W rynku wycięto już prawie wszystkie drzewa
Nazajutrz po świętach Wielkanocy dopełnił się los prawie wszystkich drzew, rosnących wokół bocheńskiego rynku. Padły pod piłami pracowników BZUK, którzy dokonali wycinki na zlecenie Urzędu Miasta.
Już nie tylko pojedynczy radni wyrażają publicznie co najmniej zdziwienie z faktu tak nieprzemyślanej decyzji - coraz więcej zwyczajnych ludzi krytykuje to posunięcie, za którym nie idą żadne przemyślane decyzje. Wycinka drzew (a wcześniej krzewów) nie jest częścią jakiegoś szerszego planu działań rewitalizacyjnych na- i wokół płyty rynku, a jedyne jednorazową akcją. Stąd w sposób naturalny cisną się pytana, czy drzewa nie padły ofiarą… polityki. Czy wobec zbliżającej się nieuchronnie kampanii wyborczej obecne wadze nie próbują na siłę przekonać mieszkańców, że oto właśnie są świadkami „rewitalizacji rynku”, szumnie zapowiadanej przed poprzednimi wyborami?
Wszystko to bardzo dziwne, naciągane są argumenty o słabej kondycji wyciętych drzew (jak były „osłabione” mogli się wszyscy przekonać choćby w poniedziałek wielkanocny, gdy drzewa, jakby przeczuwając swój los, pięknie się zazieleniły, zadając kłam o swej „chorowitości”), przedstawione na specjalnie w tym celu zwołanej konferencji prasowej, dziwna się wydaje obecność na tej konferencji dyrektora muzeum, którego tam obecność wiele osób odebrało jako pełnienie rolę „listka figowego” dla podejmowanych bardzo kontrowersyjnych decyzji. Szokuje sama cena – 100 tys. zł za wycięcie ok. 10 drzew i posadzenie w ich miejsce młodych okazów, które nie wiadomo, czy się przyjmą.
Wszystko to sprawia, że temat drzew na rynku może stać się zapalnym puntem czwartkowej (24 kwietnia) sesji Rady Miasta