Małopolska zasypana alarmami bombowymi
Po serii, fałszywych na szczęście, alarmów bombowych w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu czy Gdańsku, plaga ta dotknęła także i nasz region. W środę maile o podłożeniu rzekomych bomb wysłano do licznych instytucji w Tarnowie, Brzesku, Bochni i Dąbrowie Tarnowskie.
Otwarte pozostaje pytanie o sprawców tych naprawdę ciężkich przestępstw, zagrożonych karą do nawet 8 lat więzienia (z art. 224a kodeksu karnego).
Najczęściej wymienia się żartownisiów, którzy dla zabawy stawiają na nogi całe zastępy policjantów, strażaków, służb medycznych i innych. Koszty ewakuacji instytucji publicznych, a takie najczęściej padają ofiarą tego rodzaju informacji, potrafią być ogromne, nawet do 100 tysięcy złotych. Ponad 90 proc. ich autorów zostaje wykrytych, ale skutki ich działalności są zatrważające – osłabiają czujność w wypadku prawdziwych zagrożeń.
Bo sprawcami tych fałszywych alarmów mogą być prawdziwi terroryści, sondujący np. procedury reagowania na tego rodzaju sygnały lub zwyczajnie chcący „zmęczyć” służby odpowiedzialne za ład i porządek. Wiemy, jakie wydarzenia przed nami i wiemy, jaki łakomy kąsek stanowią dla tych, którzy już pokazali, co potrafią w Londynie, Madrycie, Paryżu czy ostatnio Brukseli.
Musimy pozostać czujni. Zamach terrorystyczny to już nie abstrakcja, widziana na szklanym ekranie, gdzieś daleko od Bochni czy Brzeska. Zło czai się i czeka na dogodną okazję. Ale taka jest cena globalizacji i otwartych granic.