Kraków: wielka demonstracja w obronie wolności mediów
<html />
Ok. 10 tys. (wedle policyjnych szacunków) osób wzięło udział w niedzielnej (4 marca) demonstracji w Krakowie pod hasłem obrony wolności i niezależności mediów.
Legalną demonstrację zorganizowały środowiska niezależne spod znaku klubów Gazety Polskiej, Stowarzyszenia „Solidarni 2010” i rodzin Radia Maryja.
Demonstranci zebrali się przed kościołem OO. Bernardynów (u stóp Wawelu) skąd, po wysłuchaniu mszy św., ul. Grodzką przeszli na Rynek. Tłum był tak gęsty, że praktycznie wypełnił całą długość ulicy. Przez cały czas przemarszu skandowano „Nie oddamy wam Telewizji Trwam”, „Chcemy demokracji! - nie dekoracji” i im podobne.
Po wejściu na Rynek uczestnicy demonstracji skupili się wokół Wieży Ratuszowej, której schody wejściowe pełniły rolę zainscenizowanego podium, skąd przemawiali poszczególni mówcy. Jako pierwsza wystąpiła Zuzanna Kurtyka – wdowa po śp. Januszu Kurtyce, prezesie IPN. Po niej przemawiali: prof. Andrzej Nowak z UJ, Tomasz Sakiewicz – redaktor naczelny „Gazety Polskiej” oraz Witold Gadowski, były redaktor TVN i dyrektor krakowskiego ośrodka TVP. W wystąpieniach wszystkich mówców przebijała niezgoda na ograniczanie polskiej przestrzeni medialnej tylko i wyłącznie do mediów chwalących rząd D. Tuska. Najdobitniej ujął to chyba T. Sakiewicz, który zaapelował wręcz do premiera by ten, skoro przejął władzę, obiecując ludziom wolność (zawłaszczoną podobno przez PiS), stanął teraz sam na czele demonstracji przeciw jej ograniczeniom w sferze mediów. Pytał retorycznie: „Czego władza się boi? Że jej zrobimy krzywdę? Nie – ona boi się, że powiemy ludziom prawdę i prawda ta przebije się do ich umysłów”, dlatego taki niepokój budzą manipulacje wokół przyznania miejsc na multipleksie firmom o bardzo wątpliwej sytuacji finansowej, za to „swoim”, z pominięciem praktycznie jedynej krytycznej wobec władzy telewizji o. Rydzyka.
W. Gadowski przestrzegał też przed agentami służb specjalnych (zarówno wojskowych jak i cywilnych) którzy działają w środowisku dziennikarskim. Jak powiedział, przykład Milana Subotica (TVN) i Leszka Małeszki (Gazeta Wyborcza) nie jest obecnie wcale odosobniony.
Prowadzącym wiec był Jan Pospieszalski, który wraz w T. Sakiewiczem gorąco zachęcał do wyjazdu na Węgry 15 marca celem solidaryzowania się z narodem węgierskim, w trudnej dla niego chwili, gdy jest poddawany ogromnej presji ze strony międzynarodowych lobbies, którym „poprzycinał pazurki” obecny rząd Wiktora Orbana. Jak się wyraził „jesteśmy za Europą ojczyzn, ale nie za eurokomuną”.
Przemarsz, a później wiec na rynku zgromadził środowiska prawicowe i niezależne z całej Małopolski, a także Śląska i Podbeskidzia. Nie brakło w nim i bocheńskich akcentów, chociaż bochnianie nie stanowili jakiejś jednolitej grupy.
Cała demonstracja odbyła się w całkowitym porządku i spokoju, więc licznie zgromadzone siły policyjne z braku innych zajęć mogły rozkoszować się wiosennym słońcem.
Na koniec należy wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Pomimo faktu, że demonstranci zajęli spory kwartał krakowskie rynku, ich obecność nie wzbudziła żadnego zainteresowania ze strony tzw. mainstreamowych mediów. Próżno było szukać na płycie rynku samochodów transmisyjnych TVN, Polsatu, TVP, Radia Zet czy nawet RMF FM, choć to jedyne ogólnopolskie medium z siedzibą w Krakowie. Większe zainteresowanie wzbudziliby u nich lewaccy bojówkarze czy kochający inaczej, choćby demonstrowali w licznie kilku czy kilkunastu.
Stąd tak potrzebne są wolne media…