Św. Mikołaj z Bochni wybrał się do Czortkowa
Nie mieliśmy zbyt uszczęśliwionych min, gdy zadzwonił telefon i nieznany starszy mężczyzna oznajmił, iż wie o naszych planach kolejnego wyjazdu na Kresy i w związku z tym uprzejmie się pyta, czy mógłby się z nami zabrać.
Nie jesteśmy mężczyznami pokroju bokserów wagi muszej, dlatego wizja zabrania ze sobą do ciasnej kabiny forda transita dodatkowego pasażera niezbyt się nam uśmiechała, gdy ten jednak przedstawił się – i przy okazji powody swej prośby – nie śmieliśmy mu odmówić. Nieznajomym okazał się sam Biskup z Miry, który wybierał się w tamte strony, ale logistycznie coś zaszwankowało i reniferza podwoda dla niego nie dotarła na czas.
Musieliśmy więc do auta, już mocno wypakowanego różnymi darami, dołożyć sterty prezentów od Świętego i ruszyć w kolejną podróż.
Wyjazdy zimowe nie należą do naszych najulubieńszych, bo i dzień krótki, a ukraińskie drogi, i bez tego miejscami dramatycznie sfatygowane, dodatkowo pokrywają się tysiącami zdradliwych kałuż, pod którymi nie wiadomo, co się kryje, ale na wschód gnała nas wizja kolejnego spotkania z dzielnymi siostrami dominikankami z Czortkowa i ich podopiecznymi.
Zawsze jesteśmy tam ciepło witani, nie zawiedliśmy się i tym razem, zwłaszcza że wieźliśmy ze sobą tak niecodziennego gościa. Nie byłby sobą, gdyby nie przeegzaminował zebranej młodzieży ze znajomości polskiego pacierza i polskiej literatury, ale egzamin wypadł nadspodziewanie dobrze. Prezenty znalazły się także dla sióstr i opiekunek dzieci.
Oprócz podarków od Świętego, dzięki niezawodnej szczodrobliwości mieszkańców Bochni i okolic, o których za chwilę, mogliśmy dostarczyć szereg darów – ciepłej odzieży, butów, chemii, słodyczy, a także – na specjalną prośbę sióstr – 60 litrów farby do pomalowania pomieszczeń ich domu zakonnego. Piękną pracę wykonali uczniowie ze szkoły podstawowej nr 4, którzy pod kierunkiem p. Moniki Dudy zebrali cały stos artykułów szkolnych: zeszytów, długopisów, farbek, kredek, plasteliny i wszelakiego innego dobra.
Gdy mowa o sponsorach, nie możemy nie podziękować:
Pani Elżbiecie Nazar z fundacji Direct Help to Eastern Europe;
Pracownicom biurowym Tesco Kapelanka;
Strażakom OSP Chodenice;
Paniom Jasi i Marysi z Brzeska;
Ani i Jarkowi – za wypożyczenie auta;
Panu Rafałowi za farbę;
Pani stomatolog Małgorzacie;
Pracownikom wydziałów promocji bocheńskiego Starostwa i Urzędu Miasta;
Wojtkowi – za całe kartony polskich książek i encyklopedii
oraz wszystkim tym, których nie wymieniamy, a którzy walnie przyczynili się do naszego wyjazdu.
Już myślimy o następnym, w okolicach marca.
A tymczasem ludziom dobrej woli, którzy nie zamykają swych serc na potrzeby innych oraz Czytelnikom "Czasu Bocheńskiego" skladamy życzenia Pięknych, Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku!
Stanisław Dębosz
Marek Kucharski
Ireneusz Sobas