Kategoria: Kultura
Opublikowano: 2014-03-01 11:14:19 przez system

Marek Piekarczyk w koncercie z okazji lokacji miasta

  • Wiem, że nie przyszliście tu państwo, aby słuchać burmistrza, ponieważ jest to jednak koncert z okazji 761 rocznicy lokacji Bochni, dwa zdania powiedzieć wypada… - tymi słowami burmistrz Stefan Kolawiński rozpoczął czwartkowy koncert w Oratorium św. Kingi.

Głównym jego bohaterem był Marek Piekarczyk, poznaniak z urodzenia, bochnian z wyboru, od niedawna – honorowy ambasador naszego miasta, a przede wszystkim lider zespołu TSA. Zanim jednak zaśpiewał, mieliśmy okazję posłuchać świetnego zespołu Pora Wiatru, którego dwaj członkowie również wywodzą się z ziemi bocheńskiej, choć na co dzień wszyscy mieszkają i grają w Krakowie.

Pora Wiatru przekonała nas, że ma świetne, oryginalne brzmienie, pełne zaskakujących „zwrotów akcji”, zupełnie jak zaskakujący jest wiatr gwiżdżący nocą na jakiś uroczysku. Chłopcy nie boją się również śpiewać o współczesności, bezrobociu, samotności, trudnych wyborach: zostać czy emigrować? Choć teksty to jest jednak najsłabsza strona Pory Wiatru. Ale, jak przyznał nestor polskiej muzyki rozrywkowej, Marek Piekarczyk – będą z nich ludzie!

Sam Marek w niczym nie przypominał z resztą nestora. No chyba w tym, że pamiętał utwory takich dawno nie istniejących kapel jak Niebieskie Gitary czy Test. Zaśpiewał również piosenkę Krzysztofa Klenczona, a także parę piosenek TSA. Wszystko to przerywane wspomnieniami i anegdotami z Bochni, gdzie minęła jego młodość, i gdzie ciągle jeszcze mieszka jego matka.

Ci wszyscy, którzy przyszli do Oratorium specjalnie „na Piekarczyka” nie doznało zawodu. Nasz honorowy ambasador błysnął wspaniałą formą, nie tylko wokalną ale też fizyczną. Biegał po scenie niczym bocheńskie wcielenie Mick'a Jagger,a!

eb