Kategoria: Kultura
Opublikowano: 2009-11-20 11:12:14 przez system

Pomiędzy kompromisem a uległością

Każdy kto choć trochę interesuje się powojenną historią Polski musi zdawać sobie sprawę z kluczowego znaczenia Kościoła w naszym kraju. Polska była ewenementem. Podczas kiedy w innych krajach "demokracji ludowej" aresztowano duchownych a świątynie przerabiano...

...na magazyny pasz, u nas kościoły były pełne ludzie, którzy w skupieniu słuchali prawdy innej niż ta objawiona przez komunistyczną propagandę. Ba! W Polsce działały legalnie organizacje katolików świeckich, choć często wobec władzy musiały lawirować pomiędzy kompromisem a uległością.

Taki był właśnie tytuł wczorajszego wykładu Cecylii Kuty podczas Czwartkowego Spotkania w Muzeum. Panią Cecylię znają wszyscy bywalcy wypożyczalni dla dorosłych w bocheńskiej bibliotece — pracowała tam przez dłuższy czas. Zrobiwszy jednak doktorat "uciekła" do krakowskiego oddziału IPN. Podczas wczorajszego spotkania wystąpiła przed publicznością bocheńską bodaj po raz pierwszy w nowej roli — jako badacz najnowszej historii Polski, a także autorka książki: "Działacze" i "Pismaki". Aparat bezpieczeństwa wobec organizacji katolików świeckich w Krakowie w latach 1957-1989".

Przypomniała, że katolicy w dobie postsalinowskiej skupiali się głównie w dwu kręgach: w "Paxie" Bolesława Piaseckiego i w środowisku związanym z Tygodnikiem Powszechnym. Pierwsza organizacja, założona zresztą przez przedwojennego prawicowca, żołnierza AK, uprawiała jawną kolaborację z systemem. Takie były zapewne warunki, jakie komuniści postawili Piaseckiemu. Spełniając je, publicysta uniknął strasznego losu: uwięzienia, tortur a może i śmierci po "pokazowym" procesie.

Środowisko Tygodnika było od początku opozycyjne wobec władzy i to pomimo, że przez długi czas nie zajmowało się polityką. Polityka jednak sama zapukała do jego drzwi: kiedy umarł Stalin, Tygodnik odmówił zamieszczenia wiernopoddańczej, przepełnionej bólem noty tak jak to zrobiły wszystkie inne gazety w Polsce. W tym momencie skrzyżowały się, równoległe do tej pory drogi PAX-u i "tygodnikówców": władze komunistyczne oddały gazetę w pacht Piaseckiemu, sami zaś członkowie redakcji rozproszyli się gdzieś w Polsce. Dopiero rok 56 przywrócił Tygodnik jego prawowitym właścicielom.

Środowisko Tygodnika, a później Klubów Inteligencji Katolickiej współdziałało z hierarchią kościelną, miało dobre i bardzo dobre notowania u kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zupełnie inaczej, niż kolaborant PAX, którego członkowie byli w jawnej pogardzie wśród hierarchów. Niemniej, jak to w Polsce pod dyktaturą Kremla — nic nie było proste i oczywiste. To "czerwony" PAX dawał schronienie byłym Akowcom, chroniąc ich przed bezrobociem i nędzą, a paxowskie wydawnictwo opublikowało nawet wspomnienia byłych żołnierzy prawicowego podziemia. To z kolei naczelny szlachetnego Tygodnika, Jerzy Turowicz był członkiem Frontu Jedności Narodu… Trudna była droga świeckich katolików do wolności (zwłaszcza, że przez długi czas nie zdawali sobie sprawy, że do niej dążą). Trzy kroki do przodu, dwa kroki wstecz. Pomiędzy kompromisem a uległością.

eb