Tomasz Knap: nie może być prywaty w naszym mieście
Spór o pomieszczenia w Hali na sesji Rady Miejskiej <br />
Na majowej (29 V) sesji Rady Miasta pojawił się Tomasz Knap, który zgłosił skargę na działania podejmowane przez MDK. Skarga dotyczyła nieprawidłowego, zdaniem Knapa, zarządzania majątkiem Miejskiego Domu Kultury.
Tomasz Knap, który w Bochni, Brzesku i Borzęcinie prowadzi zajęcia sportowe (w ramach Fight Club Fightman oraz Tomi Sport), a jego żona prowadziła siłownię w Bochni, złozył skargę na działania podejmowane przez dyrektor MDK Annę Kocot-Maciuszek.
- Moja żona prowadzi działalność gospodarczą i przez 3 lata wynajmowaliśmy od MDK na Hali Widowiskowo-Sportowej pomieszczenia z przeznaczeniem na siłownię. Płaciliśmy czynsz w wysokości 3500 zł miesięcznie. Umowa jednak została zakończona a nowy podmiot, który wynajmuje pomieszczenia na hali obecnie (a tych pomieszczeń jest sześć) z ogrzewaniem, ociepleniem, klimatyzacją - płaci tysiąc pięćset złotych. Drodzy Państwo! Obok hali pani ma ksero w garażu, pomieszczenie jest nieogrzewane, nieocieplone i płaci 700 złotych – stwierdził Tomasz Knap.
- Chodzi o to, że nie może być prywaty w naszym mieście. Myśmy byli skutecznie zniechęcani do wynajmowania tego pomieszczenia, a po nas weszła osoba, która ma władze w samorządzie tego miasta. Hala jest obiektem użyteczności publicznej, my wszyscy za jej utrzymanie płacimy. Jeżeli ktoś, kto tym gospodaruje, jest niegospodarny, to przepraszam bardzo. Osoba, która dostała po nas pomieszczenia, dostała je bez przetargu. A więc skąd ta cena i dlaczego wynajął to ktoś, kto ma rodzinę w Radzie Miasta i w Starostwie? – pytał Knap.
Na wniosek radnego Bogdana Kosturkiewicza sprawę przedstawiła również dyrektor MDK Anna Kocot-Maciuszek:
- Małżonka pana Knapa podpisała umowę na 3-letni okres wynajmu pomieszczeń na kwotę 3500 zł łącznie z mediami. Umowa ta kończyła swój bieg 6 kwietnia 2013 r. Nie jest prawdą, że ją wypowiedziałem, bo ona wygasła. Nie mogła być zgodnie z polskim prawem zawarta na dłuższy okres czasu. Więc nikt pana Knapa z Hali nie wyganiał - stwierdziła dyrektor MDK.
W tym momencie temperatura sporu stała się bardzo wysoka:
- Ja mam tutaj pisma, gdzie w styczniu już zostałem poproszony o przywrócenie pomieszczeń do stanu sprzed wynajmu, czyli decyzja w styczniu już zapadła- przekonywał Tomasz Knap.
- Muszę panu wejść w słowo, bo dokonuje pan pewnej manipulacji. Pismo o przywrócenie stanu pierwotnego pomieszczeń dotyczy pomieszczeń, z których wynajmu pan zrezygnował. Zrezygnował pan z wynajmu pomieszczeń, nie zdał pan kluczy, nie został zrobiony protokół zdawczo – odbiorczy, w związku z czym to była zaszłość, którą należało wyprostować... - argumentowała Kocot-Maciuszek.
- Sytuacja była taka. Pan Knap wyprowadził się z Hali po wygaśnięciu umowy, podkreślam: po wygaśnięciu umowy, żeby była jasność. Siłownia była więc pusta. Zwróciła się osoba prowadząca działalność gospodarczą o wynajem pomieszczenia. Możliwość była taka: albo siłownia będzie stała pusta, albo ktoś ją wynajmie i MDK pozyska z tego tytułu jakieś środki. Więc jest jasne, że opłacało się MDK-owi tą siłownię wynająć. Siłownia została wynajęta do końca lipca 2013 r., czyli do dnia, kiedy MDK ma zapewnione administrowaniem tym obiektem. Ponieważ okres ten wynosi 4 miesiące, nie była konieczna procedura przetargowa (ta jest konieczna kiedy okres wynajmu jest dłuższy niż 3 lata). Czynsz został przyjęty w wysokości 2500 zł łącznie z mediami. Przypominam, że MDK ma „wolną rękę” w kwestii dysponowania pomieszczeniami Hali – stwierdziła dyrektor MDK.
- Powtarzam jeszcze raz. Pana Knapa nikt z Hali na siłę nie wyganiał, ja tylko dbałam o to, żeby wszystko co tam zostało przez Pana Knapa zrobione, było zgodne z umową, którą sam podpisał. Zresztą pan Knap dokonał w wynajmowanych przez siebie pomieszczeniach szeregu zmian, które nie zostały zgłoszone do Starostwa Powiatowego, a powinny. Wszystkie tego typu zmiany wymagały formy pisemnej, ta forma nie została zachowana, nie było tego w dokumentacji, w związku z czym ja tylko dbałam o dobro MDK- zakończyła swoją argumentację Anna Kocot-Maciuszek.
Sprawa sporu nie została więc rozstrzygnięta i ma powrócić na posiedzeniu komisji rewizyjnej. Całej sprawie ma się również przyjrzeć burmistrz Stefan Kolawiński.
[MK]