Jezus Chrystus w MDK
W środę 22 kwietnia w Bocheńska Akademia Filmowa zaprasza o godz. 19 do Sali Kameralnej MDK na prezentację filmu ?Jezus Chrystus Zbawiciel? w reżyserii Petera Geyera z Klausem Kinski w roli głównej. Słowo wstępne przed filmem wygłosi Jacek Dziduszko.
"Jezus Chrystus Zbawiciel", zrealizowany przez biografa Klausa Kinskiego, Petera Geyera, to nic innego jak zarejestrowany na taśmie filmowej przedstawienie teatralne, które obyło się 21 listopada 1971 roku w Deutchlandhalle w Berlinie.
Jednak Geyer ani tego przedstawienia nie reżyserował ani nawet nie był tam z kamerą. Jego zadanie polegało wyłącznie na zrekonstruowaniu tamtego wydarzenia i nadanie mu tak absorbującej widza formy, żeby poczuł, że obcuje z czymś więcej niż z archiwalną taśmą.
Kinski ubrany w kwiecistą koszulę, jeansy i czerwone buty na koturnach stoi przed 5-tysięcznym tłumem dzieci kontrkultury, ale nie brata się z nim, raczej strofuje. Jego monolog to takie utrzymane trochę w starotestamentowym duchu kazanie, do którego zgodnie z duchem czasu przenikają elementy szamańskie, New age'owe. Dodatkowo pojawiają się atrybuty przynależne rockowym występom scenicznym: rzucanie stojącym mikrofonem, prowokowanie tłumu, miotanie się po scenie.
Powodem całego zamieszania jest Jezus, ale nie ten przejęty przez zinstytucjonalizowaną religię, zagłaskany i rozmieniony na drobne. Kinski mówi o swoim Jezusie, prywatnym, przez co powtarza niejako gest, który wykonał w "Ewangelii według Mateusza" Pasolini. Kinski mówi o Jezusie jako o przyjacielu żebraków, bezdomnych i dziwek. Wyrywa go z czasu, w którym osadziło go Nowy Testament. Widzi w nim przyjaciela "matek krzyczących w Wietnamie". Jezus jest ucieleśnieniem kontrkultury: wzywa do bojkotu opresyjnego państwa, które ma ręce brudne od krwi niewinnych, anarchizuje, działa na oberżach, omija ideologiczne pułapki. Jest szczery, nie zależy mu na dobrach doczesnych, dlatego dociera do istoty.
Ukochany wróg Herzoga jest genialnym mówcą. Włada tłumem, na przemian lży go i czaruje, potem nakazuje by porzucił dotychczasowe egoistyczne życie: porzucił dobra, wyjął belkę z oka, wziął krzyż na każdy dzień. Część widowni jest jednak sceptyczna na tego typu nowinki. Jest rok 71, kontrkultura w pełni. Jezus jawi się co poniektórym jako symbol opresji niż wyzwolenia. Dochodzi też do innego spięcia, które podłoże ma bardziej prozaiczne. Otóż, publiczność nie do końca może przystać na to, że aktor nawołuje do wyrzeczenia się dóbr doczesnych, a sam bierze za występ od każdej osoby 10 marek. Wątek cynicznego artysty, który robi tylko dla mamony będzie później wielokrotnie powracał.
Po kilku minutach zaczynają się rozlegać pierwsze gwizdy, docinki i głosy sprzeciwu. Kazanie powoli przemienia się w wiec. Teatr w happening. Wzburzony artysta wrzeszczy, znieważa na widzów, schodzi ze sceny, a potem znów na nią wchodzi. I tak bez końca. Widzowie też wchodzą na scenę i podejmują otwartą polemikę z szalonym aktorem. To napięcie jest fascynujące. Niby wszystko rozgrywa się w czasach, gdy model artysty romantycznego odszedł już do lamusa, a sztuka przestała być czymś tak wzniosłym i nabożnym, jak kiedyś była, ale mimo tego emocje są ogromne, nie do powtórzenia w dzisiejszej zdystansowanej i ironicznej epoce. Aktor krzyczy na swoją publiczność, że to prostacy i świnie. Oni odpowiadają mu, że jest faszystą, który mówi o Jezusie, a nie potrafi zachować pokory i szacunku dla drugiego człowieka. Po pewnym czasie w to wszystko wkracza policja.
Po kogo stronie jest racja? Czy Kinski jest narcystycznym błaznem, który robi wszystko dla pieniędzy czy jednak wierzy w to co mówi i to, że mówi coś istotnego? Czy publiczność burzy się z czystej blazy i dla czystej rozrywki czy jednak nie może znieść agresji i buty aktora, spragniona jest innego przekazu i innej sztuki?
W tych ostatnich słowach widać, że skończyło się pozowanie, głupie zaczepki. Pozostała rozmowa o grozie śmierci, która uruchamia myśli o obojętności świata i o tym, że człowiek nic w nim nie znaczy."
(z recenzji Jakuba Sochy, Stopklatka.pl, 19 lipca 2008 r.)
Projekt dofinansowany ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.