym dostrzeżono czarnej maści konia, był dzielnicowy gminy Sułkowice. Na jednej z przecznic ul. 1 Maja policjant zbliżył się do karosza, chwycił go za uzdę i słownie uspokajał spłoszone zwierzę. Dla bezpieczeństwa przywiązał do uprzęży parcianą taśmę.
Koń dał się zaprowadzić – przy pomocy jednego z mieszkańców – na ogrodzony teren jednej z pobliskich posesji (za zgodą jej właściciela). Tam zmęczone zwierzę okryto kocem, aby zapobiec jego wychłodzeniu. W międzyczasie policjant ustalił, kto może być właścicielem konia. Po przejeździe opiekunki zwierzęcia na miejsce okazało się, że koń uciekł jej przeskakując ogrodzenie, przestraszony biegł ponad 7 kilometrów przez okoliczne wsie i dotarł do miasta.
Kobieta została ukarana grzywną za wykroczenie niezachowania zwykłych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Zarówno rumak, jak osoby postronne czy interweniujące nie odniosły obrażeń.