Wrocławianie wybudują lądowisko dla helikopterów
Uroczyste podpisanie umowy z dreszczykiem emocji na koniec
W poniedziałek 19 marca w sali konferencyjnej Szpitala Powiatowego doszło do uroczystego podpisania umowy na wykonanie lądowiska dla helikopterów na dachu naszej lecznicy. Umowę podpisali z jednej strony – dyrektor Wojciech Szafrański, z drugiej zaś – Ryszard Filip, prokurent wykonawcy, czyli firmy Elektrotim S.A z Wrocławia, która, jak podkreślił dyrektor – po ciężkich bojach wygrała przetarg.
Podpisano też umowę na nadzór nad budową lądowiska. W imieniu firmy „Nieruchomości” pani Beaty Marty Kucharzyk z Kętrzyna podpisał ją Marcin Głód.
W ten oto sposób doszliśmy już do przedfinałowej części zamierzenia pt. lądowisko dla helikopterów ratownictwa medycznego w Bochni. Realizuje się odważny, i wydawałoby się jeszcze parę lat temu, mało realny pomysł dyrektora Szafrańskiego. Dzięki lądowisku nasz szpital znacznie nabierze na znaczeniu i umocni swoją pozycję w lecznictwie małopolskim.
W swoim wystąpieniu dyrektor Szafrański nie ukrywał, że nie łatwo było zdobyć unijne fundusze na jego budowę, bowiem preferowane były szpitale znacznie większe, o bogatszej ofercie. Jednak dzięki dobrym wynikom finansowym nasz szpital pokonał wielu innych konkurentów. Bocheński Szpitalny Oddział Ratunkowy będzie jednym z niewielu, w Małopolsce, którego lądowisko będzie umieszczone na wysokości, nie zaś na poziomie ziemi.
Wartość całego przedsięwzięcia to 2 934 419. 43 zł, z czego ok. 450 tys. to wkład własny szpitala. Reszta pochodzi z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Przed popisaniem umów wystąpił jeszcze starosta Jacek Pająk, podkreślając dobrą współpracę z dyrekcją szpitala. – Standardy medyczne stale się podnoszą. I dlatego – idziemy cały czas do przodu aby w tej konkurencji zdrowotno-samorządowo-rządowej ciągle wygrywać – powieział starosta.
W swoim wystąpieniu przewodniczący Komisji Zdrowia w Radzie Powiatu, Wacław Woźnicki podkreślił to, o czym wspominano już wcześniej – cierpliwość i zrozumienie załogi szpitala dla nowych inwestycji, które zawsze wymagają od personelu samoograniczenia i wyrzeczeń.
Po podpisaniu umów zdarzyła się jeszcze rzecz, której nikt nie przewidział: winda z dyrektorem, starostą, prawnikiem, przewodniczącym Komisji Zdrowia, przedstawicielami Eletrotimu, lekarzami, oraz piszącą te słowa na pokładzie – zablokowała się pomiędzy piętrami. Stało się to niemal natychmiast po tym, kiedy starosta Jacek Pająk zaczął się żartobliwie zastanawiać: co by było gdyby?… – Nasza współpraca z dyrektorem Szafrańskim układa się na zasadzie „mówisz – masz” – skomentował starosta ku wesołości wszystkich uwięzionych. Postój windy zdarzył się podobno po raz pierwszy, przynajmniej takie są doświadczenia dyrektora. Po kilku minutach, w czasie których niefortunni pasażerowiei zachowali stoicki spokój, służby techniczne odblokowały windę i mogliśmy znowu stanąć na bezpiecznej ziemi.
eb