Samorządowcy zrobieni w Orlika?
Opinię publiczną w całej Polsce zelektryzował w ostatnich dniach artykuł Zbigniewa Masternaka na portalu Wirtualna Polska, z którego wynika, że korzystanie z osławionych Orlików może być dla dzieci po prostu bardzo szkodliwe.
8-letni syn pana Masteraka trafił do szpitala z gorączką i wsypką na całym ciele po tym, jak przez półtorej godziny trenował grę w piłkę na orliku w Puławach. Lekarze stwierdzili zatrucie kadmem, uwalniającym się do atmosfery z granulatu ze starych opon samochodowych, który wysypuje się boiska ze sztuczną trawą.
Kadm jest niezwykle niebezpieczny dla ludzkiego organizmu, dużo bardziej niż arsen, będący podstawą arszeniku. M.in. uszkadza nerki – niszczy kłębuszki i kanaliki nerkowe, powoduje anemię, choroby kostne (osteoporozę), zaburzenia powonienia, białkomocz i wiele innych dolegliwości. Jak pisze pan Masternak: „prowadzam go (syna) na treningi 3-4 razy w tygodniu, łudząc się, że zdrowo się rozwija, wdychając świeże powietrze, a tutaj okazuje się, że wdycha opary wydzielane przez 20 ton sproszkowanych, zdezelowanych opon!”
Granulat ze zużytych opon jest znacznie tańszy niż bezpieczny, kauczukowy. Jego producenci mają, oczywiście, wszystkie potrzebne atesty. Tyle, że są to atesty oszukańcze, nie uwzględniające choćby afrykańskich upałów, które ostatnio panują w naszym kraju, a które powodują, że kadm z granulatu ulatnia się ze zdwojoną siłą. Pierwszym zjawiskiem, który powinien zaniepokoić administratorów Orlików i rodziców dzieci, które z nich korzystają, to zapach gumy na boisku.
O całej sprawie stało się głośno, mówiły o tym m.in. tv republika i Polsat.
Sprawdziliśmy, jak rzecz się ma na Orliku przy szkole nr 7 w Bochni. Zapach gumy był wyraźnie wyczuwalny. Ćwiczące tam dzieci powiedziały nam, że „śmierdzi ciągle, a najbardziej w czasie upału”.
Zapytaliśmy władz naszego miasta: co zamierzają z tym fantem zrobić? Wiceburmistrz Robert Cerazy stwierdził, że stan sztucznej nawierzchni na bocheńskim Orliku jest już zły (boisko powstało 6 lat temu) i należy je wymienić. Przy tej okazji można będzie zmienić użyte materiały na bardziej bezpieczne. Nie potrafił jednak podać żadnej wiążącej daty, kiedy to się stanie. Dodał przy tym, że przecież budowa Orlików to ogólnopolski, rządowy program. I jeśli potwierdzą się doniesienia o szkodliwości nawierzchni, na której uprawiają sport nasze dzieci, to rząd powinien sfinansować wymianę sztucznej trawy we wszystkich obiektach.
Budowa Orlików to jedna ze sztandarowych inicjatyw rządzącej koalicji, mającej świadczyć, że władza troszczy się o rozwój fizyczny i zdrowie młodego pokolenia Polaków. Oddawano je do użytku z wielką pompą, a władze samorządowe, które zdobyły się na wysiłek wkładu finansowego, nie kryły dumy, że udała się im inwestycja tak ważna dla lokalnej społeczności. Tymczasem jeśli doniesienia o trującym kadmie, snującym się w powietrzu nad sztuczną murawą się potwierdzą, a wszystko wskazuje, że tak, Orliki okażą się po prostu miejscem powolnego wyniszczania organizmów młodych ludzi.
W naszym powiecie jest osiem takich boisk. Oprócz Bochni Orlikiem może się poszczycić, choć może w świetle tych doniesień, nie jest to najszczęśliwsze słowo, również Stary Wiśnicz, Łapanów, Sobolów, Trzciana, Mikluszowice, Rajbrot i Królówka.
Co ciekawe, ani jednego Orlika nie ma największa z bocheńskich gmin, gmina Bochnia. Były wójt Jerzy Lysy, swego czasu w rozmowie z jednym z bocheńskich portali stwierdził, że szkoda pieniędzy na sztuczną murawę tam, gdzie przecież dzieci mogą grać w piłkę na naturalnej trawie.
W tym wypadku – trudno mu nie przyznać racji. W takich np. Mikluszowicach jest piękna, zadbana szkoła, obok niej orlik z nawierzchnią z poliuretanu i boisko do piłki nożnej ze sztuczną trawą. Wygląda to wszystko imponująco. Ale szkodliwość sztucznej nawierzchni bardzo mąci ten sielankowy obraz. Tymczasem po przeciwnej stronie drogi jest szeroki pas nieużytków, na którym mogłoby się zmieścić i boisko piłkarskie, i takie do koszykówki i pewnie nawet kort tenisowy. Wszystko na prawdziwej, zdrowej trawie. I bez tak wielkich kosztów. Orlik w Mikluszowicach kosztował prawie 1 mln 200 tys zł, z czego gmina Drwinia zapłaciła ponad 334 tys. Tak jest zresztą w przypadku wszystkich tych boisk: samorząd lokalny finansuje 1/3 jego wartości. Pozostałe części pochodzą z budżetu państwa i województwa.
eb