Tężnia pod obstrzałem radnych
W raporcie o stanie gminy za 2020 rok przedstawiono zrealizowane inwestycje. Jedna z nich znalazła się pod czujnym okiem Komisji Rewizyjnej, a chodzi o tężnię solankową.
Radny Marek Bryg wskazywał, że tężnia solankowa była z lekka chybionym pomysłem, ponieważ taki obiekt posiada chociażby Wieliczka, a turysta będzie bardziej skory do odwiedzin przykrakowskiej miejscowości niż Bochni. Jednocześnie mówił o tym, że sam rozmawiał z burmistrzem o uatrakcyjnieniu Bochni poprzez „spacer wśród koron drzew”, który miałby mieć miejsce w drzewostanie na Plantach Salinarnych. Burmistrz nie pochylił się nad inicjatywą.
Niemniej, oprócz Wieliczki, w naszym województwie tężni solankowych jest dużo więcej – dwie w Krakowie, w Krynicy-Zdrój, Pcimiu, Rabce, Porębie Wielkiej, Polance Wielkiej, Bukownie. Dwa tygodnie temu własną tężnie otworzyły również Ciężkowice.
Inwestycja, która kosztowała prawie 8 mln złotych, znajduje równie wielu entuzjastów, co wrogów. Z jednej strony reklamowana jest jako największy tego typu obiekt w regionie, który wpisuje się w tkankę miejską i tradycję solną Bochni, z drugiej zaś, jak twierdzą niektórzy (Jerzy Lysy), jej lokalizacja pozbawiła boiska Szkołę Podstawową nr 2, a sama inwestycja zrealizowana została błędnie, z materiałów, które nie przewidują oddziaływania nań wody solankowej. Chodzi o stal kortenowską, na której powłoce pod działaniem warunków atmosferycznych tworzy się powłoka ochronna przypominająca rdzę. A jednak ta stal nie jest do końca odporna na wodę, przez co może ulec korozji. Ślady penetracji solanki na ścianach tężni już po roku od otwarcia nie pozostawiają wątpliwości, co do błędu w zastosowanym materiale budowlanym.
Inną sprawą, która wzbudziła kontrowersje wśród radnych, jest sam koszt inwestycji. Według zamierzeń miał wynosić 7 mln 50 tys. zł a termin realizacji przypadał na 30 czerwca 2020 r. – i wtedy też została oddana do użytku – niemniej w raporcie o stanie gminy pojawiają się aneksy, które zwiększają koszt o lekko ponad 900 tys. zł oraz termin na 20 stycznia 2020 r. O te kwestie pytał Jerzy Lysy naczelnika Rafała Noska, który twierdzi, że „aneksy powstawały w zw. ze zmianami w podwykonawcach zgłoszonych przez wykonawcę realizującego zadanie. To była umowa ryczałtowa, nie planowaliśmy żadnego aneksu zwiększającego zakres terminowy czy finansowy zadanie”.
Radnych zaskoczyły słowa naczelnika, gdyż inne informacje widnieją w raporcie o stanie gminy – „za jakiej racji kasa byłą zwiększona o dziewięć stówek, a termin o ileś tam miesięcy?” – dopytywał radny Lysy.
Rafał Nosek w odpowiedzi obiecał, że te informacje sprawdzi, bo być może aneksy były zawierane między Urzędem Marszałkowskim, który udzielił dofinansowania na tężnie, a nie z wykonawcami, jak mówił wcześniej.
Informacje wyjaśniające nie pojawiły się w trakcie trwania tego posiedzenia.
DML