Łzy gorące i te prawdziwe
Tłumy wiśniczan powitały wczoraj zespół Łzy wraz z jej solistką Anią Wyszkoni, który zagrał jako gwiazda na zakończenie święta powiatu i miasta. Zanim to jednak nastąpiło Wiśnicz bawił się przy kabaretach, orkiestrach dętych czy zajadał się podczas degustacji potraw regionalnych.
Od wczesnego popołudnia wszyscy uczestniczący w święcie Wiśnicza wśród zaplanowanych imprez mogli znaleźć coś dla siebie. Od 13.30 na scenie pojawiły się na przemian kabarety, zespoły taneczne i muzyczne, swe programy rozrywkowe oraz repertuar przedstawiały lokalne grupy rockowe jak i zespoły ludowe - wśród nich i bocheński zespół ludowy Bochnianie. Niecodziennym wydarzeniem była możliwość posłuchania Marszu Radetzky’ego w wykonaniu dwóch orkiestr dętych — orkiestry z Baczkowa oraz zaproszonej orkiestry z Węgier. Humor dopisywał, szczególnie gdy jeden z lokalnych artystów kabaretowych opowiadał o swej wizycie w galerii, by zakupić sporych rozmiarów obraz. Wszystko po to, by zakryć rozrastającego się mu na ścianie w domu grzyba. W parku wokół ratusza olbrzymi piknik. Kiermasze, kiełbaski, lody, dmuchane zjeżdżalnie dla dzieci, kucyki oraz stoiska poszczególnych gmin powiatu bocheńskiego. Na stoiskach pełny gminny asortyment przedstawiający wyroby ludowe, rękodzieło artystyczne od rzeźb, poprzez ręcznie haftowane obrusy, po obrazy. Oferta turystyczna przedstawiana razem z degustacją kulinarną. Tradycyjny chleb ze smalcem, faszerowane jajka, żurek oraz wypieki drożdżowe były dla każdego, kto tylko chciał skosztować. Jednak punktem kulminacyjnym, który pod olbrzymią scenę ściągnął całe chyba młode pokolenie wiśnicza(i nie tylko) był występ zespołu Łzy. Zresztą piękny głos, dynamiczna i melodyjna muzyka oraz uczuciowy klimat, tworzony przez zespół, przyciągnął pod scenę nie tylko młodych. Zaczęło się od najbardziej znanych utworów. Po kolei płynęły nuty "Pustych słów", "Szeptów" czy nastrojowych "Oczu". Po żywiołowym początku publiczność wysłuchała dwa akustyczne utwory "Smak szczęścia" oraz "Ironic". Atmosferę podgrzewała sama artystka, która na specjalnie skonstruowanym wypuście sceny śpiewała prawie przed samą publicznością, co jakiś czas zmieniając stroje i swój image. Pod koniec zresztą zeszła z podium, by przywitać się z rozentuzjazmowaną publicznością. Dla wnikliwych nie uszedł także uwagi widok władz powiatu wraz z niektórymi radnymi, którzy z boku sceny przyglądali się występowi. Cały piknik i święto Wiśnicza miało w tym roku wymiar szczególny, a to ze względu na podwójnie gorący wieczór. Łzy zagrzały publiczność do finału, jakim była transmisja na dużym, dobrze widocznym ekranie meczu Polska — Niemcy. Przez cały dzień barwnemu piknikowi towarzyszyli kibice wymalowani w narodowe barwy z charakterystycznymi dla nich gadżetami. Zarówno Łzom jak i kibicom należy się duże uznanie. Nikt jeszcze tak nie rozbujał mieszkańców Wiśnicza jak zaserwowana wczoraj dobra muzyka oraz śpiewy oddanych kibiców. Szkoda tylko, że nie było okazji do jeszcze większej fety.