Nowe przeżycia, nowe pomysły i Nowy Sącz, czyli Synaj 7
Po dwóch miesiącach od ostatniego spotkania kolejne miasto diecezji tarnowskiej doczekało się Zjazdu Młodzieży. Siódma edycja Synaju przypadła na Nowy Sącz, a jej tematem przewodnim była świętość. Choć zgromadzenie młodych odbyło się 26 listopada, pogoda nie zniechęcała do przybycia. Z całą śmiałością można nawet stwierdzić, że zachęciła nie jedno pełne zapału serce, bo zamiast przewidywanej liczby 2900 osób zarejestrowanych, przybyło blisko cztery tysiące! Atmosfera podgrzana, serca rozpalone, ogień Bożego Miłosierdzia zapłonął w każdym uczestniku.
Godzina 13.00 - rozpoczęcie spotkania od zawiązania wspólnoty na Hali widowiskowo - sportowej. Katecheza była rozważaniem słów Papieża, głoszonych w Brzegach podczas Nocnego Czuwania. Ścianka wspinaczkowa, znajdująca się za sceną, w zestawieniu z cytowanymi przez księdza Pawła Górskiego słowami Ojca Franciszka o tym, aby nie wegetować była wymownym symbolem. My młodzi, musimy zejść z kanapy i ciągle się wspinać, piąć się ku Górze. Słowo do młodych skierował również ks. Artur Ważny. Powtórzył za Ojcem Świętym, że łatwiej budować mosty niż burzyć mury. – Świętość to budowanie mostów – wyjaśnia. Potem pyta – Wiecie co sprawia, że siedzimy na kanapie? – Powierzchowność. Jesteśmy powierzchowni w relacjach z drugim człowiekiem i samym sobą. Uwielbiamy wsadzać innych w ramki, a Papież mówi, jeśli chcesz być święty - przestań komentować.
– Jesteście pokłosiem Światowych Dni Młodzieży – powiedział prezydent Nowego Sącza. Te słowa są wskazówką dla młodych, aby robić harmider, Boży harmider.
„Pochód świętych” to kolejny krok postawiony w zdobyciu po raz siódmy Góry Synaj. Tą krótką pielgrzymką przeszliśmy do Kościoła Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, by wspólnie celebrować Eucharystię.
Słowo podczas Mszy Świętej wygłosił bp Leszek Leszkiewicz. I – jak zawsze – trafił prosto do serca, dał do myślenia, wskrzesił uśpione sumienia. – Jest nas tu tyle, że gdybyśmy mieli taką świętą odwagę, to byśmy zatrzęśli diecezją, a jeśli byśmy zatrzęśli diecezją, to zatrzęślibyśmy całym Kościołem w Polsce! A wtedy zmienilibyśmy cały Kościół.
Listopadowy Synaj, ze względu na termin, został połączony z Andrzejkami, dlatego po eucharystii, młodzi wrócili na halę, by po raz kolejny pokazać, że są stworzeni do różańca, ale także do tańca. W myśl hasła: Kto śpiewa, dwa razy się modli, wychwalali Pana dobrze się bawiąc, integrując i wypełniając przestrzeń wokół siebie Bożą radością.
Po intensywnej „uczcie dla ciała”, przyszedł czas na nakarmienie duszy. Każdy spragniony widoku Jezusa, czekający na Jego łaski, dostał taką szansę podczas Uwielbienia Chrystusa Eucharystycznego. Nie trzeba mówić wiele, tysiące młodych ludzi klęczących przed Nim. I każdy obserwator zauważy, że człowiek jest największy wtedy, kiedy upada na kolana.
- Bóg stał się człowiekiem, żebyś w człowieku widział Boga – wybrzmiewają słowa ks. Stanisława Kłysia. W tym zdaniu młodzi dostali wskazówkę, gdzie szukać Boga. Warto przypomnieć sobie słowa Jana Pawła II „Jak można kochać Boga, który jest niewidzialny, nie kochając człowieka, który jest obok nas?”
Synaj był manifestacją świętości, uświadomił też, jaka jest rola młodych w Kościele: kochać bliźniego, bo tylko tak naprawdę odnajdziemy Boga. Tak naprawdę wszyscy mamy wspólny cel, a jest nim czynienie dobra, o czym świadczy kwota 3042,5 i 2 euro zebranych w ramach Szlachetnej Paczki. To pokazuje, że razem możemy więcej i niewiele potrzeba, by osiągnąć coś wielkiego. Wystarczy, że każdy z nas da coś od siebie.
Synaj 7 przechodzi już do historii, ale młodzi zadbają o to, aby nie był tylko wspomnieniem, a zapowiedzią kolejnych, pełnych łask i dobra, spotkań. Koniec każdego spotkania jest nie tyle pożegnaniem, co obietnicą. I nadzieją. Następna edycja w kwietniu, przygotowania czas start.
Sylwia Łabuz