Skaldowie zagrali na Dniach Powiatu
Dobrze się stało, że tegoroczne Dni Powiatu urządzono w Rdzawie na południowo zachodnich krańcach bocheńszczyzny. Dzięki temu wielu ludzi miało okazję "odkryć" tę malowniczą, zagubioną w górach miejscowość. Ogromne boisko sportowe wraz z przyległymi terenami to znakomite miejsce do urządzani tego rodzaju festynów.
Swobodnie zmieściła się tu i estrada dla występów artystycznych i mnóstwo stolików z parasolami, i niezliczone punkty gastronomiczne, stoiska prezentujące poszczególne gminy powiatu, zjeżdżalnie dla dzieci no i nieprzebrany tłum gości, wśród których znalazł się na chwilę nie byle kto bo sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
W niedzielę, mimo kapryśnej początkowo pogody można było obejrzeć prezentacje różnych stron naszego powiatu. Gminę Bochnia promował, tradycyjnie już, zespól "Siedlecanie", Rzezawę — Orkiestra Dęta z Okulic i Grupa teatralna "Lustro", Łapanów - Zespół Wokalny "Astravox" i Zespół Taneczny "Kameleon", gminę Drwinia - Kapela Ludowa "Groblanie", Żegocinę - Zespół Pieśni i Tańca "Łąkta" oraz Kapela Ludowa z Żegociny, miasto Bochnię - zespół "Ładni Ludzie", gminę Lipnica Murowana - Zespół Tańca Nowoczesnego "Sampi" oraz zespół folklorystyczny "Górzanie", natomiast Trzcianę, która była gospodarzem tegorocznego święta - Kabaret "Zgred". Szczególnie dobrze wypadli "Ładni ludzie" z Bochni. Ozdobiony niezliczonymi dredami zespół zaprezentował muzyke niebanalną i świetnie wykonaną. Była to interesująca odskocznia od tradycyjnego "oj, dana, dana".
Nie ma dobrej zabawy bez jadła i napitku: zadbały o to gminne stoiska, serwujące darmowe, regionalne przekąski z domowym chlebem na czele a także — nalewki. Nam szczególnie smakowała piekielnie mocna orzechówka z Brzeźnicy. Piwo lało się też strumieniami.
W ten sposób czas miło upłynął w oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru, legendarny zespół "Skaldowie". Rychło okazało się że jeden z nich jest niemalże bochnianinem, bo urodził się w... Gdowie. Niestety sam zespół rozczarował. Gdzie się podziali tamci Skaldowie? - można by zapytać, parafrazując słowa piosenki Wojciecha Gąsowskiego.
A przecież było wszystko co potrzeba: rozgrzana do białości publiczność, czekająca z utęsknieniem na "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał", estrada w pięknym otoczeniu, przy zachodzie słońca, dobry sprzęt nagłaśniający. Fałszować w takich okolicznościach to naprawdę grzech!
eb