Urząd kontra mieszkańcy – walka o altanę
<html />
Kilkanaście dni temu na bocheńskich Plantach Salinarnych została rozburzona stara altana, ponieważ była w fatalnym stanie technicznym. Zaraz po tym miasto rozpoczęło budowę nowego obiektu. Po wybudowaniu podmurówki okazało się, że nie będzie ona posiadać licznych otworów, tzw. ażuru. Nie spodobało się to wielu mieszkańcom miasta. 26 listopada podczas sesji Rady Miasta przekazali oni władzom Bochni petycję z podpisami ponad pół tysiąca osób, domagając się odwzorowania inwestycji według pierwotnego projektu.
Na czwartkowe (26 listopada) obrady odbywające się w magistracie przybyła grupa pięciu osób najbardziej zatroskanych wyglądem altany mieszkańców miasta. Wśród nich w spotkaniu z władzami miasta i radnymi uczestniczył Paweł Bieniek, inicjator petycji. - Podczas realizowania inwestycji mieszkańcy zauważyli, że wygląd podbudowy znacząco odbiega od tego, co było wcześniej. W przekazach było, że będzie to rekonstrukcja, która polega na wiernym odzwierciedleniu tego, co altana przedstawiała – zaznaczył organizator akcji.
Treść petycji, którą poparła ogromna liczba osób, w bardzo krótkim czasie, brzmi następująco: „My, mieszkańcy Miasta Bochnia, działając w jego dobrze pojętym interesie zwracamy się do Państwa z petycją o natychmiastowe wstrzymanie remontu zabytkowej altany mieszczącej się na Plantach Salinarnych w Bochni, odstąpienia od realizowanego projektu remontu i przywróceniu dawnego wyglądu altany, tzn. wykonania podmurówki z cegły, z zachowaniem ażurowego ułożenia cegły. Naszym zdaniem, realizowanie inwestycji wg. aktualnego projektu jest niedopuszczalne, całkowicie zmieni wygląd obiektu i jego niepowtarzalny charakter. Planty salinarne, są centralnym punktem miasta, uczęszczanym przez mieszkańców i turystów i tym bardziej pieczołowicie należy dbać o ich unikalny charakter. Jednym z elementów krajobrazu jest altana i nie chcielibyśmy sytuacji, aby jej oryginalny widok był dostępny jedynie na historycznych zdjęciach. Dlatego stanowczo prosimy o niezwłoczne podjęcie działań w celu realizacji naszej inicjatywy”.
W przeciągu 24 godzin petycję on-line poparło ponad 500 osób. Zebrano ponadto około 100 podpisów w sposób tradycyjny. - Petycja jest cały czas otwarta. To ważny głos społeczny. Niech argumentem dla szanownych państwa radnych będzie to, że nikt z Państwa podczas ostatnich wyborów nie dostał takiej liczby głosów – podkreślił Paweł Bieniek. Zaznaczył on ponadto, że jest jeszcze możliwość w sposób niskokosztowy i prosty pod względem proceduralnym powrót do starego projektu odwzorowania altany. - Jest to potrzebne, ponieważ nie można dopuścić, aby zatracić niepowtarzalny charakter altany, która ma 81 lat. W tej chwili jest to ciężka budowla przypominająca bunkier z otworami strzelniczymi, a nie lekka altana dostosowana do zieleni, która panuje na Plantach Salinarnych - dodał Paweł Bieniek.
Na słowa wypowiedziane przez inicjatora petycji odpowiedział Robert Cerazy, zastępca burmistrza Bochni. W swojej wypowiedzi odniósł się w głównej mierze do pisma skierowanego do włodarza miasta od Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej. Fragment tego pisma brzmi następująco: „Odbudowa odbywa się zgodnie z projektem i wydanym pozwoleniem na budowę. Nie ma żadnych podstaw do wstrzymywania odbudowy i winna być ona realizowana dalej z wykorzystaniem tych jesiennych dni, które pozwalają na prowadzenie prac budowlanych. Z zadowoleniem przyjmujemy fakt, że władze samorządowe Bochni szybko zareagowały na stwierdzony w kwietniu 2015 roku zły stan techniczny altany i zdecydowały się na odbudowę tego obiektu. Odbudowany obiekt będzie nawiązywał do salinarnej tradycji Bochni i już na wiosnę 2016 r. może być wykorzystany do celów rekreacyjno-kulturalnych na bocheńskich Plantach Salinarnych. Podkreślamy staranność i pietyzm w odtworzeniu obiektu uwidoczniony w projekcie technicznym i prawidłowy proces prowadzenia tej inwestycji przez inwestora” - cytował Robert Cerazy.
Swoje stanowisko w sprawie altany wyraził także radny Adam Graboś. - Z tą altaną z ażurowymi cegłami spotkałem się 63 lata temu. We wrześniu, kiedy po opuszczeniu szkoły Jachowicza, po pierwszej lekcji spotkaliśmy się właśnie w tej altanie. Wtedy już w podpiwniczeniach altany przez te dziury rosły sterty śmieci. Szpeciło to i smród, który się unosił, do tej pory pamiętam - wspominał miejski radny. Zaapelował on ponadto do przybyłych obrońców starej wersji altany o niezwracanie uwagi na jej podmurówkę, tylko raczej na jej górną część, która ma zostać odbudowana w sposób zgodny z jej pierwotnym projektem. - Nie przywiązujmy wagi do takiego drobnego detalu, który doprowadzał tylko, że było tam zbiorowisko śmieci – dodał Adam Graboś.
Ze słowami radnego nie zgodził się Paweł Bieniek. - Nie rozumiem, dlaczego otworów ażurowej zabudowy nie można zabezpieczyć siatką i rozwiązać problem śmieci? – pytał inicjator petycji.
Głos w dyskusji zabrał również Patryk Salamon, który poparł swojego przedmówcę i tym samym wyraził odmienne zdanie od radnego Adama Grabosia i zastępcy burmistrza – Roberta Cerazego. - Widzę, że Urząd Miasta i radni wiedzą lepiej niż autor, który 80 lat temu projektował tę altanę. Zaprojektował ją z ażurami, które miały nie tylko funkcję wentylacyjną, ale też nadawały całej bryle i tej podmurówce lekkość. To nie było wzięte ot tak, bo się komuś podoba, to miało jakąś funkcję. Można to zastosować z siatką. Ktoś mówi, że jest brudno, śmieci wrzucają. A czy to jest wina altany, czy wina ludzi? Są służby, które mają dbać o porządek w Bochni – mówił mieszkaniec Bochni, który podkreślił, że skoro magistrat odtwarza inwestycję za około 50 tys. zł w innym charakterze niż powinno to się odbywać, to ma on poważne obawy, jak miasto poradzi sobie przy rewitalizacji całego Śródmieścia. -
Patryk Salamon w swojej wypowiedzi odniósł się również w kilku słowach do petycji ws. altany. - 500 głosów, a niedługo będzie 600-700, to jest tyle głosów, że w następnych wyborach może ktoś nie zostać burmistrzem albo radnym. To jest takie moje małe ostrzeżenie. My mieszkańcy zapamiętamy sobie to – stwierdził obrońca ażurowej wersji altany.
Na jego słowa zareagowała Marta Babicz. - Jest pan bardzo młody i wydaje mi się, że pan za daleko zaszedł. Nie jesteśmy w okresie wyborczym, jest pan po prostu niegrzeczny – stwierdziła radna.
Do słów wypowiedzianych przez mieszkańca Bochni odniósł się również burmistrz miasta – Stefan Kolawiński. - Panie Salamon, pan z takim pietyzmem mówi o szczegółach, o zachowaniu tego, co jest w dorobku. Natomiast w dorobku przeszłych pokoleń był również stosunek do osób starszych. Niech się pan nie gniewa za tę uwagę, ale wydaje mi się, że pańskie zachowanie w stosunku do seniora, radnych było wysoce niestosowne i wypadałoby pewne rzeczy przemyśleć – stwierdził włodarz Bochni.
Swoje stanowisko w sprawie altany wypowiedział również Marek Gruca, który ma w tej kwestii inną wizję zarówno od mieszkańców, którzy złożyli petycję, jak i od władz miasta. – Osobiście odbudowałbym tą altanę całkowicie inaczej. Dla mnie odbudowa to nie jest skupianie się na szczegółach. Wybudowałbym całkiem nowy obiekt. Zachowałbym jednak w nim jakiś element stary, który byłby jakby formą pamiątki – zaznaczył radny. Podkreślił również, że powinno wzmocnić się kanały komunikowania pomiędzy Urzędem Miasta a mieszkańcami Bochni, aby więcej do tego typu sporów nie dochodziło.
Z biorących udział w dyskusji radnych stanowisko tzw. ażurów w altanie poparł Jan Balicki, przewodniczący Rady Miasta. - Nie jest powiedziane, że wszyscy radni nie podzielają państwa zdania. Cieszę się, że ta altana jest odbudowywana, ale nie ukrywam, że od dzieciństwa mam obraz tej altany z ażurową podbudówką – mówił Jan Balicki. - Dyskusja, którą prowadzimy, dotyczy gustów. Jako Rada Miasta nie jesteśmy władni, aby panu burmistrzowi zabronić prowadzenia tej inwestycji w takim kształcie. Jedynie możemy zaproponować zastanowienie się nad tą kwestią i podejść jeszcze raz do tematu – dorzucił radny.
Głos w dyskusji na temat altany na bocheńskich Plantach Salinarnych zabrał również Jan Flasza, dyrektor Muzeum im. Stanisława Fischera. - De gustibus est non disputandum (łac. O gustach się nie dyskutuje - przyp. red.) i właściwie na tym powinienem zakończyć moje wystąpienie. Natomiast zostałem przez pana przewodniczącego przywołany, jako ten, który zwraca uwagę na detal i tak jest w istocie. Detale budują miasto. Trudno sobie wyobrazić, żeby wyrwać orła z narożnika budynku przy Rynku, trudno wyjąć z krajobrazu coś, co dla jednej grupy jest sentymentem, coś, co jest odwołaniem się do czasów dzieciństwa. W przypadku tej altany ikonografia jest dość uboga, tych widoków jest niewiele. W konserwacji maksymalnie szanuje się detal, to, co jest. Tak mogę państwu podpowiedzieć, nie przesądzając, bo nie mam na tyle odwagi, ani tyle wiedzy, żeby powiedzieć: „to jest fajne”. Każda z przedstawionych wersji ma swoje plusy i minusy. W wersji pierwotnej ten układ nadaje temu obiektowi lekkości, ale wkraczamy w pole służb konserwatorskich, które mają kluczowe zdanie w tej materii – wyraził swoje zdanie Jan Flasza.
Radny Marek Bryg zaproponował natomiast kompromis - Popieram mieszkańców, ten ażurowy wygląd podmurówki powinien być. Natomiast z drugiej strony muszę też dbać o pieniądz publiczny, który już został wydatkowany na te pustaki. Proponowałbym rozwiązanie, które może pogodzi obie strony: spróbować zrobić imitację tych ażurów. Jest teraz dostępna technologia, są cegły klinkierowe, są płytki elewacyjne i można taki ażur odbudować na tej ściance – zaproponował Marek Bryg.
Na koniec głos w dyskusji zabrał Andrzej Dębiński, naczelnik wydziału architektury, gospodarki komunalnej i inwestycji. - Podpisany jest kontrakt, jest umowa, ale jeśli będzie taka wola mieszkańców to przerwiemy tę inwestycję. Nie ma problemu. Kontrakt zostanie rozwiązany, oczywiście z odszkodowaniem. Każda zmiana dokumentacji zapewne będzie wymagała czasu na nowe rozwiązania. Te ścianki są już w jakimś stopniu wybudowane, więc dojdą roboty dodatkowe, czyli rozbiórka tych elementów. Na to wszystko potrzebny jest czas i pieniądze. Mam nadzieję, że wykonawca podpisałby z nami aneks przedłużający zakres terminowy. Nawem jeśli do tego dojdzie, to wejdziemy już w rok 2016, a na dzień dzisiejszy w projekcie budżetu nie ma środków finansowych na realizację tego zadania w przyszłym roku. Trzeba zwrócić uwagę na aspekty finansowe i terminowe – zakończył dyskusję Andrzej Dębiński.