Solidarna Polska-możemy być i czerwonymi
<html />
Podczas sobotniego (3 marca) spotkania Solidarnej Polski Tadeusz Cymański wypowiadający się, że jest zdecydowanym zwolennikiem przymusowych ubezpieczeń społecznych, stwierdził jednoczenie, że zwraca się do elektoratu prawicowego i sam zalicza się do środowisk prawicowych. Na zarzut jednego z pytających, że przymus ubezpieczeń to przecież opcja lewicowa odparł, cytując Lecha Kaczyńskiego, że może być i lewicą.
Przygotowujący się do kongresu założycielskiego Klub Parlamentarny Solidarna Polska przeprowadza swoistą ofensywę w Małopolsce. W ostatnich kilku dniach przedstawiciele klubu odwiedzili m.in. Kraków i Miechów. W sobotnie przedpołudnie zawitali do Bochni i o godzinie 11 w sali Kina Regis spotkali się z mieszkańcami naszego miasta.
Mimo zapowiedzi w Bochni nie pojawili się ani Zbigniew Ziobro, ani Jacek Kurski. Przedstawiciele Solidarnej Polski wystąpili w czteroosobowym składzie: europoseł Tadeusz Cymański, senator Maciej Klima, poseł Jan Ziobro i radna sejmiku województwa małopolskiego Lucyna Malec.
Do najważniejszych tematów, poruszanych na spotkaniu, należała planowana reforma systemu emerytalnego w Polsce. Przedstawiciele Solidarnej Polski zwrócili uwagę, że wszystkie składki do ZUS w tym roku dadzą 91 mld złotych, a na wypłatę emerytur potrzeba 160 mld zł. Reforma jest więc konieczna, ale wizja SP jest odmienna od propozycji rządu. Oto, co na temat podniesienia wieku emerytalnego myśli Cymański:
„Donald Tusk wybrał jedno rozwiązanie, proste, żeby nie powiedzieć - prymitywne. Tak naprawdę mamy do czynienia tylko z wydłużeniem czasu pracy. A problem leży gdzie indziej. Jeżeli dzisiaj w Polsce przeciętna rodzina ma 1,3 dziecka, a ludzie przeciętnie żyją dłużej, to co będzie dalej? Bo wszyscy chcemy coś z tego życia mieć. Ale jeżeli nie będzie żadnych zmian, to za 30 lat Polska będzie najstarszym społeczeństwem w Europie. Ilość starszych osób będzie niewspółmiernie większa, a młodszych będzie coraz mniej. Polska zamiera i to jest tragiczne. Nadrzędną sprawą, trudną, ale z ogromnymi konsekwencjami, jest przełamanie negatywnego trendu demograficznego”.
Zdaniem europosła, najważniejszym czynnikiem, który zachęci rodziny do posiadania większej ilości dzieci, jest poprawa warunków materialnych, na przykład poprzez podniesienie zasiłku rodzinnego. Pieniądze na to miałyby się znaleźć dzięki wprowadzeniu chociażby podatku bankowego (w wysokości 0.25-0.30 % od aktywów banków), czy zachęceniu odpowiednimi przepisami, również podatkowymi, do ujawnienia się przedsiębiorstw działających w szarej strefie (której wielkość szacowana jest na 27-30%).
Wiele emocji wśród zebranych wzbudziło pytanie dotyczące stanowiska klubu wobec przymusowych ubezpieczeń społecznych. Cymański jasno określił, że jest zdecydowanym przeciwnikiem zniesienia obowiązkowych ubezpieczeń społecznych, ponieważ doprowadziłoby to do sytuacji, w której biedniejsi w ogóle by się nie ubezpieczali, czego koszty społeczne byłyby ogromne. Tym samym przekreślił możliwość mówienia o Solidarnej Polsce jako partii prawicowej, sytuując ją na równi z partiami populistycznymi i lewicowymi. Poseł zacytował Lecha Kaczyńskiego, będącego jeszcze wówczas prezydentem Warszawy, który mówił o bezpłatności studiów. Na zarzut, że reprezentuje poglądy lewicowe odpowiedział: "Jeżeli obrona ludzi słabszych, pracowników, studentów, emerytów jest państwa zdaniem socjalizmem to możecie mnie tak nazywać. Problem nie jest w nazwie, tylko co ona oznacza. Czy kolor czerwony jest brzydkim kolorem? Czy to jest jego wina, że jest kojarzony jak 100 bolszewickich sztandarów?".
Nie zabrakło również pytań dotyczących rozstania członków Solidarnej Polski z PiS-em. Bochnianie podawali przykłady osób, które zerwały z partią Jarosława Kaczyńskiego (jak choćby Ludwik Dorn, Paweł Kowal, Marek Jurek) i przez to skazały się na polityczny niebyt, sugerując, że podobny los spotka również partię Ziobry. W odpowiedzi można było usłyszeć dwa zarzuty wobec PiS-u.
„Kiedy drużyna przegrywa, firma bankrutuje, to co robi szef? – pytał Cymański. Powinien zebrać drużynę i powiedzieć: Kochani, przegraliśmy, wszystkie siły były przeciw nam: oligarchowie, biznes, masoni, postkomuniści, Monika Olejnik. Nie mieliśmy szans. Ale musimy mieć odwagę, żeby zadać sobie również pytanie, na ile my sami przez zaniedbania, własne błędy pomogliśmy naszym wrogom. A czy takie pytanie postawiono kiedyś w PiS-ie? – mówił ze swadą Cymański.
Drugi zarzut dotyczył nieskuteczności działań w polityce społecznej oraz nieumiejętności nagłaśniania własnych sukcesów przez Jarosława Kaczyńskiego. Cymański podał przykład obniżenia o 5% przez rząd PiS-u składki na ubezpieczenia społeczne. Jego zdaniem Polacy do dziś nie wiedzą, komu zawdzięczają realny wzrost pensji sprzed kilku lat o wspomniane 5 %, gdy tymczasem obecny rząd przechwala się każdym kilometrem wybudowanej drogi.
Z wypowiedzi dotyczących PiS-u można wysnuć wniosek, że Solidarna Polska nie pali za sobą mostów współpracy z Jarosławem Kaczyńskim. Według europosła Zbigniew Ziobro budzi emocje, ma swoich zwolenników, ale ma również zagorzałych przeciwników. Podobnie Jarosław Kaczyński również ma elektorat negatywny. Są ludzie, którzy nigdy nie zagłosują na Kaczyńskiego, są ludzie którzy nigdy nie zagłosują na Ziobrę. - Ale każda potwora ma swojego amatora – mówił Cymański dodając, że najlepszy wynik w wyborach partie prawicowe uzyskały w 2005 r., kiedy na prawej stronie sceny politycznej występował PiS i LPR. Dwie podobne partie nie muszą w praktyce się osłabiać, to może być posunięcie taktyczne – pointował Cymański.
Jednym z głównych problemów Polski są, zdaniem przedstawicieli Solidarnej Polski, ogromne dystanse społeczne między obywatelami państwa i niewłaściwa redystrybucja dochodu narodowego. Polska nie jest krajem bogatym, ale Polska nie jest również krajem biednym. Problem w tym, że z rozwoju gospodarczego korzystają tylko ci bogaci. Dlatego Klub proponuje podniesienie podatku dochodowego dla najbogatszych o 8 %. - Kto w sejmie ma odwagę o tym mówić? - pytał retorycznie europoseł.