Zapakowali własne dziecko do reklamówki
<html />
O takich rzeczach jest ciężko opowiadać. O emocjonalnej niedojrzałości, nieprzystosowaniu do funkcjonowania w dorosłym społeczeństwie, o braku oparcia w najbliższym. A w tle tragedia – dzieciobójstwo.
On miał wtedy 19 lat, czynnie uprawiał sport w wiśnickiej Szreniawie, ona – siedemnastolatka – chodziła jeszcze do szkoły. Poznali się w 2009 r. Na początku roku następnego ona była już w ciąży. Panika, rozpacz i lęk – typowe w takich przypadkach.
Jednak mało typowa była reakcja obojga przyszłych rodziców. Zaczęli poszukiwać w internecie skutecznego środka poronnego. Gdy go już znaleźli znajomy chłopaka – lekarz – dostarczył im specyfik. Po jego dwukrotnym spożyciu dziewczyna wydała na świat żywe dziecko. Była wtedy w 30-32 tygodniu ciąży. Ojciec zaproponował partnerce wezwanie karetki pogotowia, ale ta odmówiła. Zapakowali więc dziecko do reklamówki, a tą do bagażnika auta, którym pojechali do bocheńskiego szpitala. Tam dziewczyna skłamała, twierdząc że poroniła w trzecim miesiącu. Lekarze nie dali się nabrać na te powiastki i zawiadomili policję, która zatrzymała oboje rodziców i wydobyła z auta nieżywe już dziecko.
Prokuratura oskarżyła ojca o zabójstwo i o próbę nielegalnej aborcji. Tarnowski Sąd Okręgowy skazał go tylko za próbę nielegalnej aborcji. Po wyroku został zwolniony z aresztu tymczasowego, w którym spędził ponad pół roku. Jednak ten wyrok uchylono - w ponownym procesie wymierzono mu karę trzech lat więzienia.
Po złożeniu apelacji do sądu w Krakowie zmniejszono mu prawomocnie ten wyrok do dziewięciu miesięcy.
Ten sam sąd nakazał ponownie osądzić dziewczynę, która odpowiada za dzieciobójstwo dokonane pod wpływem szoku poporodowego. Z jej zeznań wynika, że zdecydowała się usunąć ciążę, bo panicznie się bała reakcji ojca, który m.in. wyrzucił z domu starszą córkę, która spotykała się bez jego zgody z chłopakiem. Marta bała się, że i ją ojciec wyrzuci z domu, kiedy dowie się o ciąży.
Sprawa dziewczyny nie jest prawomocnie zakończona. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
Q
2012-05-15 20:06:41
To jest głównie jego wina, a zmniejszenie kary na tak łagodną jest absurdem. Gdyby on chciał tego dziecka to by się to tak nie skończyło, a że nie chciał to zrobił wszystko aby się go pozbyć. Dziewczyna też jest winna, ale co ma zrobić tak młoda dziewczyna, której chłopak nie chce dziecka? Namówił ją do tak strasznej rzeczy, zorganizował wszystko (tabletki, poród, kłamstwa) a teraz wykpi się tak śmiesznym wyrokiem. Skandal.