Pałac z ulicą Norwida
Pałac w Korczewie dzieli los typowy dla polskich majątków ziemiańskich. Przed II wojną był nazywany „Perłą Podlasia”. Był jednym z największych majątków w Polsce. Po wojnie udało się go odzyskać byłym właścicielom. Obecnie jest nią pani Beata Ostrowska-Harris, córka właścicieli hrabiego Krystyna Ostrowskiego i Wandy z Krafftów, która wraz z rodziną od kilku lat mozolnie dźwiga pałac do stanu świetności.
Przed wojną majątek korczewskich dóbr liczył 20 tysięcy hektarów pól, lasów, pastwisk. Jak opowiada w jednym z wywiadów właścicielka, były tu tartaki, młyny, stajnie, mleczarnia, a nawet ferma srebrnych lisów. Na 35 hektarach parku hodowano rzadkie rośliny i drzewa. Zniszczenia dokonała II wojna. Najpierw najazd Niemiec doprowadził do ucieczki rodziny. Majątek i wyposażenie pałacu znalazły się u okolicznych mieszkańców lub zostały rozkradzione. Niemcy spalili bibliotekę pałacową i także rozkradli co zostało. Za PRL majątek upaństwowiono i rozparcelowano. W pałacu uruchomiono między innymi Gminną Spółdzielnię "Samopomoc Chłopska" i urządzono mieszkania dla robotników. Był też w nim sklep z butami i kino. Rosjanie zdemolowali pałac do końca, w sali balowej był magazyn nawozów sztucznych, a hol wykonany z drewna próbowano porąbać siekierami. Pałac stał się ruiną z którego pozostały właściwie same mury i do tego niekompletne. Wejście do pałacu było zabite deskami. W budynku nie było stropów, podłóg ani boazerii.
Obecnie, dzięki olbrzymiemu wysiłkowi właścicieli, odremontowany pałac znów zachwyca swą architekturą, szczególnie fasady. Ma ona duży portyk zachowany w wielkim porządku, jednak nie wystający zbytnio z fasady, w postaci dużego ryzalitu i z dwoma kolumnami po obydwu stronach w formie pilastrów. Dwie wewnętrzne stanowią pojedyncze podpory, a całość kolumnady utrzymana jest w stylu jońskim. Wszystko zwieńczane pięknym herbowym tympanonem. Obecnie pałac zaczyna prężnie działać jako centrum kulturalne, gdzie dostępne są sale do wynajęcia na różne okazje od spotkań biznesowych po przyjęcia okolicznościowe. Działa także hotel, a całość otoczona jest pięknym parkiem gdzie zachowały się jeszcze rzadkie drzewa i rośliny sadzone w latach świetności.
Ciekawostką pałacu są jego związki z Norwidem. Może nie samego pałacu gdyż Norwid nigdy w nim nie przebywał ale pisał listy do "Do Pani na Korczewie" czyli do marszałkowej Joanny Kuczyńskiej, prababki obecnej właścicielki, z którą żył w wielkiej przyjaźni. Listy do dziś zachowały się i znajdują się w Bibliotece Narodowej, a jedna z prowadzących do pałacu dróg jest właśnie ul. Norwida.
Jadąc drogą nr 19 w kierunku miejscowości Bielsk Podlaski, w rejonie Łosic przed Siemiatyczami, koniecznie należy skręcić na zachód i udać się za znakami lub za podpowiadającą automapą by móc na własne oczy zobaczyć ten przepiękny ziemiański klasycystyczny pałacyk.
Foto: Paweł Wieciech