Kolumny lotników (I)
Legenda spłynęła z nieba na skrzydłach, Ikara lotem zawisła nad ziemią, spadła wnet potem, by w litych kamieniach kolumny stanąć. Czy się w ludzi zmienią? Te słowa, to fragment legendy o wiśnickich „kolumnach lotników”, którym poświęcamy niniejszym naszą uwagę.
Kolumny lotników – figury krzyża
Jednymi z rozlicznych osobliwości ziemi bocheńskiej są tzw. „kolumny lotników”. Jak ze wszystkimi wydarzeniami, które sięgają głęboko w przeszłość, tak i tu można doszukać się w ich otoczeniu obok prawd historycznych także przestrzeni legend, są integralnie z nimi związane. Nieraz w historyczne luki spowodowane niedostatkiem pisanych źródeł czy znalezisk, wciska się legenda ludowa, nieraz romantyczna, kiedy indziej tragiczna, a przede wszystkim w sposób bardzo prosty wyjaśniająca genezę zaistniałych w przestrzeni historyczno – geograficznej zdarzeń. W przypadku „kolumn lotników” było nie inaczej.
]Wyniosłe kolumny stojące wzdłuż traktu drogowego Bochnia – Lipnica Murowana (Bochnia, Olchawa, Nowy Wiśnicz, Leksandrowa, Lipnica Górna), które zaistniały w okresie XVII – XVIII w., zostały po wielu latach od ich posadowienia nazwane dla upamiętnienia miejscowej, oryginalnej legendy - „kolumnami lotników”.
Dobrze widoczne z traktu, polecają się modlitewnej pamięci tędy wędrujących. Są one bowiem przede wszystkim kapliczkami - znakiem religijnym, wyraża go metalowy krzyż na szczycie. Kolumny charakteryzują się podobną formą wykształcenia i stwarzają wrażenie ciągłości motywu architektonicznego w przesłaniu, dla którego były wzniesione.
Stosunkowo liczne publikacje o tych osobliwych obiektach, nie rozwijają wszystkich wątków z nimi związanych i nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytania: czym są owe przydrożne figury krzyża, skąd się tu wzięły, w jakim celu je wzniesiono?. Niniejszy artykuł jest więc kolejnym głosem w tym temacie. Czy wyjaśnią się skryte w kolumnach tajemnice?, czy łączy je coś oprócz legendy?, czy znajdzie się wspólny dla nich (poza kształtem) motyw posadowienia?
Legendy świadkami dziejów
By wypełnić lukę w historycznych treściach, których w pełnym wymiarze nie jesteśmy w stanie odtworzyć, trzeba przywołać jedną z wiśnickich legend, która – jak to legenda, po swojemu tłumaczy historię kolumn, nadając im nawet tę oryginalną nazwę.
Jednym z pierwszych, który ludową legendę zapisał i upublicznił był Pauli Żegota, w czasie swoich wędrówek dotarł i do Wiśnicza, a było to w 1840 r. Tu zasłyszał ciekawą opowieść o jeńcach tureckich, którzy uciekli z zamku na skrzydłach. Legendę tę przytacza też w latach 80-tych XIX w. Mateusz Gralewski w swym artykule „Legenda o trzech krzyżach pod Wiśniczem”. Opowieści o tych wydarzeniach zebrał również na przełomie XIX i XX w. Kazimierz Kaczmarczyk. Tadeusz Seweryn z kolei w swym unikalnym dziele „Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce (1958 r.), nadał legendzie wymiar kultowy, rozbudzając wyobraźnię tajemniczymi lotnikami liczne rzesze czytelników, a w konsekwencji turystów, którzy wyruszyli w okolice Wiśnicza by owe kolumny na własne oczy zobaczyć. Dowiedzmy się zatem, jak to w tej legendzie było.
...Stanisław Lubomirski dziedzic wiśnickich włości, po powrocie ze zwycięskiej wyprawy spod Chocimia (1621 r.), przywiózł wraz z bogatymi łupami jeńców, którymi byli Tatarzy lub Turcy. Zatrudnił ich do wznoszenia zespołu klasztornego, który jako wotum dziękczynne zapragnął właśnie wybudować. Tęsknota za ojczystym krajem i trudy niewolniczej pracy, wyzwoliły w kilku uwięzionych tu jeńcach chęć ucieczki. Z uwagi na odległość, jedyną realną drogą do realizacji celu była powietrzna przestrzeń, lot na wzór mitycznego Ikara i ptaków ciągnących rokrocznie z końcem lata na południe, do ich ojczyzny. Sześciu z nich zbudowało więc skrzydła i wzbiło się przy ich pomocy z klasztornego wzgórza w przestworza. Lot ich długim nie był, gdyż srogi pan kazał swej służbie strzelać do jeńców, jako czarnoksiężników święconymi kulami. Wkrótce więc spadli na ziemię, a miejsca ich upadku znaczą owe kolumny, które wzniosła im miejscowa ludność, a które zaczęto zwać odtąd „kolumnami lotników”.
Legenda powstała zapewne w czasach, gdy zapomniano już o faktycznych motywach jakimi kierowali się fundatorzy kolumn, a łacina (inskrypcje) poprzez które można było do takiej wiedzy dotrzeć, znana była tylko wąskiemu gronu ludzi wykształconych. Trzeba przyznać, iż legenda ta odwołuje się do faktów autentycznych (przynajmniej w przypadku jeńców tatarskich/tureckich). Kroniki wyprawy Chocimskiej z 1621 r. odnotowują pozyskanie w owym czasie przez księcia Stanisława Lubomirskiego znacznej ilości jeńców. Ich to rękami wznosił Lubomirski swoje wotum dziękczynne za victorię chocimską – kościół i klasztor dla karmelitów. O obecności tychże, informuje ponadto zapis dokonany w księdze sądowej miasta Wiśnicza z roku 1637, wymieniono w nim z imienia trzech mieszkańców wyznania islamskiego, a to Korman, Selim i Baywarsz „Scytae in servitute Visnicensi detenti”. Obecność w Wiśniczu Tatara potwierdzają też księgi klasztorne, widnieje tam zapis o udzieleniu sakramentu chrztu wyznawcy Allacha. Analizując również ówczesne historycznie potwierdzone wyczyny prekursorów lotnictwa, można je uznać za wiarygodne, loty na skrzydłach nad Wiśniczem były możliwe nie tylko w sferze legendy. O ile powyższy wywód niesie ze sobą znaczny stopień prawdopodobieństwa, to już posadowienie samych kolumn trudno wiązać z postaciami tajemniczych lotników, gdyż w świetle zebranych informacji (o czym później) z owymi lotnikami poza nazwą nie mają nic wspólnego.
Boże Męki
Tradycja stawiania krzyży jest bardzo stara, a zarazem różnorodna jeśli chodzi o motywy ich wznoszenia. Wśród licznych określeń jakimi zwano i pochodzeniem obdarzano kolumny z krzyżem w ogólności, wyróżniała się nazwa „Boże Męki”. Ukrzyżowany Chrystus był poprzez te powszechne znaki obecny na co dzień w ludzkiej świadomości, świadcząc o ofierze jaką poniósł dla naszego odkupienia. Znane są też figury o tej nazwie zakończone nie krzyżem lecz kapliczką (latarnią), z Chrystusem Frasobliwym we wnętrzu.
Znak graniczny
]Była też taka tradycja, iż krzyże i to wysokie stawiano na granicach wsi, by znać było koniec jednej, a początek drugiej, czynili to zarówno sami mieszkańcy jak i ich właściciele dla bardziej wyrazistego podkreślenia swych posiadłości. Stojący przy drodze znak krzyża wymagał od przechodzących wg zwyczaju szczególnego uszanowania, pochwalenia Pana Boga, czy też odmówienia choć krótkiej modlitwy.
Znak cmentarny
Krzyż jest najbardziej rozpowszechniony w przestrzeni naszego życia jako znak cmentarny, swą obecnością oznajmuje miejsce poświęcone zmarłemu/zmarłym, nie brak go na żadnej mogile. Krzyż był (jest) niejednokrotnie pamiątką różnych śmiertelnych wypadków, katastrofy, także czyjejś śmierci w wyniku zabójstwa, czy też zejścia samobójczego. Ktoś z rodziny a czasem nawet ogół mieszkańców, aby przebłagać Boga rozgniewanego niecnym postępkiem, stawiał taki krzyż w miejscu tragedii, tam gdzie zakończyli swą ziemską wędrówkę w przekonaniu, że chociaż częściowo naprawi się krzywdę Bogu wyrządzoną.
Osłony zarazy
Wzniesione krzyże miały równocześnie za zadanie strzec zdrowia je stawiającym, istniała bowiem wówczas taka wiara, że krzyż postawiony w miejscu pochówku zmarłych na zarazę, a dodatkowo jeszcze opatrzony relikwiami świętych, odpędzał z danego obszaru śmiertelną chorobę. Krzyż był jakby zabezpieczeniem przed „uwolnieniem się moru i wnijściem zmory rażącej okrutnymi i śmiertelnymi strzałami zarazy”, jak to dawniej sądzono i mówiono.
Śmiertelne doły i pola, zatrutych strzał ofiary,
Chustą spowite mary - zanikły,
wieczna ich czasu niewola.
Zwyczaj stawiania znaków sakralnych poświęconych ofiarom epidemii funkcjonujących zarazem jako osłona, rozpowszechniony był wówczas w całej Europie, na rynkach wielu miast spotkać można jeszcze stare, okazałe kolumny z figurami krzyża lub Matki Bożej, były podziękowaniem, wotum za przeżycie i ocalenie od śmierci. Stawiano je także w celu zapobieżenia skutkom morowego powietrza, przez co zwano je figurami zarazy, lub kapliczkami morowymi.
c.d.n.
Czesław Anioł
Wybrane publikacje na temat „kolumn lotników”:
- K.Lewicki – Pamiętniki Żegoty Paulego z wędrówek po Galicji,
- M. Gralewski – Nieco z notatek etnograficznych,
- K. Kaczmarczyk – Podania ludowe w Wiśniczu i okolicy,
- St. Fischer – Ziemia bocheńska,
- P. Galas – Wiśnicz Nowy,
- M. Gaworczyk –Wiadomości Wiśnickie, Wiadomości Bocheńskie,
- P. St. Szlezyngier – Trzy przyczynki do architektury rynku Nowego Wiśnicza – Rocznik Bocheński,
- B. Gogola – Historyczne aspekty legendy o „lotnikach” wiśnickich. Przyczynek do badań nad prekursorami lotnictwa. Wykład w Muzeum im. St. Fischera w Bochni, 2007 oraz w Nowym Wiśniczu – 2008 r.
- J. Paprota - Wiśnickie kolumny
- R. Buchta, Cz. Anioł – Śladem wiśnickich kolumn lotników