Kategoria: Kultura
Opublikowano: 2012-09-16 13:16:19 przez system

Najemnicy Bocheńscy bronili Radłowa

<html />

W drugą sobotę i niedzielę (8-9 IX) września odbyły się obchody 73 rocznicy bitwy radłowskiej. Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Najemnicy Bocheńscy Razem z krakowskim Stowarzyszeniem Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień’39 wzięło czynny udział w obchodach oraz rekonstrukcji samej bitwy.

Po złożeniu kwiatów pod pomnikiem upamiętniającym samą bitwę udano się na cmentarz, gdzie została odprawiona uroczysta msza św. Po niej, przy udziale licznej publiczności, wśród której znaleźli się kombatanci wojenni, odbyła się inscenizacja, mająca na celu przybliżyć realia oraz nastroje panujące w czasie tej jednej z największych bitew polskiego Września na ziemi krakowksiej.
Scenariusz opierał się o motyw dywersji niemieckiego oficera Abwery, którego zadaniem było przeprowadzenie zamachu na generała Kustronia . Sam zamach poprzedzał atak sił niemieckich na dworek w Radłowie.

Rolę dziedzica dworku powierzono Arturowi Gałązce z Najemników Bocheńskich, który wraz ze swoją żoną, w którą wcieliła się Aleksandra Olejniczak, przyjmował na swoich włościach polskich żołnierzy, jak i samego generała Kustronia. W rolę jego służących wcielili się Marcin Czesak i Ewa Kasprzyk.

Z kolei dywersanta, mającego dokonać zamachu, zagrał Bartłomiej Więcek. Choć szybko został „rozstrzelany” za swój uczynek, swoją rolą rozpoczął serię zdarzeń, na których opierała się inscenizacja.

Niemieckim oficerem został Marcin Zięba. W mundurze polskiego oficera, złapany razem z drugim dywersantem, został przesłuchiwany i aresztowany, zaś po przejęciu dworku przez siły niemieckie okazał się fanatycznie oddanym członkiem NSDAP i głównym szwarccharakterem całej inscenizacji.

Najemnicy Bocheńscy przygotowali także dioramy, przedstawiające działalność żołnierzy AK w okręgu Wieloryb (konspiracyjna nazwa powiatu bocheńskiego), ich wyposażenie oraz sylwetki wybranych akowców, które uzupełniały żywy przekaz, jakim była inscenizacja, równie ważną wiedzą teoretyczną.

Czym była bitwa radłowska
W wyniku klęski w bitwie granicznej, w pierwszych dniach września 1939 r., Wojsko Polskie rozpoczęło odwrót w kierunku nowych miejsc ześrodkowań. Na południowo-zachodnim odcinku frontu Armia „Kraków”, dowodzona przez generała Antoniego Szyllinga, kierowała się na linię Dunajca i Nidy. Żołnierze 6. Dywizji Piechoty generała Bernarda Monda i 21. Dywizji Piechoty Górskiej generała Józefa Kustronia forsownym marszem zmierzali w stronę Dunajca, aby pod Bobrownikami i Biskupicami Radłowskimi przeprawić się na jego prawy brzeg i zająć nowe stanowiska obronne.

Droga polskich żołnierzy do biskupickiego mostu była daleka, a Niemcy byli coraz bliżej Radłowa. Celem niemieckich oddziałów wydzielonych z 2 Dywizji Pancernej było przedostanie się na tyły wojsk polskich. 7 września o godzinie 16:30 niemieckie wozy bojowe były już na przedmieściach Radłowa. Doszło do wymiany ognia, w wyniku którego żołnierze polscy ewakuowali się w kierunku Biskupic Radłowskich. W mieście powstało straszliwe zamieszanie, pojawiła się panika i tłumy uchodźców, którzy kierowali się do mostu na Dunajcu. Początkowo 4. pułk strzelców podhalańskich powstrzymywał niemieckie natarcie. Ostatecznie jednak w godzinach wieczornych Radów został opanowany przez nieprzyjaciela.

W nocy z 7 na 8 września most w Biskupicach został wysadzony, aby na drugi brzeg nie przedostały się niemieckie czołgi. Żołnierze polscy kontynuowali, przy wsparciu mieszkańców Biskupic Radłowskich, dramatyczną przeprawę przez brody na rzece Dunajec. Biskupice zostały opanowane przez oddziały niemieckie. O świcie rozpoczęło się polskie natarcie, w wyniku którego żołnierzom 20. pułku piechoty i pułków podhalańskich udało się opanować teren wzdłuż drogi prowadzącej z Radłowa do Biskupic. Po kilkugodzinnej wymianie ognia natarcie polskie zostało jednak przerwane. Oddziały były zmuszone wycofać się w kierunku Niecieczy, Otfinowa i Wietrzychowic.

Nadal trwały walki w centrum Radłowa. To walczyli żołnierze broniący ostatnich gniazd polskiego oporu, wśród nich bohaterscy obrońcy folwarku 'Szatanówka' oraz budynku radłowskiej szkoły. Gdy kolejne próby zdobycia szkoły i nakłonienia polskich żołnierzy do kapitulacji zakończyły się niepowodzeniem, żołnierze niemieccy użyli miotaczy ognia. Spłonął budynek, a wraz z nim jego obrońcy.

Bitwa radłowska trwała 48 godzin. Była największą bitwą, stoczoną przez żołnierzy polskich z wojskami niemieckimi w tej części Małopolski. W boju o przeprawę przez Dunajec poległo prawdopodobnie 243 polskich żołnierzy, a około 700 zostało rannych, jednak ich ofiara spowodowała, że ponad 26 tysięcy żołnierzy polskich przekroczyło rzekę i mogło kontynuować dalszą walkę.