Kategoria: Foto - wideo
Opublikowano: 2016-07-31 23:54:44 przez system

To były piękne Dni…

Światowe Dni Młodzieży dopiero co się zakończyły, a już nie brak głosów, że takie cykliczne wydarzenie w Polsce byłoby zbawienne dla kondycji psychicznej Polaków - tyle dobra i radości, którymi żyliśmy przez tydzień, nieczęsto się zdarza. Pomyślmy więc o tych, którzy tylko mogą pomarzyć, by zamienić się miejscem z Polakami.

Już dosyć dawno ujawniliśmy skryte marzenie wielu nastolatków z Czortkowa - chcieliby przyjechać do Polski w ten radosny dla nas czas, jednak bez pomocy z zewnątrz te plany byłyby nie do zrealizowania. Ukraińskie realia są takie, a nie inne.

Jednak od czego jest łańcuszek ludzi dobrej woli - w ciągu kilku miesięcy udało się nam przygotować na tyle do przyjęcia gości zza wschodniej granicy, że mogliśmy dać im czytelne hasło - zapraszamy!
A pracy byłe naprawdę sporo - od załatwienia spraw formalnych, związanych z pobytem grupy podczas ŚDM, poprzez transport z granicy, zakwaterowanie, wyżywienie i zapewnienie młodym czotkowianom możliwości zwiedzenia Bochni i Krakowa.

Bardzo byliśmy ciekawi ich reakcji na polskie warunki życia. Wiedzieliśmy, że większość z nich nigdy nie była w naszym kraju i Polska jawi się im jako przedsionek dostatniego, sytego Zachodu. Gdy zatem w poniedziałek 25 lipca odbieraliśmy całą siedemnastkę (14 młodzieży i 3 opiekunów) z granicy, bacznie przyglądaliśmy się ich pierwszym reakcjom. Były przewidywalne. Polska jest dla nich przepustką do lepszego świata.

Ale te dzieci, młodzież w zasadzie, są wychowywane w szacunku do swojej ojczyzny, jej historii. I może chociaż czuły się na początku troszeczkę nieswojo, może i zagubione, to każdy dzień, każdy kolejny kontakt z pielgrzymami z innych krajów powodował, że nabierały pewności siebie. I jeśli pierwszego dnia ich pobytu krępowały się mówić głośno po ukraińsku przy obcych, to podczas pobytu w Krakowie odśpiewały na pomniku Mickiewicza hymn Ukrainy.

Ale najważniejsza była ich możliwość uczestnictwa w czymś wyjątkowym, czym były Światowe Dni Młodzieży. Spotkanie młodych katolików z całego świata nadało tym ludziom nowej energii - każdy to przyzna.

Niestraszne było im doskwierające słońce i ulewne deszcze. Nasi goście spędzili dwa dni na modlitewnym czuwaniu - przed Brzegami był jeszcze klasztor oo. Dominikanów, gdzie zaprosił ich duchowy opiekun grupy, o. Jacek Dudka OP, obecnie rezydujący w Kijowie. Gdy w niedzielę 31 VII wracali zmordowani po całej nocy, przemoknięci do suchej nitki, to pierwsza wiadomość, którą się podzielili, była taka, że spotkali na Campus Misericordiae grupę pielgrzymów z Ghany, z którą przedyskutowali bez mała pół nocy. Taka jest siła młodości, taka jest moc przyciągania wspólnie wyznawanej wiary.

Piękne chwile mają to do siebie, że nie są wieczne. także i pobyt mieszkańców dawnych polskich Kresów też musiał dobiec końca. Przyznajemy, że dołożyliśmy wszelkich starań, by naszym gościom pokazać Polskę gościnną i życzliwą dla przybyszów. Nie udałoby się to na pewno, gdyby nie sześć rodzin, które cała siedemnastkę zgodziły się wziąć po swój dach, gdyby nie wspaniali lokalni przewoźnicy, którzy zupełnie bezinteresownie przewieźli całą grupę w obie strony. Nie możemy nie podziękować bocheńskim księżom za finansowe i materialne wsparcie naszych wysiłków, dyrekcji Kopalni za zorganizowanie bezpłatnego pobytu całej grupy, pewnym krakowskim restauratorom, którzy równie bezinteresownie gościli nas podczas pobytu w Krakowie - i wielu innym osobom, które w jakikolwiek sposób przyczyniły się do realizacji naszych zamiarów.

Dzięki nim Anastazja, Maria, Ola, Olga, dwie Anie, Zosia, dwie Julie, Diana, a także Andrij, Ilja, Bohdan, Wasilij, opiekujące się nimi panie: Irina Grabowa i Olga Szczerbakowa oraz wspomniany już o. Jacek mieli szansę uczestnictwa w czymś naprawdę wyjątkowym.

Dziękujemy.

Stanisław Dębosz
Marek Kucharski
Ireneusz Sobas