Muzealia: kilka odsłon "Pana Tadeusza"
Muzealny weekend nie tylko z epopeją narodową<br />
Przez dwa dni tematem przewodnim tegorocznych muzealiów była nasza epopeja narodowa "Pan Tadeusz". Łącznie przez sobotę i niedzielę odbyło się 12 spotkań, z których wszystkie powiązane były z tym największym dziełem Adama Mickiewicza.
Zaczął prof. dr hab. Mieczysław Rokosz (Uniwersytet Jagielloński), wykładem „Pan Tadeusz” - szaniec narodowej pamięci”. Profesor ze swadą opowiadał o swojej kolekcji dziel Mickiewicza, a zwłaszcza – o pierwszych wydaniach „Pana Tadeusza”. Ten bibliofilski temat powrócił następnego dnia, w niedzielę. Tym razem oczyma antykwariuszy krakowskich. Anna Wójtowicz opowiadała o pracy w antykwariacie, kolekcjonerach , polujących na przykład na krakowskie (nielegalne) wydanie „Konrada Wallenroda” czy toruńskie – „Pana Tadeusza”.
Kolejne wątki powiązane epopeją narodową pojawiały się w postaci prezentacji rogu, instrumentu na którym grał Wojski. O rogu szeroko mówił Wojciech Kamionka z Akademii Muzycznej w Krakowie, nie ominąwszy także krótkiego koncertu i prezentacji możliwości dźwiękowych jakie można wydobyć z tego zapisanego na kartach epopei instrumentu.
Kolejnym tematem, nawiązującym do Pana Tadeusza było polowanie. O współczesnych myśliwych, o ich pracy, obowiązkach, dbaniu o przyrodę, a także o wielu mitach i niesprawiedliwych osądach jakie pojawiają się w krążących powszechnie stereotypach mówił Mieczysław Damski -lekarz weterynarii, prezes Koła Łowieckiego „Rogacz” w Bochni. Później atmosferę rozgrzewał Lekki Teatr Przenośny z Chorzowa, którego członkowie na początku zaserwowali publiczności dość długi szereg różnego rodzaju aktorskich ćwiczeń z rozgrzewką aparatu mowy włącznie, wymagających elastycznego potraktowania mięśni twarzy. Przez ponad godzinę recytowano wersy Pana Tadeusza rozpisane na głosy, w czym czynnie brała udział także publiczność, której przypisano poszczególne głosy i role bohaterów.
Sobotę z Panem Tadeuszem zakończyło otwarcie wystawy „Pan Tadeusz” – dzieło ksiąg niezwykłych. Wystawa ma wymiar wielowątkowy gdyż Pan Tadeusz jest taką kopalnią wątków i tematów. Jego treść jest wieloaspektowa i wieloznaczna. Wystawa pokazuje Pana Tadeusza, jak zaznaczył dyrektor muzeum Jan Flasza, w wielu ułożeniach. Zawiera wiele grafik, prac artystycznych ilustrujących strofy Pana Tadeusza, a także mnóstwo jego różnych wydań. W zbiorach muzeum znajduje się pierwodruk Pana Tadeusza wydany w Paryżu w 1834 roku podarowany przez prof. Mieczysława Rokosza oraz Annę Wójtowicz. Jak wiele kontekstów można znaleźć w tej słynnej księdze świadczy np. ogromny niedźwiedź stojący na tylnych łapach w rogu holu muzeum który jest akurat wątkiem przyrodniczym.
Wystawę uświetnił Mieczysław Adamczyk który zaprezentował wersy Pana Tadeusza czytane po śląsku. Soplicowski był także poczęstunek, którego główną atrakcją była kiełbasa myśliwska przygotowana przez jednego z prelegentów Mieczysława Damskiego. Trunki także stricto trzymały się nazwy miejscowości znanej z ksiąg 13-zgłoskowca...
Niedziela dopełniła tematu
Mówiono o pochodzeniu i losach imienia Tadeusz (bardzo popularnego, zapewne dzięki Mickiewiczowi, pod koniec XIX w i na początku XX, a dziś prawie zapomnianego). Tę prelekcję wygłosiła Anetta Stachoń z Muzeum w Bochni.
Jan Flasza mówił natomiast o bocheńskich kontekstach Adama Mickiewicza. Niestety, poeta nie bawił w naszym mieście, ale miał tu liczne grono wielbicieli i propagatorów. Jeden z nich, uczeń gimnazjum przypłacił miłość do romantycznego poety relegacją ze szkoły na początku XIX wieku. Potem było już lepiej – aż po nadanie imienia Mickiewicza bursie szkolnej i ulicy, przy której mieści się biblioteka.
O karkołomnym zadaniu przetłumaczenia „Pana Tadeusza” opowiadała Janina Kęsek. Mimo trudności językowych i odmienności kulturowej dokonano jednak 40 tłumaczeń, w tym na tak egzotyczne języki jak albański, hebrajski czy chiński. Łza się w oku kreci nad losem tłumaczy patrząc choćby na wersję angielską, gdzie Matka Boska stoi w Ostrej Gate… Koniecznie trzeba też wspomnieć o wykładzie dr Marii Molendy zatytułowanym „Ubiór szlachcica polskiego jako wyraz tożsamości narodowej”.
Po godzinach spędzonych w budynku jakże ożywcze było przedstawienie uczniów ze SP nr 5 i z I LO! Sześć odsłon, sześć scen z epopei, wzruszających świeżością, dynamizmem młodych ludzi, rozbawiających mickiewiczowskim humorem. Nawet filiżanka rozbita podczas finałowego poloneza nie zmąciła wspaniałego nastroju. Już Mickiewicz to wiedział, że szkło tłucze się przecież na szczęście!
To szczęście dopisywało nam do końca – wieczorem mogliśmy wysłuchać brawurowego koncertu cymbalistów z Rzeszowa: Stanisława (ojciec) i Szymona (syn) Tadlów . Dzięki wcześniejszemu wykładowi dowiedzieliśmy się, że jest to nazwisko wywodzące się od Tadeusza, zatoczyliśmy zatem pewien mickiewiczowski krąg…
Temat tegorocznych muzealiów spełnił bardzo ważną rolę: przypomnieniał o narodowych wartościach i naszchy korzeniach, tak obecnie lekceważonych i poddanych próbie rozmycia w internacjonalistycznej i unijnej propagandzie.