Dzieci dzieciom na Dzień Dziecka (foto)
Organizatorzy – parafia św. Mikołaja w Bochni – zrobili wszystko, by tegoroczny XIII Rodzinny Festyn z okazji Dnia Dziecka, pozostał niezatartym wrażeniem dla tłumu małych i dużych mieszkańców miasta, którzy w niedzielne (27 maja) popołudnie przybyli na Planty do Szkoły Podstawowej Nr 2.
Na wszystkich czekało mnóstwo atrakcji. Od małych samochodzików na akumulatory po ogromnych rozmiarów trucka, od wystawy zabytkowych pojazdów po możliwość zobaczenia od wewnątrz ultranowoczesnego wyposażenia kabiny współczesnego pojazdu gaśniczego straży pożarnej. Można było zobaczyć wyposażenie policji i żandarmerii, każdy zatroskany o poziom swego zdrowia mógł u doktor Kosturek i dr Kani zmierzyć sobie ciśnienia lub poziom cukru. Czynne było różne urządzenia sportowe.
Ale najważniejsze było to, co działo się na ustawionej scenie. A tam mieliśmy istną feerię barw i ekspresji. Wszystko za przyczyna występów różnych (dodajmy – w większości dziecięcych) sekcji czy to z MDK czy Studia Tańca „Agata”. Młodzi wykonawcy zachwycali poziomem artystycznym swoich rówieśników po drugiej stronie sceny.
Jak co roku nie zabrakło też bajki w wykonaniu rodziców dzieci z Ochronki. Tym razem była to opowieść pt. „Kwiat dobroci” – o nieczułej królewnie, której zimne serce skruszył dopiero kwiat, który rozkwitał tylko w obecności dobrego człowieka.
Potem wystąpili klerycy z seminarium duchownego w Tarnowie pod znamienną nazwą „Bethseda”. Motto zespołu brzmi: "Jezu ufam Tobie i gram dla Ciebie" i taka też była ich muzyka.
Po nich, z prawie godzinnym poślizgiem zaśpiewała gwiazda Parafiady, czyli zespół Gosp.pl. Ubrani na biało chórzyści wykonali kilkanaście pieśni nawiązujących klimatem i stylem do muzyki sakralnej amerykańskich Murzynów. W trakcie występu zaczął siąpić deszcz, co zmusiło ludzi do szukania schronienia pod drzewami wokół szkoły. Gosp.pl odśpiewał pieśń afrykańską, składającą się z nieskomplikowanych słów: a umba a, a umba e! Było to zaklęcie odstraszające deszcz. I – chmury wprawdzie nie rozstąpiły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale siąpić przestało!
A potem…, potem to już emocje sięgnęły zenitu! Przystąpiono do losowania nagród, i to od razu z wysokiej półki. – Dla mnie! Dla mnie! – wolał pewien młody człowiek w stronę burmistrza, kiedy losowano ufundowane przez miasto kino domowe. – Głosowałem na pana!
Nie wszyscy właściciele wylosowanych numerów doczekali do końca Parafiady. Niektóre nagrody biedne „sierotki”: Amelka i Anetka musiały losować po dwa albo nawet i trzy razy. W końcu jednak wszystkie laptopy, tablety, rowery a nawet mikser od anonimowego fundatora znalazły swoich szczęśliwych posiadaczy.
Nigdy chyba w historii bocheńskiej Parafiady nie było tylu gości: rodziców, dziadków i dzieci. Ten rodzinny festyn wszedł już na stale do kalendarza imprez w naszym mieście, a co najważniejsze, zyskał prawdziwą sympatię i dużych i małych.