Marsz ku wolności-fragmenty wspomnień legionistów
Niepodległość Polski, które to wydarzenie obchodzimy oficjalnie 11 listopada nie zrodziła się sama, upadek zbrojny i polityczny zaborców wywalczyły również polskie bagnety. Droga do niepodległości wiodła także przez Ziemię Bocheńską. Przytaczamy fragmenty wspomnień samych legionistów, prezentując wybrane epizody z obecności polskiego wojska na terenie Lipnic i Rajbrotu.
Z pamiętnika Sławoja Składkowskiego - Po krwawym boju pod Łowczówkiem, w którym znacznym męstwem i sztuką wojenną odznaczyli się żołnierze I Brygady Legionów, polskie oddziały zostały wycofane na zasłużony odpoczynek. Kwatery zostały im wyznaczone na terenie wszystkich trzech Lipnic (Lipnica Dolna, Lipnica Górna, Lipnica Murowana) oraz Rajbrotu.
Towarzyszący Brygadzie jako lekarz Sławoj Felicjan Składkowski, późniejszy generał, minister spraw wewnętrznych i premier, tak pisze w swoich pamiętnikach:
„Przez Wróblowice, Zakliczyn I Brygada, a za nią podwody z rannymi, ….27 grudnia
mijamy Lipnicę Dolną, Murowaną (Błoto!) i kierujemy się do Lipnicy Górnej. Tu zatrzymujemy się w domu na pół murowanym, niedaleko szkoły. Zmęczony dowlekam się tam resztką sił. Usypiam po kolacji [...]
28 grudnia. Południe w Lipnicy Górnej w kwaterze pułku. – Wreszcie dzień zupełnego odpoczynku. Spałem rozebrany w cieple, od szóstej wieczorem wczoraj, jak zabity, do siódmej rano dzisiaj.
29 grudnia. Do dziś mieszkałem w sanitariacie. Przeniosłem się, z pozwolenia obywatela Śmigłego, do komendy pułku. Kwaterujemy: obywatel Śmigły, obywatel Dąbrowa – adiutant, obywatele Wojnicz, Piórecki, Bończa i ja. Śpimy pokotem na słomie, którą ordynansi na dzień uprzątają. […] Komendant Główny (Józef Piłsudski) chory, nie mógł przyjechać. Austriacy skorzystali z tego i naznaczyli nam jakiegoś pułkownika swojego. [...] Komendant gdy się o tym dowiedział, podobno ma przyjechać. Dać szkołę Austriakom jeszcze raz! Niech swoich „trupów” pilnują. [...]
30 grudnia. Komendant przyjechał w nocy. Oberst austriacki „stracił posadę!”. Komendant z obywatelem szefem byli dzisiaj odwiedzić obywatela Śmigłego, byliśmy obecni przy tym. [...] Przechodziłem dzisiaj koło szkoły. Pełno tam przy drodze krzyży na świeżych mogiłach.
31 grudnia. Dzisiaj o godz. 10 rano zwołane zostało zebranie oficerskie w szkole w Lipnicy Górnej. Przemawiał Komendant Główny, mnie więcej w ten sposób: (Ten znamienny fragment wystąpienia, swoistego manifestu politycznego, był szeroko cytowany podówczas w polskim społeczeństwie).
„Trafiamy na wielkie trudności z powodu bierności społeczeństwa polskiego wszystkich trzech zaborów. Polacy okazali się „kamieniem pleśnią pokrytym, a nie ładunkiem dynamitu”. Mimo tych trudności dążyć musimy stale do wyodrębnienia duchowego i zewnętrznego tzw. dotychczas I pułku Legionów w myśl ducha i wzorów wojska polskiego. Obecna I brygada jest jednak oddziałem zbyt małym. Żądamy więc złączenia wszystkich oddziałów legionowych razem.”
Wspomnienia Wieniawy Długoszowskiego
Podczas gdy piechota stacjonowała w Lipnicy Górnej, sztab w Lipnicy Murowanej, pacjenci szpitala polowego w Lipnicy Dolnej (we dworze), kawalerzyści rozlokowali się w Rajbrocie. Charakterystyczny epizod, który wydarzył się w czasie wieczoru sylwestrowego z udziałem komendanta J. Piłsudskiego w Rajbrocie opisał sam Bolesław Wieniawa Długoszowskiego, podówczas jeszcze podporucznik.
Ten wybitny żołnierz legionowy, poeta, artysta malarz, a jeszcze wcześniej lekarz, był nieodłącznym towarzyszem i przyjacielem komendanta J. Piłsudskiego. W swej książce p.t. „Wymarsz i inne wspomnienia” zawarł całą swą drogę żołnierską u boku Piłsudskiego, pisze: „ My, żołnierze I Brygady Legionów, po 5-miesięcznej kampanii starzy już i okryci sławą wojenną żołnierze, choć w większości wypadków zieleni smarkacze, mimo gorącego zapału , z jakim poszliśmy na wojnę, by śladem ojców i dziadów walczyć za Ojczyznę, zaczynaliśmy odczuwać zmęczenie i potrzebę odpoczynku. [...] Nam kawalerzystom, przypadł w udziale rozkoszny postój w Rajbrocie, w uroczej podgórskiej wsi, głośnej w okolicy fabryką śliwowicy i urodą jej dziewcząt. Ubiegając inne oddziały, Belina (dowódca kawalerii) pospieszył się z zaproszeniem Komendanta Piłsudskiego wraz ze sztabem do nas, ułanów, na wieczór sylwestrowy. Nie odmówił nam tego honoru Komendant.[...] Dobrze o zmroku zjechał do Rajbrotu nasz najmilszy gość, pod eskortą honorowego plutonu, wysłanego na jego spotkanie i otoczony banderią naszych oficerów. W miejscowej szkole, gdzie kwaterował rotmistrz Belini, jak tameczny nauczyciel z niekłamanym a uparcie niepoprawnym respektem nazywał Belinę, zasiedliśmy na prawo i lewo od Komendanta, zupełnie swobodnie według listy starszeństwa, dookoła stołu biesiadnego, już nie michami klusek zastawionego, ale delikatnymi smakołykami na delikatnych naczyniach, wśród których gęsto i dumnie sterczały flaszki wytwornych koniaków obok omszałych butelek arystokratycznego węgrzyna.[...]Pod koniec uczty, ze zbliżeniem się godz. 12, z rozkazu Beliny przyszło mi wygłosić toast na cześć Komendanta. Ponieważ o tej porze kurzyło mi się już ze łba regulaminowo (zastrzegam się, że od wybuchu pokoju ten regulamin już nie obowiązuje), skłamałbym przeto, gdybym twierdził, że dokładnie pamiętam, co wówczas mówiłem. Życzliwi koledzy w zbiorowym wysiłku powtórzyli mi nazajutrz treść mego przemówienia. […] Wspomniałem, jak to w historii naszych walk o niepodległość, przed stu laty z górą, mieliśmy już męża jednoczącego w sobie wielkie cnoty. Był nim Tadeusz Kościuszko, ongiś również jak nasz Komendant przez najciemniejsze elementy ówczesnej Polski namiętnie zwalczany, którego żywa część narodu i wojska pod jego rozkazami walczące nazywały swym Naczelnikiem. W imieniu tedy kawalerii życzyłem Komendantowi, by Nowy Rok przynosząc spełnienie naszych nadziei, cały naród pod jego, jako Naczelnika rozkazami zespolił i dał naszej Ojczyźnie nad wszystkimi wrogami ostateczne zwycięstwo. Ten mój toast sprawił, że znacznie później, bo w 1919 roku, kiedy Komendant został naczelnikiem Państwa, dawni moi koledzy z 1 pułku ułanów legionowych oraz nowi z Adiutantury Generalnej nazwali mnie Wernyhorą z Rajbrotu”.
Nie trzeba dodawać i przytaczać tu dalszych słów Wieniawy, jaki nastrój zapanował po tych życzeniach i jak roziskrzyły się oczy na myśl o przyszłych zwycięstwach i wolnej Polsce.
Czesław Anioł
P.S. Z historią drogi bojowej Legionów zapoznać się można w poniżej wyszczególnionych publikacjach:
- S. F. Składkowski – Moja służba w brygadzie – pamiętnik polowy, T. I, Wa-wa 1990
- B. Wieniawa Długoszowski - Wymarsz i inne wspomnienia, Wa-wa 1992
- T. Kasprzycki – Kartki z dziennika oficera I Brygady, Wa-wa 1934
- W. Lipiński – Szlakiem I Brygady, dziennik żołnierski, Wa-wa 1928