Galeria Bezdomna prologiem Dni Bochni
Zanim Dni Bochni oficjalnie otwarto już miały miejsce wydarzenia z nimi związane, Jednym z nim był kolejny wernisaż „Galerii Bezdomnej”.
Twórcy tego eventu za tło dla swoich prac wybierają opustoszałe miejsca. Tak było w zeszłym roku, gdy Galeria notowała bocheński debiut w niezamieszkałej, straszącej wyglądem kamienicy przy ul. Kraszewskiego, tak było i tym razem, gdy Galeria znalazła schronienie w opuszczonym od kilku lat budynku byłego pogotowia ratunkowego przy ul. Konstytucji 3 Maja.
Trzeba przyznać, że miejsce zostało dobrze wybrane: duża powierzchnia budynku dawała odpowiednią przestrzeń na wyeksponowanie prac a pozostawione w niektórych salach rekwizyty w postaci plakatów, zachęcających… do wstąpienia do armii (w budynku przed laty urzędowała komisja poborowa) stanowiły ciekawe uzupełnienie ekspozycji, wśród których dominującym tematem było piękno, miłość i wolność.
Może ktoś zapytać, czym w ogóle jest Galeria Bezdomna? Odpowiedzi na to pytanie szukamy na stronie www.bezdomna.pl:
„Pomysł na zorganizowanie wystaw jest bardzo prosty. Najpierw szukamy wolnych miejsc (opuszczone fabryki, pomieszczenia przed remontem lub prze oddaniem do użytku i wszelkie inne pustostany). Potem ustalamy z ich właścicielami czy można by i na jak długo urządzić w nich ekspozycję. Ważne jest, że miejsca te mają być udostępnione za darmo, albowiem GALERIA BEZDOMNA funkcjonuje bez żadnych nakładów finansowych. Następnie pocztą pantoflową wysyłamy wici do potencjalnie zainteresowanych wystawieniem się osób, w miarę możliwości korzystamy też z pomocy mediów.
Specyfiką GALERII BEZDOMNEJ jest brak wstępnych eliminacji. To, co zostanie na wystawie pokazane zależy tylko i wyłącznie od poziomu autocenzury wystawiających osób. Po pierwsze nie dobieramy wystawców: pokazać swoje prace może każdy, kto chce: i fotograficzne gwiazdy, i profesjonaliści, i początkujący fotografowie, studenci i amatorzy. Po drugie nie selekcjonujemy także prac - nie narzucamy tematyki, techniki, formatu i ilości pokazywanych przez autorów fotografii. Zdjęcia mogą być zarówno oprawione w pozłacane ramy jak i można pokazać "gołe" odbitki przyklejone do ściany.
W wyznaczonym dniu rozpoczęcia wystawy wszyscy autorzy przychodzą ze zdjęciami i wszelakim sprzętem służącym do ich powieszenia, cokolwiek by to było: młotek i gwoździe, taśma dwustronna i wszelkie inne przylepce, sznurki, linki itd. Każdy sam znajduje sobie wolny kawałek ściany (czy podłogi lub sufitu) i za-wiesza swoje prace. Mile widziane są wszelkie niekonwencjonalne sposoby ekspozycji - na pierwszej wystawie w Warszawie zdjęcia zawisły na drabinie, stalowych stelażach, kafelkach w toalecie, balustradzie na schodach, leżały na podłodze w skrzynce po ziemniakach.
Kiedy umilknie już stukanie młotków i wszystkie prace już zawisną przychodzi czas na wernisaż. Na umówioną godzinę przybywają wszyscy autorzy wraz z zaproszonymi przez siebie gośćmi. I następuje ogólna integracja”.
Tak było w piątek 13 czerwca: pozorny chaos tematyczny (zdjęcia modelek przeplatały się z dawnymi widokami miasta i fotkami wykonanymi przez lotniczych spotterów), brak scenariusza (każdy robił, co chciał - jedni oglądali, drudzy w tym czasie się integrowali, a jeszcze inni mile spędzali czas w zaimprowizowanej salce filmowej, gdzie wyświetlano krótkie etiudy filmowe), ale nad wszystkim królował duch Sztuki przez duże „s”, bo w tej galerii każdy dla siebie jest mistrzem.
Galerię można odwiedzać tylko w sobotę i niedzielę 14-15 czerwca w godz. 10-19.