Czy miasto Kraków zbankrutuje?
Poważne kłopoty finansowe naszego sąsiada
Rząd, samorządy małe i te duże wpadły w pułapkę demokracji. Cykliczne wybory i walka komitetów czy partii o wygraną w wyborach powoduje, że w samorządach nie da się nic nie robić. Rządzący komitet, koalicja czy partia jest notorycznie pod obstrzałem jeśli nie opozycji to wyborców, którzy także surowo oceniają poczynania władz. Kraków wpadł już w tą pułapkę.
To, że samorządy są zmuszane do działania i są pod krytycznym okiem opozycji i wyborców to oczywiście bardzo dobrze. Problem zaczyna się jednak wówczas gdy działać i inwestować ma się wielką ochotę lecz nie ma za co, bo wydatki przekraczają wpływy podatkowe. Czy można wówczas powiedzieć, że samorząd musi zawiesić działalność lub ją poważnie ograniczyć gdyż nie może zadłużać miasta i tym samym mieszkańców? Do tej pory się to jeszcze nie zdarzyło. Władze czy to krajowe czy samorządowe zaciągają więc kolejne zobowiązania pożyczkowe na ronda, baseny, hale, kanalizacje i na wszystko co jest konieczne do sprawnego funkcjonowania miasta – byle zdążyć przed wyborami i wykazać się zrealizowanymi ambicjami. Skutki jednak są fatalne. Prawie wszystkie duże miasta posiadają narastające długi. Kraków jednak, mówiąc kolokwialnie doszedł już do samej ściany – na skraj bankructwa.
Dokładną analizę sytuacji finansowej miasta znajdziemy w tekście Tomasza Cukiernika: „Kraków ma poważne kłopoty finansowe. Czy miasto zbankrutuje?” (Tygodnik Najwyższy Czas Nr 33-34, 11-18.08.2012). Co wyłania się z tej analizy?
Władzom samorządowym Krakowa zaczyna brakować pieniędzy na realizację zadań i zobowiązań. Miasto powoli traci płynność finansową z długiem do spłacenia wynoszącym 2,05 mld zł. Takie zadłużenie to 58,7 proc. rocznych dochodów, co oznacza, że zadłużenie ociera się już o 60-procentowy limit. Zadłużenie to krakowscy podatnicy będą spłacać do roku 2032. Tak zła sytuacja finansowa Krakowa istnieje od lat. Co roku uchwalany jest budżet z deficytem, który w tym roku wyniósł około 42 mln zł. Zadłużenie miasta przekraczające poziom 50 proc. dochodów utrzymuje się od 2002 roku.
w 2002 roku, kiedy prezydent Jacek Majchrowski obejmował fotel prezydenta miasta, zadłużenie Krakowa wynosiło 843 mln zł, co oznacza, że w ciągu ostatnich 10 lat pod jego rządami zwiększyło się o ponad 143 procent. Tylko w tym roku, aby spłacić kredyty i pożyczki Krakowa w wysokości ponad 454 mln zł, władze wydadzą 15 proc. całkowitych wydatków miasta. Miasto zaciągnie 420 mln zł nowych kredytów.
W kasie miasta zabrakło już nie po raz pierwszy pieniędzy: 1,7 mln zł na wynagrodzenia dla pracowników ośrodków kultury. W 2012 roku władze miejskie muszą wydać 1,7 mln zł na karne odsetki za nieterminowe płacenie w 2011 roku firmom, które pracowały na zlecenie miasta, między innymi w związku z opóźnieniami w spłatach należności za budowę stadionu „Wisły” i remonty dróg. Na początku kwietnia br. na kwotę niemal 200 mln zł opiewały rachunki czekające na zapłacenie – podaje autor. Z kolei pod koniec 2011 roku, oprócz tego, że zabrakło pieniędzy na becikowe, miasto nie regulowało płatności wobec różnych firm, z którymi wynegocjowało przedłużone terminy płatności, a także wobec spółki komunalnej zajmującej się transportem miejskim.
Szczegółowy raport na temat finansowej sytuacji Krakowa w NCZ! 33-34 w kioskach – także jako e-wydanie TUTAJ
PW