"Miasto 44" na ekranie kina Regis
Od piątku 19 września w całej Polsce będzie wyświetlany długo oczekiwany film Jana Komasy „Miasto 44”. Od tego samego dnia film będą też mogli w kinie Regis zobaczyć mieszkańcy Bochni.
„Miasto 44” to projekt filmowy o niespotykanym w Polsce rozmachu scenograficznym, kostiumowym i wizualnym. Konsultantem do spraw efektów specjalnych był wybitny hollywoodzki specjalista Richard Bain, który wcześniej współpracował z takimi wizjonerami kina, jak Christopher Nolan, Peter Jackson oraz Terry Gilliam i ma w dorobku efekty do światowych hitów, między innymi: „Casino Royale”, „Incepcji”, „King Konga” i „Nędzników”. Przez plan przewinęło się ponad 3 000 statystów. Budową imponujących dekoracji zajęło się 10 odrębnych ekip, które do zainscenizowania zniszczonego miasta użyły 5 000 ton gruzu. Obsada została wybrana w serii ogólnopolskich castingów, w których wzięło udział ponad 7 000 osób.
Film to opowieść o młodych Polakach, którym przyszło wchodzić w dorosłość w okrutnych realiach okupacji. Mimo to są pełni życia, namiętni, niecierpliwi. Żyją tak, jakby każdy dzień miał okazać się tym ostatnim. Nie wynika to jednak z nadmiernej brawury czy młodzieńczej lekkomyślności - taka postawa jest czymś naturalnym w otaczającej ich rzeczywistości, kiedy śmierć grozi na każdym kroku.
Warszawa, lato 1944. Stefan opiekuje się matką i młodszym bratem. Przejął obowiązki głowy rodziny po tym, jak ojciec - oficer Wojska Polskiego - zginął w kampanii wrześniowej w 1939 roku. Pracuje w fabryce Wedla, z coraz większym trudem znosząc upokorzenia ze strony Niemców. Marzy o chwili, kiedy będzie mógł im za wszystko odpłacić i spełnić obowiązek wobec Ojczyzny. Obiecał matce, że nie zaangażuje się w działalność ruchu oporu, jednak - kiedy tylko nadarza się okazja - wstępuje w szeregi Armii Krajowej. Do konspiracji wciąga go Kama, sąsiadka z kamienicy na warszawskiej Woli, z którą przyjaźni się od dziecka. Dziewczyna skrycie kocha się w Stefanie, mając nadzieję, że po wojnie będą razem. Ale to za sprawą spotkania z subtelną i wrażliwą Biedronką, Stefan zazna smaku pierwszej, młodzieńczej miłości. Jednak Stefanowi i Biedronce nie jest dane zbyt długo cieszyć się wzajemnym zauroczeniem.
„Kiedy pojawiły się pierwsze trailery „Miasta 44” byłem nieco przestraszony, bo nagromadzone w nich efekty specjalne wieszczyły Matrix „made in Poland”. Mój niepokój wzmogły zapowiedzi, że film „nie waży racji, ani nie odsłania kulis podejmowania decyzji sprzed 70 lat”. Pomyślałem, że producenci chcą na siłę zwiać od ogólnonarodowej debaty w stylu „trzeba się było bić, czy nie trzeba”. To skądinąd słuszna koncepcja, tym bardziej, że film ma ambicje zaistnieć za granicą, ale myślałem, że właśnie dlatego powstanie po prostu dobry film sensacyjny.
Jeśli ktoś pójdzie do kina z takim nastawieniem, to może dostać obuchem w głowę. Dlatego uważam, że przed każdym seansem powinno być ostrzeżenie, że film zawiera sceny drastyczne. Może nawet za bardzo realistycznie nakręcona została scena wybuchu czołgu pułapki, spadający na ulicę deszcz krwi i ludzkich wnętrzności przyprawia o mdłości. Ale przecież to nie jest historia wymyślona, 13 sierpnia 1944 roku powstańcy i mieszkańcy ul. Kilińskiego cieszyli się ze zdobycia pojazdu wroga, fotografowali się na jego tle, tańczyli wokół. Eksplozja zabiła ponad 300 osób.
Ciekawym rozwiązaniem było zatrudnienie młodych aktorów, prawie całkowicie szerszej publiczności nieznanych. To pogłębia efekt świeżości, który uważam za największy atut całego filmu, ale za to momentami czuć, że ich aktorska gra to jeszcze nie jest mistrzostwo, a co najwyżej bardzo dobra szkolna praca. Niemniej główni bohaterowie, Zofia Wichłacz - „Biedronka” i Józef Pawłowski - „Stefan” mnie przekonują, a odegrana przez nich scena wędrówki kanałami jest jedna z najlepszych w całym filmie. Odrealnienie, zwidy, strach, wreszcie wyjście jakby do innego świata - wydaje mi się, że znam to wszystko z relacji ludzi, którzy tę drogę pokonywali 70 lat temu.
Z odbiorem „Miasta 44” może być różnie, ale co do jednego nie można mieć wątpliwości. Reżyser rzeczywiście nie zagłębia się w spór o zasadność zrywu, po prostu główny bohater to wie, tak, trzeba się było bić. Odrzuca nawet miłość kobiety, której marzy się ucieczka z płonącego miasta. Zamiast spokoju Stefan wybiera walkę, zabiera powstańczą opaskę i odchodzi z oddziałem. Choć na początku filmu to jest chłopak, który nie chce się do niczego mieszać. Wszystko się zmienia, kiedy Niemcy na jego oczach zabijają mu matkę i brata. Czy w takiej sytuacji można mieć wątpliwości?”
Marcin Wikło, wpolityce.pl
Seanse:
19.09.2014 [15:00, 17:30, 20:00]
20.09.2014 [15:00, 17:30, 20:00]
21.09.2014 [15:00, 17:30, 20:00]
22.09.2014 [15:00, 17:30, 20:00]
23.09.2014 [15:00, 17:30, 20:00]
24.09.2014 [15:00, 17:30, 20:00]
26.09.2014 [17:00, 19:30]
27.09.2014 [17:00, 19:30]
28.09.2014 [17:00, 19:30]
29.09.2014 [17:00, 19:30]
30.09.2014 [17:00, 19:30]
01.10.2014 [17:00, 19:30]
03.10.2014 [16:30]
04.10.2014 [16:30]
05.10.2014 [16:30]
06.10.2014 [16:30]
07.10.2014 [16:30]
08.10.2014 [16:30]