Zamigotał cień starych skrzydeł
A stało się to za przyczyną dr. Krzysztofa Wielgusa z Politechniki Krakowskiej - prywatnie pasjonata wojskowości, a już zwłaszcza lotnictwa i spraw związanych z fortyfikacjami. Wczoraj - w piątek 5 czerwca - mieliśmy okazję spotkać się z nim osobiście.
Okazję stworzyło, o czym pisaliśmy już wcześniej, działające przy Stowarzyszeniu Bochniaków Bocheńskie Towarzystwo Historii Militarnej, które zaprosiło do Bochni tego znanego nie tylko w Małopolsce pasjonata starych samolotów, balonów, sterowców — słowem wszystkiego, co porusza się w powietrzu z ludźmi na pokładzie.
Swój wykład rozpoczął od przypomnienia początków lotnictwa na terenach obecnej Małopolski z uwzględnieniem bocheńszczyzny, bo już dzisiaj mało kto pamięta, że i praktycznie "za opłotkami" Bochni istniało najprawdziwsze lotnisko — na tzw. "Rajszuli" w Proszówkach. Z tego lotniska odbywały się pierwsze regularne loty do oblężonej prze Rosjan twierdzy Przemyśl w 1914 r.
Najwięcej jednak uwagi K. Wielgus poświęcił sprawom zrzutów alianckich dla powstańczej Warszawy i związanym z tym dramatem dziesiątek załóg — angielskich, południowoafrykańskich, polskich, kanadyjskich i australijskich, które były wręcz masakrowane przez niemieckie myśliwce nocne, wracając znad wałczącej stolicy Polski. Nadal nasza ziemia skrywa wiele tajemnic i związanych z nimi tragediami tych ludzi, którzy ginęli setkami, niosąc pomoc powstańcom.
Uzupełnieniem wykładu była wystawa szczątków różnych samolotów, wydobytych z okolic Bochni. Na uwagę zasługiwały elementy "polskiego" liberatora, zestrzelonego nad Nieszkowicami Wlk. oraz niemieckiego samolotu rozpoznawczego Henschel Hs-126, strąconego przez polską obronę przeciwlotniczą we wrześniu 1939 r.