Szlakiem cerkwi doliny Białej
Wędrując po zachodniej Łemkowszczyźnie (13)
Na dachach cerkwi wyrosły wieże – Bogu w ofierze, trzy banie, trzy makowice blaszane –Bogu ofiarowane, wewnątrz ikony na świętych rozpisane - ręką Boga nam dane.
W dolinie Białej
Istotnie, w krajobrazie tych połemkowskich wiosek, w których jak we wstępie, wyrosły na dachach cerkwi znamienne dla tych sakralnych obiektów baniaste hełmy wież. Nadają niepowtarzalnego kolorytu okolicy. Wioski, które odwiedziłem, do których zamierzamy teraz zaglądnąć, wpisały się w linię doliny Białej, rzeki biorącej swój początek w masywie Lackowej (997 m) najwyższej góry polskiej części Beskidu Niskiego. Biała płynąc od gór przecina całą Łemkowszczyznę, aż do jej północnych granic które tworzą Góry Grybowskie.W dolinę rzeki, by wędrować nią ku źródłom, wnikamy już w obszarze Grybowa, miasto leży bowiem nad Białą i patrzy wciąż na kapryśny jej nurt . Pierwszym naszym etapem będą Brunary Wyżne, opuszczamy trakt drogowy prowadzący do Krynicy tuż przed Florynką, gdzie mieliśmy już okazję być wcześniej.
Brunary Wyżne
Brunary, stara wieś z czasów kolonizacji tych ziem przez króla Kazimierza Wielkiego (1335 r.), później w „państwie muszyńskim” biskupów krakowskich, w XVI w. zasiedlona przez Rusinów. W 1797 r. wybudowano tu cerkiew p.w. św. Michała Archanioła, drugą z kolei, która przetrwała do dzisiaj poddano remontowi w 1830 r. Poczerniały (impregnat) gonty na dachach i baniach, jak i deski, którymi obłożone są nawa, prezbiterium i izbica, tylko blaszane banie i promieniste krzyże lśnią jasnością powłok, co za kontrast! Wyniesioną nad doliną budowlę skrywa gąszcz lipowych konarów, tradycyjnie góruje nad zagrodami, by z wysokości przyzywać wiernych na nabożeństwa, choć już nie na łemkowski Kermesz czy Weczyrnię.
Zatem kamiennymi schodkami podążamy w górę, gdzie czeka na nas bramka wpisana w krąg kamiennego ogrodzenia. Wieża poszerzona u dołu o zachatę, u góry tradycyjna izbica i baniasty hełm z krzyżem u szczytu. Cerkiew w Brunarach „przebija” inne cerkwie swymi gontowymi dachami, także banie z wyjątkiem tej na wieży układają się w gontowy wzór.Cerkiew zastałem zamkniętą, ale wiem, że i tu panuje cerkiewny porządek i wystrój. Stare polichromie, barokowy ikonostas, nawet rokokowe ołtarze zdobią to dostojne wnętrze. Pora mi wyruszyć dalej, wkrótce trzeba skręcić w serce gór do Czarnej, niewielkiej wsi przygniecionej cieniem pasma Homoli i rozciągniętej w dolinie ciszy.
Czarna
Cerkiew w Czarnej jest przykładem, jak przywiązanie do wiary przekazane w staraniu o piękno i oryginalność wystroju domu Bożego, nie zna granic wyznania. Wznieśli ją unici w 1834 r. powierzając opiece św. Dymitra, po wojnie (w 1951 r.) przejęli ją katolicy, powołując przy tym parafię p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Cerkiew p.w. św. Dymitra w Czarnej jest nieco oddalona od zabudowy, wpierw trzeba przejść zadaszonym mostkiem przez potok, by z kolei mijając dwie urokliwe drewniane bramki, wspiąć się schodkami na stokowe spłaszczenie, tu stoi cerkiew. Ciemne, gontowe ściany, jasne blaszane dachy, wyraziste zielone tło stojących za nią wzgórz, na który nakłada się jeszcze stary cmentarz, oto dawna unicka świątynia w Czarnej w Górach Grybowskich. Już w przestrzeni drogi zwraca uwagę niezwykła dbałość o wspólne parafialne sacrum, a tworzy ją raptem 30 rodzin. Pod tym względem, chociaż nie tylko, mieści się w ścisłej czołówce cerkwi na Łemkowszyźnie. Mogłem się o tym przekonać spędzając w niej i wokół, spory kawałek czasu. Stary rodowód cerkwi wyraża się szczególnie w jej tradycyjnym kształcie i dbałości o architektoniczne detale, zwraca też uwagę wydłużone prezbiterium, uskokowy dach nad nawą i poszerzona podstawa wieży. Jak widać po ilości parafian Czarna jest małą wioską, toteż gdy kręciłem się wokół cerkwi podziwiając raz jej wdzięczne kształty, to znów staranność wykonanych prac renowacyjnych, zostałem zauważony przez miejscowego kościelnego, który przybył wkrótce ze sporych rozmiarów kluczem umożliwiając mi zachwycanie się i jej urodziwym wnętrzem. Rozświetlona pająkami nawa wprowadza od razu w nabożny nastrój podkreślony bogactwem ludowych, barwnych malowideł wypełniających jej ściany i sufit. Stropy nie zamykają się płasko, lecz wnikają na kształt wydrążonych kopuł w obszar dachu, dając unikalny wymiar cerkiewnego wnętrza, także wysunięta nad nawę trójczłonowa galeryjka chóru potęguje jego osobliwość. Zwróćmy się teraz ku prezbiterium, gdzie złocą się ramy XVIII-to wiecznych ikon i zawiły ornament carskich wrót. Z boku po lewej stronie, stoi niewielki, barokowy ołtarzyk z ikoną Matki Bożej z Dzieciątkiem, a nad ikonostasem, od którego trudno oderwać oczy widnieją dwa Anioły, grają na Sąd Ostateczny.
Zaglądnijmy jeszcze do sanktuarium, za carskie wrota, tu na priestole zajmuje honorowe miejsce świątynia tabernakulum, a nad wejściem do zakrystii obramionym kolumienkami wisi w pozłacanej ramie ikona złożenia Jezusa do grobu (płaszczenica). Zauroczenie cerkwią sięgnęło zenitu, życzę wszystkim tego samego.
Śnietnica
Cerkiew w Śnietnicy jest jedną z nielicznych cerkwi na zachodniej Łemkowszczyźnie, która powróciła do grekokatolików w roku 1997. Z wielu elementów przypomina mi cerkiew w Czyrnej, z którą mieliśmy okazję już się zapoznać, przecież to po sąsiedzku, przez górę, oceńcie zresztą Państwo sami. Wieża cerkwi w Śnietnicy ma dodatkowo wpisany w izbicę cyferblat zegara, zapewne namalowany w trakcie remontu przeprowadzonego pod koniec XIX w. Cerkiew św. Dymitra powstała w 1755 r. według klasycznych wzorów zachodniołemkowskich, których jej nieco ubyło po remoncie z pierwszej połowy XIX w., n.p. wydłużona o babiniec nawa. Cerkiew stanęła na skraju wysokiej skarpy, co przydaje jej pożądanego dla świątyń wywyższenia i powagi. Ciekawie prezentuje się w takim układzie przestrzennym kamienny murek otaczający cerkiew i prowadząc doń masywna bramka z łamanego kamienia nakryta blaszanym daszkiem.
Także w Śnietnicy nie udało mi się bezpośrednio przeżyć cerkiewnego wnętrza, chociaż tu można było chociaż zerknąć przez przeszklone wewnętrzne drzwi. Nawę wypełnia światło spływające przez dwustronne okna, ikonostas okazały o cechach barkowych, z tego samego okresu pochodzą też boczne ołtarze. Obecne w cerkwi rusztowania wskazują na odnowę starych malowideł pokrywających ściany.
I znowu słychać cerkiewny śpiew
I woń kadzidła się niesie,
Trzykrotnym krzyżem znaczą czoło, ramiona i pierś,
I paroch ektenie czyta. …
Banica
W przestronnym krajobrazie przedpola Lackowej dokąd prowadzą tylko boczne drogi, a domy łatwo policzyć, bo ich niewiele, wznosi się ciekawa i dobrze utrzymana XVIII-to wieczna drewniana cerkiew. Podziwiając jej dolinne usytuowanie, elegancję bryły utrzymanej w tradycyjnych kształtach i proporcji i jej kolorystykę, zwróćmy uwagę na indywidualne cechy tej budowli. Jako jedna z nielicznych cerkwi jest skierowana prezbiterium nie na wschód lecz ku południowi nawiązując tym do przebiegu osi doliny. Nietypowa jest też wieża - pierwszy i najwyższy człon cerkwi, bo pomniejszony o dokonane przedłużenie nawy. Z kolei poszerzona jest u swej podstawy tzw. zachatą czyli formą przybudówki. Warto zapatrzyć się też na dachy cerkwi, te są różnych kształtów i nadają budowli pożądanej smukłości. Komponuje z nimi oryginalna wieża bramna, będąca zarazem dzwonnicą przydając swą makowiczką wdzięku całemu cerkiewnemu obejściu i tworząc z krzyżami na dachach cerkwi zbieżną linię. Wyposażenie i wystrój wnętrza cerkwi p.w. św. św. Kosmy i Damiana pochodzi z okresu jej budowy, ale są też starsze elementy, jak ikony w ikonostasie odznaczające się dużą wartością zabytkową i bogatym zdobieniem samej przegrody.
Izby
Doliną Białej zdążamy nadal na południe, przed nami wieś Izby, a w niej murowana cerkiew p.w. św. Łukasza. Cerkiew ta, a raczej jej poprzedniczki, nie wyróżniałaby się swą historią spośród innych cerkwi, gdyby nie konfederaci barscy, którzy w czas czynionej tu wojny, obrali sobie tę cerkiew za swą świątynię. Przed cudowną ikoną Matki Bożej Izbiańskiej modlił się ponoć sam Kazimierz Pułaski. Rusini nie sprzyjali konfederatom, toteż ci jako wrogom później tę cerkiew spalili, ale czując po czasie popełniony grzech, wznieśli nową. Ale i ta cerkiew nie miała szczęścia trwać długo, kolejna z cerkwi była już zatem murowana, wzniesiono ją w 1886 r. na planie krzyża greckiego, przenosząc do nowego wnętrza wystrój z poprzedniej świątyni. Na jednej ze ścian było niegdyś malowidło z Pułaskim modlącym się do Matki Bożej oraz łaskami słynąca ikona Matki Bożej Pokrownej (do 1928 r.). Po przejściu wiernych w Izbach na prawosławie, scena modlitwy Pułaskiego do Matki Bożej została zamalowana. Nie ma też ikony Matki Bożej, obecnie wisi tylko kopia tego wizerunku, sam zaś obraz czczony jest w Bereście dokąd został przeniesiony w 1955 r. Związki cerkwi z konfederatami przypomina obecnie tablica wmurowana w 1985 r. w wewnętrzną ścianę cerkiewnej kaplicy. Cerkiew, jak i inne murowane świątynie unickie tego okresu, zbliżone są swą zewnętrzną formą do kościołów katolickich, poznać ją jednak można od razu po baniastych hełmach wieńczących dachy cerkwi. Wnętrze zaś wypełnione ścianą ikonostasu oddaje nastrój świątyń wschodniego obrządku, ikony wykonali braci Bogdańscy, twórcy wielu ikon do cerkwi łemkowskich.
Bieliczne
Na koniec zaglądnijmy do Bielicznej, wsi której już nie ma i kończy się droga, chodzą nią tylko turyści i drwale, zaś wokół rżą konie na łąkach. Bieliczna to miejsce, które wraz z cerkwią wywołało u mnie, opatrzonego już przecież w unikalnych krajobrazach, pełne zauroczenie i zapadło też głęboko w turystyczną duszę.
Zniknęły chyże, wymarli ludzie, zostało sacrum: cerkiew, kapliczka, cmentarz. Trudno nie zachwycić się doliną Białej, szczególnie u samej góry, tam gdzie tryskają jej źródłowe strumienie. Wyorały między Lackową i Ostrym Wierchem z jednej strony, a grzbietem Białej Skały z drugiej, płaskodenną nieckę. Opuszczona przez ludzi, zajęta przez las i łąki przemienia się w bezmiar turystycznej radości, że można tu być, postrzegać ten wtórny ale jakby dziewiczy krajobraz. Czy mogą go zakłócić baldachy krzewin, konary drzew, kępy leszczyn i ścieżki wydeptane gdzieś tam …, tak harmonijnie wpięte w przestrzeń doliny? Czy może zmącić tę śródgórską ciszę jastrząb kwilący na nieboskłonie, lub plusk wody przelewającej się wśród kamieni? W poszukiwaniu cerkwi w Bielicznej wzniesionej tu w 1796 r. dotarłem do wnętrza doliny, gdzie tak pięknie, a sama cerkiew czyni dolinę jeszcze piękniejszą.
Wieża wtopiona w nawę, ta złączona z apsydą prezbiterium, jedno urokliwe wnętrze. Nad nimi izbica z urodziwą banią i krzyżem kutym na szczycie. Wnętrze skromne, trafiło tu przyniesione przyjazną ręką, a i same mury i dachy trzeba było reanimować po latach zapomnienia. Cerkiew nakryta zielenią konarów spoczywa w cichej dolinie, zawsze otwarte drzwi zapraszają, w ołtarzu czeka na wędrowców patron cerkwi św. Michał Archanioł.
Bieliczne … tam doliny długi pas otoczony ścianą gór,
Ściska w lipach biały skarb,
Przez okienka krągły właz spływa światła długa smuga,
Zawisła na chórze, gra Archaniołowi i Maryi.
A droga biegnie dalej, to nic że coraz węższa i co rusz moczy się w wijącym się doliną potoku, przekracza barierę zapomnienia.
Czesław Anioł „Notes wędrownika” c.d.n.