W Górach Leluchowskich II
Wędrując po zachodniej Łemkowszczyźnie (7)
Mrocznymi drogami, w głąb lesistych wzgórz pnie się dalej mój cerkiewny szlak. Góry rozdzielone głęboką doliną potoku Wojkowskiego kryją w sobie rozległą enklawę trawiastych połaci. W niej zaległa dawna łemkowska wieś - Wojkowa. Gdy iść dalej z nurtem owego strumienia, dotrzemy do ostatecznego celu niniejszej wędrówki, do Powroźnika.
W sercu gór
Znikają ostatecznie luźno rozstawione domostwa Dubnego, a droga tracąc asfaltową nawierzchnię wnika w las. Cicho wszędzie, głucho wszędzie… chciałoby się powiedzieć parafrazując słowa wieszcza.
Na wododziale Smereczka i potoku Wojakowskiego pojawia się żółty szlak turystyczny, nosi imię Kazimierza Pułaskiego, bohatera wojny konfederatów barskich z carską Rosją. Z tematem tym spotkamy się jeszcze, na samym końcu naszych peregrynacji po Łemkowszczyźnie. Możemy nim dalej podążać, choć ciekawszy widokowo jest trakt rowerowy, którego znaki co jakiś czas pojawiają się na drzewach.
Tu na wierzchowinie leluchowskiej warto na chwilę oderwać się od tematyki cerkiewnej, ta choć wypełnia swą treścią od jakiegoś już czasu moją wędrówkę po Łemkowszczyźnie, nie może zasłonić swoistej urody gór i smaku ich przeżywania. Góry Leluchowskie tworzą unikalny klimat, to miejsce dla samotności, samotnym nie będąc. Wokół puszcza karpacka, troskliwą ręką leśników dyskretnie wspierana, skrywa wiele ustronnych, dzikich zakątków, jak choćby rezerwat Hajnik. Biocenozy tutejszych lasów zawdzięczają swe bogactwo i różnorodność owej ustronności, którą coraz rzadziej w polskich górach napotkać można. Właśnie ją znalazłem. Nuta historii głęboko wniknęła w te góry, ocieram się o dzieje ludu rusińskiego, który otrzymał swą szansę w biskupim „państwie muszyńskim”. Założyli wieś, trzebili puszczę, karmiąc na powstałych halach swoje trzody, pasą się po dziś dzień wzbogacając góry tym coraz rzadziej spotykanym w nich kolorytem.
Wojkowa – wioska pod chmurami
Kończy się czapa lasów pokrywających rozróg Dubnego i w dolinie, której nie widać do końca bo taka wąska, ukazują się pierwsze domostwa Wojkowej. Akt lokacji osady nadał w 1595 r. kardynał. J. Radziwiłł. Mieszkało tu wpierw 10 rodzin. Wzniesiono też cerkiew, która przetrwała do 1782 roku. Wkrótce zastąpiła ją nowa, ktróra trwa do dzisiaj jako kościół filialny parafii w Powroźniku. Do cerkwi idzie się pod górę. Zajmuje stokowe spłaszczenie ponad linią domów rozłożonych pobok drogi, ponad świątynię sięgają już tylko cmentarze, na obu stare mogiły z łamanym krzyżem.
Wojkowska cerkiew, której patronują św.św. Kosma i Damian jest budowlą typu zachodniołemkowskiego, wzniesiona z belek kładzionych na zrąb, tradycyjnie trójdzielna o wyraźnie wyodrębnionych członach. Wieża z izbicą nie dźwiga już dzwonów, te kołyszą się na placu przed cerkwią. Za nią nawa i kończące konstrukcję cerkwi prezbiterium. Na szczytach dachów wznoszą się blaszane, jak i same dachy kopuły. Wieńczą je ślepe latarnie i promieniste, kute krzyże wspierające się na makowicach.
Cerkiew prezentuje się doskonale z każdej strony, widać dbałość gospodarzy o ponad 200-tu letni zabytek. Wejdźmy zatem do wnętrza zapewne i tu świątynia godna jest Stwórcy. Okna południowej ściany nawy wpuszczają światło dnia wprost na ścianę ikonostasu, gdzie pośrodku ikon Deesis, na największej z ikon widnieje postać Chrystusa Tronującego.
Ikony w ikonostasie pochodzą z okresu budowy cerkwi, prezentują częsty w cerkwiach styl rokokowy. Kilka cennych ikon z Wojkowskiej cerkwi, wśród nich ikona Matki Bożej Pokrow i Ostatnia Wieczerza znajdują się obecnie w Muzeum Regionalnym w Nowym Sączu. W rzędzie ikon namiestnych (rząd dolny) widnieją postaci św. Mikołaja, Matki Bożej z Dzieciątkiem, Chrystusa Nauczającego oraz patronów cerkwi św. św. Kosmy i Damiana.
Polichromia ścian i sufitów prezentuje sceny figuralne z ornamentyką, na sufitach: Trójca Święta, Zmartwychwstanie, Zwiastowanie. Na ścianach nawy postaci św. św. Cyryla i Metodego, także oryginalna płaszczanica (płaszczenica) na lewej ścianie nawy.
Przed ikonostasem zajmuje miejsce stół ołtarza, zaś tradycyjny we wschodnim obrządku prestoł z tabernakulum, mieści się w prezbiterium, za przegrodą ikon. Tu też znajduje się wejście do zakrystii, dobudowanej w późniejszym okresie do prezbiterium.
To wnętrze oddaje dawny klimat unickiej cerkwi, wszystko na swoim miejscu w nabożnym porządku i tylko ławy puste na co dzień i pop już tu nie sprawia nabożeństw.
Otwarty pritwor i widać ikony wypisane złotem,
Ku którym wzrok nieodparcie zawiesza spojrzenia.
Przy ławach chorągwie dźwigające świętych
Rozświetlone blaskiem dnia i bożą aurą.
Z zadumy nad minionym czasem, wywołuje mnie na zewnątrz głos dzwonów bijących na Anioł Pański, opiekun cerkwi zamyka drzwi, Bóg zapłać zacny człowieku za ukazanie mi piękna swej podopiecznej cerkwi i za modlitwę do św.św. Kosmy i Damiana, w której poleciłeś mą osobę.
Przede mną dolinny ciąg potoku Wojkowskiego, zdąża do Muszynki, by już pospołu zamknąć od północy ten niezwykły kawał gór leluchowskiej dziedziny. Opuszczam Wojkową. Żegnają mnie kamienne krzyże, czuwają.
I znów dolina nabiera kształty wąskiej gardzieli, gdyby iść w przeciwnym kierunku trudno byłoby oczekiwać powyżej tak obszernego dolinnego wnętrza i osady z cerkwią.
Powroźnik – pod znakiem cerkwi
Cerkiew w Powroźniku, to w myślowym skrócie - cerkiew wizytówka. Po pierwsze, jest łatwo dostępna, jako położona przy ruchliwej drodze z Krynicy do Muszyny. Po drugie, jest najstarszą cerkwią w Karpatach. Po trzecie, reprezentuje w czystej postaci styl cerkwi zachodniołemkowskich. Po czwarte, jej wnętrze to prawdziwe muzeum sztuki cerkiewnej (z jednym zgrzytem – nie zachowany układ ikon, brak tradycyjnego ikonostasu). Po piąte …., oj uzbierało by się i jeszcze więcej, ale można podsumować - to perła architektury cerkiewnej.
Pierwotnie cerkiew stała bliżej rzeki, lecz jak to z górskimi potokami bywa, często wylewają, niosąc tym samym zagrożenie dla ludzkich poczynań. Przeniesiono ją więc w 1814 w obecne miejsce. Historia w cerkwi w Powroźniku zaczyna się już w 1600 r., 35 lat po lokacji wsi. Wówczas to wzniesiono niewielką drewnianą kaplicę, była bez wieży i ścianki ikonostasu. Była zbyt mała jak na potrzeby rozrastającej się wsi, toteż jej właściciel (wieś wchodziła w skład „państwa muszyńskiego”) kardynał B. Maciejowski ufundował prawdziwą cerkiew. Wystawiono ją w latach 1604 -06. Dotychczasowa kaplica została włączona w obrys nowej budowli (przy prezbiterium), stała się zakrystią. Cerkwi nadano patrocinium św. Jakuba Apostoła i tak jest po dziś dzień.
Cerkiew jest w całości drewniana, nakryta gontem łącznie z dachami i kopułami wieżyczek. Gonty nadają cerkwi architektonicznego smaku i stanowią dodatkowo o jej zabytkowej wartości. Konstrukcja świątyni jest trójdzielna, wpierw wieża z nadwieszoną izbicą, pod nią babiniec, dalej nawa o kwadratowym obrysie nakryta dachem namiotowym łamanym z tradycyjną wieżycą zwieńczoną banią, ślepą latarnią i kutym krzyżem. Od wschodu zamyka konstrukcję cerkwi także kwadratowe lecz mniejsze od nawy prezbiterium, trójspadowy dach z wieżyczką sygnaturki.
Do wnętrza wchodzi się przez kruchtę, lecz jeszcze wcześniej przekroczyć trzeba kamienne ogrodzenie z bramką zamykające w malowniczą całość, architekturę i starodrzew. Nastrój jaki wzbudza wystrój wnętrza w pełni potwierdza wyrażone na wstępie słowa. Podziwiać i modlić się można tu bez granic. Prezbiterium nie zamknięte ścianą ikon wydłuża wnętrze cerkwi, na zamkniętej trójbocznie jego wschodniej ścianie widnieją ikony i świątynne tabernakulum. Wraz z konstrukcją carskich i diakońskich wrót mających wyobrażać niegdysiejszy tradycyjny ikonostas wyznaczają tło dla ołtarza. Ponad ołtarzem rozpięte ikony z cyklu Deesis uzupełniają wiszące za ołtarzem inne rzędy ikonostasu. Czerwień i złoto bordiur wokół ikon, jak i one same widziane na poczerniałym tle desek i belek konstrukcji cerkwi sprawia, iż można patrzyć i patrzyć bez końca. A przecież jeszcze przyciągają wzrok unikalne ikony w bocznych ołtarzach, rokokowa ambona i wreszcie niezwykle rzadka polichromia figuralna ze sceną Sądu Ostatecznego z 1623 r. wypełniająca zakrystię. Czyż można nie ulec czarowi architektury i sztuki sakralnej cerkwi tu przebywając?
Wracam do domu rozkojarzony bogactwem dziedzictwa sakralnego i urodą krajobrazu tej części Łemkowszczyzny, dopełniła się przygoda Gór Leluchowskch.
c.d.n.
„Notes wędrownika”
Czesław Anioł