Kopalni droga do UNESCO
Przy dość szczelnie wypełnionej słuchaczami sali w lokalu Stowarzyszenia Bochniaków dyrektor Kopalni Soli Bochnia SA Krzysztof Zięba przybliżył we wtorek 10 grudnia zawiłe i żmudne zabiegi szerokiej grupy osób o to, by bocheńska salina mogła zostać zaliczona do elitarnego „klubu” posiadaczy miana światowego dziedzictwa UNESCO.
Przypomniał, że pierwsze, na razie nieśmiałe pomysły na wpisanie kopalni na listę WHC narodziły się po oficjalnym zakończeniu działalności wydobywczej, co nastąpiło na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia. Pierwszymi krokami było uzyskanie miana pomnika narodowej kultury, co nastąpiło na początku tego stulecia.
K. Zięba akcentował trudności, jakie piętrzyły się przed pomysłodawcami – wyjątkowo zawiłe i niespójne przepisy, jakimi kieruje się UNESCO, nie zawsze przychylność tzw. czynników decyzyjnych w kraju itp. Stopniowo jednak, krok po kroku poszerzał się krąg ludzi, zaangażowanych w to przedsięwzięcie. Przełomowa okazała się decyzja, by do UNESCO wystąpić ze wspólnym wnioskiem z Wieliczką, gdyż samodzielny wniosek Bochni nie miał szans na pomyślną realizację. Udało się do tego przekonać dyrekcję wielickiej saliny, co okazało się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”.
W czasie wystąpienia dyrektora kopalni padały anegdotyczne przykłady, jak np. taki, że w 2011 roku złożenie gotowego i zaakceptowanego przez ministra kultury wniosku pokrzyżowało… zagubienie przesyłki, przewożonej do siedziby UNESCO przez firmę kurierską.
Jednak liczy się efekt finalny, a była nim decyzja podczas tegorocznego posiedzenia UNESCO w Phnom Penh, gdzie jednogłośnie zaliczono Królewskie Kopalnie soli w Wieliczce i Bochni do listy światowego dziedzictwa. Krok ten K. Zięba przyrównał do uzyskania „złotego kluczyka”, który sam w sobie ma niewielką wartość, jednak może otworzyć wiele cennych drzwi, bo o tym, czy Bochnia wykorzysta stworzoną jej szansę, zadecyduje postawa osób odpowiedzialnych za przyszłość kopalni, ale i też władz miasta i powiatu.