Remonty dróg? Zapomnijcie!
Podczas wczorajszej sesji Rady Powiatu jej wiceprzewodniczący Michał Paszkot poruszył sprawę unieważnionego niedawno przetargu na remont drogi. Wyraził przy tym obawę, czy Powiat w tym roku będzie w ogóle w stanie wywiązać się z jednego ze swoich podstawowych zadań, tj. dbania o infrastrukturę drogową.
Okazuje się, że w tym roku ceny w budownictwie poszybowały w górę, i to na wszystkich etapach procesu inwestycyjnego. Okazuje się np., że już za sam projekt remontu drogi trzeba zapłacić niemal tyle ile przewidziano na całą inwestycję w ubiegłym roku.
Jak wyjaśnił starosta Ludwik Węgrzyn, do wspomnianego przez Michała Paszkota przetargu zgłosił się tylko jeden wykonawca. Cena, jakiej zażądał była o 4 mln zł wyższa, niż dysponuje na ten cel starostwo. Trzeba było przetarg unieważnić, choć nie ma żadnej pewności, że nowy konkurs przyniesie poprawę.
Wzrost cen w budownictwie sięga 200 i więcej procent. Przykładowo najniższy koszt 1 cm nakładki bitumicznej o wielkości 1 m² w ubiegłym roku wynosił 3,20 zł. Dziś waha się od 8 do 11 zł.
Wskaźniki makroekonomiczne, w tym podniesienie przez rząd minimalnej zapłaty za godzinę do 13 zł usprawiedliwiają wzrost jedynie o 15 – 17%.
Gigantyczne podniesienie cen w budownictwie to nie tylko nasze lokalne zjawisko. Dotyczy przynajmniej całej Małopolski.
Tymczasem niemal wszystkie interpelacje radnych podczas sesji dotyczyły właśnie dróg, chodników, przejść dla pieszych etc. Wątpliwe aby w zaistniałej sytuacji Powiatowi udało się choć część z tych próśb zrealizować.
Dlaczego firmy budowlane stawiają samorządy pod ścianą, stosując ceny zaporowe? Czy nie podcinają w ten sposób gałęzi na której same siedzą? A może, w obliczu zbliżających się wyborów tkwi w tym jakaś głębsza myśl?