Rodzice walczą o nowy oddział przedszkolny
W bocheńskich przedszkolach na nowy rok przedszkolny brakuje ponad 100 miejsc. Rodzice podjęli więc walkę o utworzenie dodatkowego oddziału przedszkolnego przy SP nr 5.
Przedszkolne problemy dotykają Bochnię nie po raz pierwszy. Już od kilku lat powtarza się sytuacja, że brakuje miejsca dla wielu dzieci, a rodzice często zmuszani są do zatrudniania opiekunek, co jest dość kosztowne. Tym razem sytuacja różni się jednak zdecydowanie od lat poprzednich. Inicjatywa rozwiązania problemu wyszła od rodziców nieprzyjętych dzieci, którym nie można odmówić determinacji oraz zorganizowania.
Kilkanaście dni temu w wielu różnych miejscach pojawiły się plakaty informujące o problemie i zachęcające rodziców nieprzyjętych do przedszkoli dzieci do przyłączenia się do inicjatywy mającej na celu utworzenie dodatkowego oddziału przedszkolnego przy SP nr 5. W czasie sesji Rady Miasta swoją interpelację w tej sprawie wystosował radny Maciej Fischer, a na sali obrad pojawił się też przedstawiciel Rady Rodziców SP nr 5 Jan Zięba. W swoim wystąpieniu oraz dołączonym do interpelacji Fischera liście podał szereg argumentów przemawiających za utworzeniem dodatkowego oddziału. Czytamy w nim m.in.:
Po pierwsze, rozwiązane zostaną problemy sporej grupy rodziców i ich 3-4 letnich dzieci. W dobie kryzysu demograficznego prowadzenie polityki przyjaznej rodzinom z małymi dziećmi jest nie do przecenienia także dla Bochni. Po drugie, obchodząca w tym roku jubileusz Szkoła Podstawowa nr 5będzie miała szansę na odwrócenie tendencji spadającego w ostatnich latach naboru nowych uczniów. Po trzecie wreszcie, wnioskowane przedsięwzięcie przyczyni się do racjonalizacji rozmieszczenia dzieci w sieci bocheńskich szkół podstawowych. Nie jest bowiem racjonalna sytuacja, w której funkcjonująca w trudnej lokalizacji „jedynka” (pozbawiona własnego parkingu, boiska, przyległych terenów zielonych, usytuowana w zakorkowanym centrum miasta) otwiera dwukrotnie więcej oddziałów niż „piątka” dysponująca własnym parkingiem szkolnym, rozległym, modernizowanym obecnie otoczeniem sportowo-rekreacyjnym i usytuowana poza centrum miasta.
Radni z sympatią odnieśli się do powyższego pomysłu, na sali przeważało zdanie, że skoro wystąpiła taka potrzeba, to należałoby ją spełnić. Trochę mniejszy entuzjazm można było zauważyć u burmistrza:
*To jest bardzo trudny problem patrząc z punktu widzenia rodziców, jak i mojego punktu widzenia. Przypomnę tylko, że w budżecie tegorocznym nie ma środków zapewnionych na realizację takiego zadania, jakim jest utworzenie dodatkowego oddziału przedszkola. Można oczywiście używać argument, że w budżecie wielomilionowym 100 tysięcy złotych to jest nic. Tylko chciałbym gwoli przypomnienia wspomnieć, że w ubiegłym roku dotacji oświatowej ujęto nam ponad 600 tysięcy zł, w tym roku prawie 170 tys. zł., no i tych środków brakuje, a przedszkola nie są dotowane ze środków z budżetu państwa. Tak więc trudno jest w tym momencie powiedzieć, co będzie. Poleciłem przygotowanie kosztorysu, chodzi nie tylko o koszty osobowe, które wyniosłyby około 100 tysięcy, ale o przystosowanie sal i sanitariatów do pobytu dzieci. To też są koszty. Najpierw trzeba oszacować to wszystko. Zresztą myślę, że utworzenie jednego oddziału nie rozwiąże problemu, a może nawet pogorszyć sprawę wokół tego zagadnienia. *
Na razie nie wiadomo jak zakończy się sprawa, w której każdy wydaje się mieć rację. Jakkolwiek by nie było, z jednego warto się tutaj cieszyć. To, że rodzice sami podjęli inicjatywę zmierzającą do rozwiązania problemu, przed którym stanęli. Na przyszłość może to skutkować oddolnymi działaniami kiedy to niemożność załatwienia sprawy przez władze zostanie skutecznie załatwione przez samych obywateli. Tylko wówczas pozostanie pytanie – po co nam w takim razie władza?