Czortków na nas liczy
Zgodnie z zapowiedzią kilku mieszkańców naszego miasta zaraz po Bożym Ciele wyjechało na Ukrainę, z konwojem humanitarnym dla mieszkańców Czortkowa na Podolu.
Właśnie przesłali nam relację ze swego ostatniego pobytu.
„Nic tak nie łagodzi skutków zmęczenia, związanego z daleką i wyczerpującą podróżą, jak świadomość, że komuś się pomogło. Niedługo minie rok, gdy zaczęliśmy jeździć z darami do urokliwego, położonego nad Seretem Czortkowa (na marginesie: miejsca urodzin prof. Jana Kota), by wspomóc tam nieliczną polską kolonię i opiekające się nią siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr św. Dominika.
W poprzednich relacjach pisaliśmy o wielu niedostatkach, które dręczą tamtejszą społeczność: zwyczajnej biedzie, bezrobociu, a ostatnio niepewności, związanej z konfliktem w Donbasie, który pochłania coraz to nowe ofiary, głównie z Zachodniej Ukrainy. Zycie na Ukrainie jest nieporównywalnie cięższe niż u nas (co dedykujemy lokalnym malkontentom), bo co z tego, że półki sklepowe uginają się od towarów (kosztujących podobnie jak u nas), gdy średnia pensja to ok. 600 zł, a emerytura 300 zł. Tamtejsze społeczeństwo żyje biednie, a gdy niedostatek zagląda w oczy to najpierw zabezpiecza się podstawowe potrzeby bytowe (opłata rachunków, zakup żywności), a wszystko inne schodzi na plan dalszy.
Dlatego tak cenne są rzeczy, które dzięki hojności i ofiarności mieszkańców naszego miasta udało nam się zawieźć na dawne Kresy. Nasz ford transit (bezpłatnie użyczony przez Asię i Jarka, za co serdecznie dziękujemy) uginał się od worków z odzieżą, obuwiem, dziesiątków kilogramów jedzenia, środków czystości, książek, zabawek, które odciążą skromne budżety naszych rodaków za wschodnią granicą od wydatków, które będą mogli przeznaczyć na inne cele. Dziękujemy serdecznie wszystkim za ten dar. Nikogo nie wymieniamy i nie wyróżniamy, bo wielu z darczyńców zwyczajnie sobie tego nie życzy. Wasza postawa jest naprawdę wspaniała.
Dziękujemy stokrotnie tym wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasz apel o przekazanie wyposażenia świetlicy dla dzieci, którą prowadzą siostry dominikanki. Mogliśmy zawieźć do Czortkowa telewizor, mini wieżę, tablet, wiele gier. Radość dzieciaków, którzy będą z nich korzystać, niech będzie dla donatorów najwyższym podziękowaniem.
Teraz przed nami kolejne wyzwanie. Sygnalizowaliśmy już wcześniej, ze chcemy zapewnić pobyt w Bochni kilkunastu młodym mieszkańcom Czortkowa i ich opiekunom podczas Światowych Dni Młodzieży w lipcu. Dziś już wiemy, że będzie to 17 osób. Musimy odebrać je z polsko-ukraińskiej granicy, znaleźć dla nich domy, zadbać o wyżywienie, zagospodarować wolny czas i zapewnić uczestnictwo w spotkaniach z Ojcem św. na Błoniach i w Brzegach. To duże wyzwanie. Organizacyjne i finansowe, ale cóż, tylko rzeczy małe i miałkie nic nie kosztują. Mamy już deklarację pomocy ze strony bocheńskiego Kościoła, część kosztów poniesiemy sami, ale nadal pozostaje dużo potrzeb. Gdyby więc ktoś chciał dołożyć swoją cegiełkę w to dzieło – prosimy o kontakt. Będziemy wdzięczni za wszystko – zapewnienie młodym dachu nad głową, pomoc materialną, podzielenie się kosztami finansowymi. Każda pomoc będzie cenna. Ale czyż nie warto?
Stanisław Dębosz - staszek48@onet.pl
Marek Kucharski - MKK57@interia.pl
Ireneusz Sobas - isobas@o2.pl
PS. Oprócz zdjęć z dostawy darów zamieszczamy też obrazki z samego Czortkowa, jego najcenniejszych zabytków. Byliśmy też w Buczaczu, w którym znajduje się piękny kościół, ufundowany w XVIII wieku przez Potockich (początkowe zdjęcia). Ostatnie zdjęcie przedstawia młodzież z Czortkowa w towarzystwie opiekunów, która marzy o przyjedzie do Polski. I my wspólnie im te marzenia zrealizujemy, nieprawdaż:)"
"Czas Bocheński" był patronem medialnym tego przedsięwzięcia.