Sprawy z węzłem przesiadkowym się komplikują – sprawdź o co chodzi?
Przedłużają się prace związane z budową węzła przesiadkowego przy ul. Poniatowskiego. Wykonawca po raz czwarty wystąpił o przedłużenie terminu oddania inwestycji i zaproponował nowy termin na koniec listopada 2023r. W związku z tym, na ostatnim posiedzeniu komisji gospodarki komunalnej i ochrony środowiska, która odbyła się w czwartek 21 września, mający upoważnienie burmistrza miasta Stefana Kolawińskiego, pierwszy jego zastępca Gustaw Korta, poinformował radnych, że „wczoraj podpisałem pismo odmawiające na dzień dzisiejszy przedłużenia terminu oddania do użytku węzła przesiadkowego ze względu na brak argumentów mogących świadczyć o tym, że takie przedłużenie wykonawcy się należy". Argumenty wykonawcy (warunki pogodowe, dostępność materiałów i inne) zdaniem G. Korty są nie do przyjęcia. Wydaje się, że skutkiem tej decyzji mogą zostać naliczone kary umowne.
Sprawa inwestycji przy ul. Poniatowskiego się komplikuje. Jest to bowiem już czwarty raz kiedy wykonawca przekłada termin oddania inwestycji. Temat inwestycji był również tematem obrad poprzedniej komisji rewizyjnej (20.08.2023) gdzie jednym z punktów spotkania radnych była „analiza postępu prac na ulicy Poniatowskiego”.
Sprawę aneksów jakie wykonano do umowy przypomniał wówczas radny J. Lysy. Zaproponował nawet aby zrobić ekstra posiedzenie komisji, „bo tego”, jak stwierdził, „tak się w biegu nie przeanalizuje”.
Radny przypomniał, że w zeszłym roku był podpisany aneks nr 1 i tam przesunięcie terminu uzasadniono przedłużającymi się uzgodnieniami z instytucjami zarządzającymi sieciami i obszarem przylegającym do terenu przedmiotowej inwestycji, i że: „przesuwa się termin inwestycji na 31.12. 2022r.”
„W drugim aneksie” – mówił radny „było praktycznie identycznie. - Z uwagi na opóźnienia wynikające z przedłużających się uzgodnień z instytucjami zarządzającymi sieciami i obszarem przylegającym do terenu przedmiotowej inwestycji, ustalono nowy termin zakończenia prac na 28.02. 2023. Następny aneks nr 3 z 30.05.2023, mówił, że z uwagi na przedłużenie terminu realizacji etapów poprzednich, przedłuża się wykonanie do dnia 21.09.2023. Podpis pod dokumentem złożył Pan Burmistrz i jest też kontrasygnata pani skarbnik gminy.
Parę dni po podpisaniu aneksu zrobiła się pilna akcja zwołania rady, aby rada zaakceptowała dodatkową kasę na inwestycję. Ale podpisanie tych aneksów było zrzeknięciem się ewentualnych roszczeń wynikających z nieterminowego zakończenia inwestycji - mówił radny. Według mnie jest to działanie na szkodę gminy. Godząc się na przedłużanie terminu wykonania równocześnie pozbyliśmy się prawa do roszczeń finansowych od zleceniobiorcy. Kończąc radny podkreślił, że sprawa musi być zbadana i poprosił o przygotowanie całej korespondencji pomiędzy miastem a wykonawcą. Powinniśmy się spotkać na kilka godzin aby przeanalizować dogłębnie tę sprawę" – zaproponował Jerzy Lysy.
Do dyskusji włączył się radny E. Dźwigaj – "w momencie kiedy została podpisana ta umowa w 2022 roku, to do 2023 roku wiemy doskonale jak wyglądały sprawy cen różnego rodzaju, i materiałów i usług. Nie chcę tu bronić wykonawcy, ale zdaję sobie sprawę jak to wyglądało, bo również prowadziłem firmę w tym sektorze, jak wyglądała sytuacja w tym czasie, kiedy gwałtownie rosną ceny materiałów i usług. W tym przypadku stajemy przed faktem, że albo tę inwestycje kończymy i ją dofinansowujemy, i porządkujemy ul. Poniatowskiego. Choć jest słuszne domaganie się od wykonawcy roszczenia finansowego za nieterminowe wykonanie inwestycji. Pojawiają się też głosy aby zatrzymać pracę i ogłosić nowy przetarg. Tym samym skazalibyśmy okolicznych mieszkańców na gehennę, termin ukończenia odwlekłby się co najmniej o około 1,5 roku. Na szczęście ta inwestycja została dofinansowana i ma szansę być ukończona w tym roku". Dalej stwierdził, że - "wydaje mi się, że z tego miliona jesteśmy w stanie odzyskać część pieniędzy. Zgadzam się że należy przebadać wszelkie decyzje aby móc wyciągnąć ostateczne wnioski i ewentualnie przekazać ustalenia do właściwych organów kontrolnych".
J. Lysy tłumaczył – "na sesji nie mieliśmy pretensji, że są prowadzone negocjacje w sprawie zwiększenia zapłaty wykonawcy, przedmiotem głównych pretensji był brak materiałów, z których by wynikało, że radni mogą być za czy są przeciwko. Złośliwie można by powiedzieć, że nie dostaliśmy wszystkich materiałów bo mógłby się ktoś sprzeciwić. 8 osób wstrzymało się, a Regionalna Izba Obrachunkowa, która rozpatrywała wniosek naszego klubu orzekła, że doszło do naruszenia prawa związanego z procedurą przyjmowania tej uchwały. Jeżeli chodzi o aneksy to burmistrz zrzekał się dwukrotnie, a w trzecim przypadku drastycznie zrzekł się ewentualnych roszczeń z tytułu kar. Gdyby kary liczyć od 31 maja, to mamy około 100 dni i jak policzymy 100 x 2 promile, to jest 20% od kwoty około 6 mln, to daje 1 200 000 tysięcy złotych. I to nam się należało jako inwestorom".
Ostatni, trzeci aneks został podpisany gdy były znane roszczenia wykonawcy sformułowane na piśmie. Pan Nosek te roszczenia wykonawcy wszystkie miał, zresztą potwierdzał, że dyskusje o roszczeniach trwały przez dłuższy czas. Problem nie tkwi w zatrzymaniu inwestycji, a to co widzimy pod stacją od kilku miesięcy jest wynikiem fatalnego projektu organizacji zatwierdzonego wprawdzie przez Starostę, ale zaopiniowanego przez władze miasta.
Radnym który także zabrał głos w tej sprawie był radny Marek Bryg – "zgodzę się z moimi przedmówcami. Jeżeli chodzi o informacje przed nadzwyczajną sesją rady, informacja ta została umieszczona w biurze rady lecz nie dotarła do radnych. Dużo osób się wstrzymało i miało rację, bo nie miało pełnej wiedzy. Ja byłem w tej dobrej sytuacji, że miałem tę wiedzę i zagłosowałem za, aby mieszkańcom ulżyć w sytuacji utrudnień wynikających z przebudowy ul. Poniatowskiego. Mam wątpliwości co do sporządzonej umowy. Według mnie umowa została prawnie źle przygotowana. Zgadzam się z Panem Jerzym o te kary umowne, o te nadzwyczajne okoliczności. Miasto powinno być lepiej zabezpieczone jako zamawiający pod względem prawnym. Druga sprawa, w styczniu wykonawca zgłosił się do miasta o roszczenia, miał rację odnośnie cen. Pytanie jest takie, dlaczego burmistrz pozwolił zryć ten asfalt, sfrezować, wiedząc, że nie wiadomo jaki będzie koniec. Lepiej by było aby mieszkańcy jeździli taką drogą jaką ona w tym czasie była, i dopiero wtedy się dogadywać".
K.Stompór
Czytaj także: 1 100 000 wyższa cena za budowę węzła przesiadkowego