Kraków: kilkugodzinna, muzyczna, lekcja patriotyzmu
Sześć(!) godzin, z przerwami tylko na zmianę wykonawców, trwał sobotni (15 września) koncert na krakowskim Małym Rynku, poświęcony obrońcom Ojczyzny, w 73 rocznicę inwazji na Polski hitlerowskich Niemiec i komunistycznego ZSRR.
Koncert został zorganizowany staraniem Dzielnicy Pierwszej Krakowa i podczas finałowych występów skupił ok. pół tysiąca słuchaczy. Rozpoczął się jednak od występów mało znanych, prawie że debiutujących kapel z Krakowa i okolicznych miejscowości. Pokazały się: Leśna Dziupla, Ganja, Transformers, Clock Machine i Pozytyw. Na uwagę zasługiwała zwłaszcza ostatnia kapela grająca rocka alternatywnego, z ciekawymi aranżacjami i niebanalną warstwą tekstową. Jednak wszystko to było tylko preludium do występów dwóch najjaśniejszych gwiazd wieczoru: Tadka i zespołu De Press.
Krakowski raper Tadek (czyli Tadeusz Polkowski), członek hip-hopowej Firmy, wystąpił w duecie z Bosskim Romanem. Ich kawałki z płyty „Niewygodna prawda” przeplatane były informacjami o tragicznym losie Żołnierzy Wyklętych: gen. Emilu Fieldorfie, rtm. Witoldzie Pileckim czy Danucie Siedzikównej „Ince”, na której otwarcie pomnika zaprosili na niedzielę na Planty. Praktycznie cały koncert był poświęcony tej tematyce. Obaj artyści wielokrotnie apelowali o otoczenie opieką żyjących jeszcze żołnierzy AK i członków zbrojnego podziemia antykomunistycznego.
Ale nie tylko historia jest ich pasją. Tadek i Romek przestrzegali przed zagubieniem współczesnych, zwłaszcza młodych Polaków. Przestrzegali przed zakłamaniem, kreowaniem fałszywych bohaterów i ośmieszaniem prawdziwych.
Fragment ich utworu „Myśl samodzielnie”:
Plotek i medialnych bredni nie daj sobie wmówić,
codziennie się rozwijaj i nie daj się ogłupić,
atakowi propagandy stawiaj czoło dzielnie,
nie daj sobą sterować i myśl samodzielnie.
Może będziesz kroplą, która przeleje kielich,
nie ufajcie gadzinówkom i nie dajcie się podzielić,
drużyna młodych mistrzów niech strzeże prawa święte,
może ktoś z was kiedyś zostanie prezydentem…
Po takim wprowadzeniu występ polsko-norweskiego DePress z charyzmatycznym Andrzejem Dziubkiem był ukoronowaniem całego wieczoru. Znane z płyty „Myśmy rebelianci” muzyczne kawałki o Żołnierzach Wyklętych z oddziałów „Zapory”, „Łupaszki” czy „Ognia” odbijały się echem od wiekowych krakowskich kamieniczek, wzbudzając zainteresowanie nawet cudzoziemskich turystów, jak zawsze licznie obecnych o tej porze na krakowskim rynku. Zaciekawieniu czasami towarzyszył strach, gdy solista DePress skorzystał ze swego ulubionego rekwizytu - wielkiej szlifierki, za pomocą której wzbijał w powietrze imponujące snopy iskier.
Koncert był doskonalą „lekcją na wolnym powietrzu" dla tych setek młodych ludzi, którzy wytrwali do końca. Szkoda, że tylko dla nich, bowiem o koncercie nie dowie się już prawie nikt inny, bo mimo że odbywał się w środku Krakowa i do cichych nie należał, nie wzbudził absolutnie żadnego zainteresowania ze strony mediów tzw. głównego nurtu.