BIAŁYM ŚLADEM po raz drugi
Zeszłego roku zachęcałem Państwa do uprawiania turystyki narciarskiej na nartach śladowych, sugerowałem też najbliższe okolice Bochni, gdzie miejscowy Oddział PTTK wyznakował 3 takie szlaki. No cóż, zima w Bochni trwała tak krótko, że z pewnością niewielu turystów oddanych białemu śladowi (nie mylić z białym szaleństwem) skorzystało z lokalnych tras narciarskich.
Może zatem później, może w przyszłym roku! Skoro spotkała nas taka przypadłość, że mogło nie być zimy w miejscu zamieszkania, poszukaliśmy jej w górach, zwłaszcza tych sięgających powyżej 600 m, tam na szczęście go nie brakuje. Chciałbym więc zaproponować jedną z niezmiernie ciekawych z krajoznawczego punktu widzenia trasę, nie umniejszając jej samych walorów narciarskich — bo te z najwyższej są półki. Interesującym obszarem dla narciarstwa turystycznego są bez wątpienia Gorce, ciąg wierzchowinowych polan i wyrównane grzbiety rozrogu Turbacza nadają się do tych celów znakomicie.
W dolinie Kamienicy
Ale tym razem chciałem zaproponować mniej eksponowaną topograficznie trasę i poprowadzić Państwa w głąb najpiękniejszej gorczańskiej doliny, doliny Kamienicy. Odcinek Szczawa — Kamienica z racji jej przełomowego charakteru — szczupłości miejsca w dnie doliny, które zajmuje rzeka i droga, nie nadaje się na narciarski szlak, toteż spacer doliną Kamienicy proponuję rozpocząć od Rzek, niewielkiego przysiółka Lubomierza leżącego poniżej przełęczy Przysłop, która to rozdziela Gorce od Beskidu Wyspowego. Po świeżych opadach śniegu dojazd do samych Rzek jest nieco utrudniony, toteż samochód trzeba zostawić w rejonie przełęczy, np. koło niewielkiego pawilonu sklepu spożywczego. Poniżej rozciąga się erozyjna kotlinka Kamienicy przechodząca stopniowo na południu w wąską dolinę Kamienicy, której źródła leżą gdzieś wysoko pod samym Turbaczem. Doliną Kamienicy biegnie szlak turystyczny znakowany kolorem niebieskim, co prawda nie sięga on samego Turbacza, lecz nasza trasa tam nie prowadzi. Ograniczymy się tym razem do przełęczy Borek oddzielającej grzbiet Kudłonia od masywu Turbacza.Droga, którą biegnie wspomniany niebieski szlak turystyczny jest wygodną, utwardzoną drogą leśną użytkowaną przez leśników Gorczańskiego Parku Narodowego. Korzystają z niej także turyści, ci od rowerów, a także przyrodnicy z geoturystycznego szlaku i ścieżki edukacyjnej "Dolina Kamienicy", także piechurzy podziwiający uroki rzeki i jej erozyjnych dokonań. Ci pierwsi czynią to raczej w innych porach roku, nie zakłócają więc spokoju narciarzom, dla których konfiguracja trasy szlaku jest bardzo korzystna, a przyroda w zimowej szacie ma także wielu koneserów. Jest to także jeden z wytyczonych w górach tzw. szlaków papieskich, o czym za chwilę. U wylotu doliny, na polanie Trusiówka stoją liczne plansze, którymi Gorczański Park Narodowy (tu rozpoczyna się jego obszar) wita swych gości, ale i informuje zarazem o atrakcjach przyrodniczych wnętrza tego cennego obszaru gór. Warto to uczynić, nim po "swojemu" będziemy starać się przeżywać głębię gorczańskiej puszczy, czy podziwiać oblodzone kaskady dzikiej Kamienicy.
Na papieskim szlaku
Za kolejnym zakrętem, a w rozszerzeniu doliny ukazuje się drewniana chatka zwana "Papieżówką", a czemu się tak nazwa, możemy dowiedzieć się z napisu pokrywającego granitową tablicę wczepioną w ogromny piaskowcowy głaz stojący w pobliżu chaty. Chatkę postawiono na tej dolinnej polanie (zwano ją dawniej "Do Grabca") dość dawno, w każdym razie nie było tu jeszcze Parku Narodowego, służyła pracownikom leśnym za schron w razie niepogody. Skromnie urządzone wnętrze zapewniało podstawowe warunki tymczasowego schronienia. W tej to chatce pojawił się pewnego razu ks. kardynał Karol Wojtyła, późniejszy Jan Paweł II. Dolina Kamienicy pełna jest wspomnień związanych z częstymi pobytami księdza Wojtyły w Rzekach i nad gorczańską Kamienicą. Góry kochał bowiem przyszły papież nie mniej niż wodę i kajaki. Fakt pomieszkiwania w szałasie zwanym dziś "Papieżówką" potwierdza i Wielka Encyklopedia Jana Pawła II. Pod tym hasłem znajdziemy między innymi:
"W lipcu 1976 roku przebywał tu Karol Wojtyła, który przygotowywał się wtedy do wyjazdu na XLI Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Filadefii (USA) dokąd udał się 23.07.1976 jako przewodniczący delegacji Episkopatu Polski".
Na głazie znajdują się znamienne dla turystów słowa: "Pilnujcie mi tych szlaków".
W "Papieżówce" zimową porą częstymi gośćmi jest drobne ptactwo (pracownicy Parku podają im tu ziarna słonecznika), wypoczynku na ławie pod okapem dachu spodziewają się też turyści narciarze. Warto się tu na chwilę zatrzymać, bo za szałasem słychać grającą wodną nutą Kamienicę, przywodzi do myśli strofy melodyjnego wiersza Jana Pawła II "Strumień" (I-sza część - Tryptyk rzymski). Niewykluczone, że to Kamienica poddała Mu ten rytm i melodię.
W sercu Gorców
Zrazu, bo dolina jeszcze szeroka, droga biegnie blisko rzeki i obserwować możemy groźnie wyglądające wanty w jej łożysku, a i szmer nie przemienionej do końca w lód wody przyjaźnie towarzyszy trudowi kolejnych kroków i wysiłku ramion posuwających narciarza do przodu. Szlak staje się coraz bardziej stromy, a i dolina się zwęża, już nie widać samej Kamienicy, przekazuje tylko sam głos wytwarzany na skalnych progach. Po bokach ustrojone w śnieżne czapy wznoszą się gonne smreki, rozłożyste jedle, a i buków tu nie brakuje, choć one jakieś markotne, bo nie nakryte śnieżnym puchem. Ich radosny czas jeszcze nie nadszedł. Na prawo odchodzi zielony szlak turystyczny, ten lepiej zostawić piechurom, przez polanę Stawieniec pnie się stromo na Kudłoń. Nie komentując technik narciarskich, bo każdy musi sobie radzić jak umie, a tak wiele na tej trasie nie musi, warto skupić się na otaczającym szlak krajobrazie, wszędzie tu prastara puszcza karpacka, której tak wdzięczny opis dał Władysław Orkan w powieści "Drzewiej". Zaplanowana trasa powoli się kończy, szlak dociera bowiem do przełęczy, przybierając kolor na czarny, zmienia też kierunek, może poprowadzić na grzbiet Turbacz — Gorc. W rejonie samej przełęczy, która tu rysuje się jako łagodne siodło, geografowie zwracają uwagę na możliwe w przyszłości tzw. zjawisko kaptażu, czyli przejęcia wód jednej rzeki przez drugą, tu wód Kamienicy przez potok Konina. Póki co to nam nie grozi, wracać możemy znów doliną tej samej rzeki, a powrót to przyjemny, bo z góry. A gdy jeszcze zaświeci słońce i roziskrzą się gwiazdki śnieżne, a na szlaku położą się cienie jodeł, będzie to wymarzone zakończenie wycieczki.
Czesław Anioł