Tonący brzy...dko się chwyta - Gmina pisze do wojewody
7 lipca wójt Gminy Bochnia wystał do wojewody małopolskiego osobliwy list. Donosi w nim o naruszeniu prawa przez radnych miejskich w Bochni przy okazji podjęcia uchwały o wystąpieniu miasta ze Związku Komunalnego Gmin ds. Komunikacji Miejskiej Rejonu Bocheńskiego.
W liście swym pan wójt pisze: "Zwracam się z uprzejmą prośbą o stwierdzenie nieważności uchwały Nr XXXV/345/2009 Rady Miejskiej w Bochni z dnia 25 czerwca 2009 r. podjętej z naruszeniem prawa.
Przedmiotową uchwałę Radni Rady Miejskiej podjęli bez możliwości szczegółowego zapoznania się z analizowanym zagadnieniem przez wszystkich radnych ( vide — wypowiedzi prasowe przewodniczącego rady miejskiej i radnego Kazimierza Ścisło). Istnieje nawet przypuszczenie, że działanie dezinformujące miało charakter celowy. Świadczy o tym fakt, że Przewodniczący Rady Miasta Bochni w porządku obrad umieścił jedynie zapis pkt. 5 "Rozwiązania komunikacyjne miasta". Projektowane uchwały były opisane w pkt. 7 w/w zawiadomienia. Ponadto projekt przedmiotowej uchwały nie został zaopiniowany przez wszystkie komisje Rady Miejskiej w Bochni lecz jedynie przez 2 spośród 7 działających komisji rady."
Sami nie będziemy zajmować się meritum sprawy — to rozstrzygnie wojewoda. Chcielibyśmy jedynie zwrócić uwagę na jej dwa aspekty — pierwszy to bezprzykładny chyba w historii tego miasta donos na działanie niezależnej władzy samorządowej i to donos popełniony nie przez zwykłego obywatela, tylko przez wójta sąsiedniej gminy. I to donos perfidny, bo z lektury pisma można odnieść wrażenie, że i sam przewodniczący Rady posądzany jest o mataczenie, a przecież wszyscy doskonale wiedzą, że wywodzi się z tej samej, co wójt, formacji politycznej, czyli ugrupowania BiZB-R.
Sprawa druga — wójt w swej rozpaczliwej próbie zawrócenia kijem Wisły, czyli zablokowania wyjścia miasta z dołującej coraz bardziej RPK posługuje się wypowiedziami prasowymi osób, które nie posunęły się do aż tak drastycznego kroku i donosu na Radę Miejską, mimo odmiennego od większości radnych zdania. Widać uznały, że nie ma powodu.
Wójt chyba najwyraźniej uznał, że jest. A jaki to powód? Prozaiczny. Oto z postronka, któremu na imię RPK, zrywa mu się najbardziej dojna krówka (o zgrozo! — nawet przy pomocy niektórych radnych BiZB-R) i teraz pan wójt tę mało sympatyczną żabę, w postaci samodzielnego zorganizowania komunikacji w gminie, będzie musiał zjeść sam — na dodatek bez pieniędzy miasta. A to widać boli.
Dlatego chyba tylko z tego powodu porywa się na taki akt desperacji, ale desperacja niewiele może mu tu pomóc. "To więcej niż zbrodnia - powiedział kiedyś pewien francuski dyplomata — to błąd…"
O komentarz poprosiliśmy też p. Piotra Dziurdzię, przewodniczącego komisji gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Rady Miejskiej, która to komisja — razem z komisją finansową Rady — dała impuls całej sprawie. Oto, co nam powiedział P. Dziurdzia:
*Ocenę faktu ingerencji przedstawiciela sąsiadującego do Bochni samorządu w podejmowane decyzje (uchwały) Rady Miejskiej - przypomnę, że przyjęte zdecydowaną większością, ponad istniejącymi podziałami - pozostawmy ocenie samych mieszkańców. W swojej wypowiedzi chciałbym odnieść się tylko do meritum stawianych w piśmie do wojewody zarzutów. Myślę, że będzie ona wyrażała pośrednio opinie koleżanek i kolegów radnych, z którymi mam przyjemność współpracować w dwóch komisjach: budżetowej i komunalnej, bo tak się akurat składa że decyzje, szczególnie te dotyczące Związku Komunalnego, podejmowaliśmy jednomyślnie.
Otóż, po trzech latach niezliczonych spotkań i omawiania problemów podczas obrad komisji (specjalnie w tym celu prowadzonych w szerszym gronie - wspólnie posiedzenia komisji budżetowej i komunalnej), nadzwyczajnie w tym celu zwoływanych sesji Rady Miejskiej, tylko przy braku dobrych intencji można posądzać radnych, że podejmowali decyzję "bez możliwości szczegółowego zapoznania się z analizowanym zagadnieniem".
Po tak długim okresie coraz bardziej nabieraliśmy przekonania, że dyskusje z przedstawicielami zarządu Związku, za parawanem politycznej poprawności i wzniosłych treści nie prowadzą do rozwiązania problemu, a jedynie konserwują istniejący układ, który można opisać krótko: miasto Bochnia — największy płatnik do budżetu związku komunalnego - nie ma realnego wpływu na RPK, co roku dopłaty stają się coraz większe, a sytuacja przedsiębiorstwa coraz gorsza (o czym przekonały nas szczególnie wypowiedzi przedstawicieli rady nadzorczej i prezesa spółki).
Nie można twierdzić, że podjęcie uchwały o opuszczeniu Związku zostało podjęte z zaskoczenia i towarzyszyły temu jakieś procesy dezinformacyjne. Tak naprawdę początek "wychodzenia" miasta ze Związku miał miejsce już w grudniu ubiegłego roku, kiedy to również na połączonym posiedzeniu komisji sformułowano wniosek do burmistrza o rozpoczęcie procesu tworzenia miejskiego przedsiębiorstwa komunikacyjnego.
Uważam, że uchwała została podjęta odpowiedzialnie, jesteśmy przecież także od podejmowania trudnych decyzji. W obliczu grożącej z dnia na dzień likwidacji RPK pozwala ona władzom miasta na zorganizowanie własnego transportu, na funkcjonowanie którego będziemy mieć pełny wpływ.*
Czytaj także:
http://www.czasbochenski.pl/artykuly-glowne/miasto-opuszcza-zwiazek-komunalny-koniec-rpk.html