Zmniejszone "koperty"
Nic chyba nie wywołuje większych emocji, nawet irytacji bocheńskich kierowców, jak sprawa tzw. kopert, czyli wykupionych miejsc parkingowych bezpośrednio na ulicach. Od dzisiaj zasady korzystania z nich mogą okazać się bardziej ucywilizowane. Mogą ? nie znaczy ?staną się?.
Co jest istotą sporu — kilkadziesiąt (ok. 40) żółtych prostokątów, z namalowanym w środku krzyżem w takimże kolorze. Spotkać je można prawie wyłącznie w centrum miasta. Są nawet ulice, w których "koperty" namalowane są niemal na całej długości jezdni (Wolnica. Mickiewicza). Ujmując skrótowo problem: "koperta" daje jej właścicielowi nieograniczone prawo do postoju w tym właśnie miejscu — jemu i tylko jemu. Właścicielem "koperty" można się stać uzyskując zgodę w Urzędzie Miasta i uiszczając stosowną opłatę (w chwili obecnej — 150 zł miesięcznie). Najczęściej koperty malują właściciele pobliskich domów lub sklepów.
Sęk w tym, że w stanie chronicznego braku miejsc parkingowych, a w takim stanie Bochnia znajduje się od dawna, istnienie kopert (i to w takiej ilości) przez pozostałych użytkowników dróg jest uważane za niezasadny przywilej dla wąskiej grupy "wybrańców". Wołowej skóry brakłoby dla spisania wszystkich scysji pomiędzy właścicielami "kopert" a kierowcami, którzy wjechali na "ich" kawałek jezdni. Sprawa stała się tak nabrzmiała, że zajęli się nią radni, którzy uchwalili, że "koperta" nie będzie obowiązywała cały boży dzień, ale tylko od 17 wieczorem do 9 rano — pomiędzy 9 rano a 17 stać na niej będzie mógł każdy.
Uchwała zacznie obowiązywać po ogłoszeniu jej w Dzienniku Urzędowym Województwa.
Czy rozwiąże problem? Sami radni, którzy debatowali dzisiaj nad tą sprawa, mieli podzielone zdania. Część uważa, że opłata za kopertę jest za niska, bo gdyby zsumować koszt całodobowego postoju na płatnym parkingu, to w skali miesiąca wyjdzie nie 150 a 600 zł. Chyba czeka nas długa droga do normalności, bo w tej sprawie ilu zainteresowanych tyle głosów i co gorsza — każdy w swojej argumentacji ma trochę racji.