Wójt gminy Bochnia grabarzem autostrady?
Może nie do końca, ale z jego pomocą budowa tak potrzebnego (m.in. Bochni) odcinka autostrady A-4 z Szarowa do Tarnowa może ulec przesunięciu w czasie, co np. może skończyć się tym, że na Euro 2012 tysiące samochodów, wożących uczestników Euro dalej będą jeździć po wąskiej i niemiłosiernie zatłoczonej ?czwórce?.
O co chodzi — J. Lysy odwołał się od wydanej przez ministra środowiska tzw. decyzji środowiskowej — jednego z wielu dokumentów, potrzebnego do wydania prawomocnego pozwolenia na budowę autostrady. Złożenie odwołania (niezależnie od jego dalszych losów) wstrzymuje prace urzędników ministerialnych. Muszą teraz zostać wszczęte dodatkowe czynności, które opóźnią na pewno cały proces inwestycyjny. Wójt jako koronny argument, dla którego złożył odwołanie, przestawia fakt niezabezpieczenia dróg dojazdowych, po których poruszałyby się samochody z materiałami budowlanymi — w ocenie inwestora miałoby się to odbywać po już istniejących drogach, których stan jest taki, jaki jest. Nie można odmówić logiki takiemu postępowaniu, bo wójtem się jest po to, by dbać przede wszystkim o interesy swoich mieszkańców. Pytanie tylko, czy wójt nie przekombinuje, prezentując równie nieugiętą postawę? W tle całego sporu jest obwodnica Łapczycy, za której budową J. Lysy lobbuje od dawna, gdzie się tylko da. Otóż, w opinii wielu obserwatorów lokalnego życia, wójt Bochni zastosował swoisty szantaż — za cofnięcie swojego sprzeciwu chce załatwić sobie, oczywiście ze środków rządowych, bo gminy nigdy by nie było na to stać, budowę łapczyckiej obwodnicy. Warszawa może zatem zareagować dwojako — ugiąć się pod naciskami i wpisać tę inwestycje na listę centralną, albo… - i tu może nastąpić coś, czego nikt z nas na pewno nie życzyłby sobie — zmienić swoje preferencje i ciężar prac skierować na inne odcinki (chętnych do budowy autostrady u siebie przecież nie brakuje). Może zatem okazać się tak, iż w myśl przysłowia, że chytry traci podwójnie — nie będzie obwodnicy dla Łapczycy, a na autostradę przyjdzie nam jeszcze długo poczekać i cały ruch, związany z Euro pójdzie istniejącą "czwórką". Czy o to także chodzi panu wójtowi?