Referendum parkingowe: wojna na oświadczenia
Coraz bardziej rośnie temperatura sporu wokół przyszłości Pl. gen. Okulickiego, w związku z proponowanym przez Związek Pracodawców referendum w sprawie budowy na jego terenie parkingu. Po „liście otwartym” do mieszkańców miasta, podpisanym przez Edwarda Sitkę, pełnomocnika inicjatora referendum, otrzymaliśmy odpowiedz ze strony Stowarzyszenia Bochniaków, które drukujemy poniżej.
Oświadczenie Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej
w sprawie listu otwartego do mieszkańców Bochni pana Edwarda Sitki - pełnomocnika inicjatora referendum
"Kilkadziesiąt lat temu istniała w naszym kraju cenzura, a za krytykę poglądów można było nawet oberwać pałką po głowie. Od 25 lat żyjemy jednak w wolnej Polsce, która gwarantuje wolność słowa, w tym wolność prasy i prawo do krytyki. Kierując się tymi konstytucyjnymi zasadami podjęliśmy krytykę kontrowersyjnego i cały czas znajdującego się in statu nascendi pomysłu budowy w centrum Bochni, na placu gen. Leopolda Okulickiego podziemnego parkingu na 450 samochodów.
Brak konkretnej, zweryfikowanej dokumentacji i stosownych opinii, biznes-planu, ciągłe przeróbki, redukcje lub uzupełnienia pomysłu (aż po science fiction - zjazd do kopalni z parkingu „w przyszłości”) dokonywane w pismach pełnomocnika inicjatora „parkingowego” referendum do mieszkańców Bochni uświadamiają skalę jego kontrowersyjności, sprzeczności i budzą nadal wątpliwości oraz zastrzeżenia.
Zamiast podjęcia rzeczowej polemiki z naszym stanowiskiem spotkaliśmy się z niedopuszczalnymi inwektywami (cytat: „Stowarzyszenie posiłkuje się kłamstwem, plotką i pomówieniem, dezinformując społeczeństwo Bochni, postępuje nikczemnie i podle”), sugestią znalezienia na nas prawnych sankcji i zarzutem, że w latach 80-tych ubiegłego wieku Stowarzyszenie nasze wzięło z kasy miejskiej duże pieniądze na remont „Domu Bochniaków”, dotąd „nie zwróciło ani złotówki za remont budynku”, jest dłużnikiem bocheńskiego samorządu, dług jest zahipotekowany w księdze wieczystej i naszym obowiązkiem jest zwrot tego „długu”, chyba – ironizuje autor listu, – że rozpiszemy referendum, aby mieszkańcy Bochni nas od tego uwolnili.
Pozamerytoryczna metoda zwalczenia naszych argumentów zastosowana przez pana Edwarda Sitkę – polegająca na porzuceniu właściwego sporu, a zajęcie się opisywaniem naszych rzekomych przewinień w tym „skoku” na kasę miejską 36 lat temu, (któremu ówczesny naczelnik Miasta Bochni pan E.S. nie zapobiegł) ma - naszym zdaniem - wywołać wrażenie, że argumenty nasze są nic nie warte.
Ten chwyt nazywa się w logice argumentum ad personam. Nie musimy tłumaczyć się przed nikim z faktu, że prawie 30 lat temu otrzymaliśmy dotację na remont „Domu Bochniaków”, ale po takich bezpodstawnych zarzutach informujemy mieszkańców Bochni, że dotacja z miejskiej nadwyżki budżetowej (bezzwrotna pomoc finansowa po ang. „grant”) została przyznana uchwałą Miejskiej Rady Narodowej dla Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej na dokończenie remontu „Domu Bochniaków”. Remont ten został przeprowadzony, nie było żadnych warunków i podstaw prawnych do jej zwracania, a tym bardziej hipotekowania jej w księdze wieczystej. Zaświadcza to odpis z księgi wieczystej, który niedawno zamieściliśmy na naszym portalu internetowym www.bochniacy.pl a także gruba teczka interesujących dokumentów z tamtej epoki, którą posiadamy i chętnie wykorzystamy. Zatem pan Edward Sitko w liście otwartym do mieszkańców Bochni podał nieprawdę.
Styl listu oraz nieprawdziwe zarzuty i epitety, jakimi nas autor „hojnie obdarza”, pozwolą jego adresatom wyrobić sobie właściwą opinię na temat wartości tego listu. Zapowiedzi sankcji prawnych, zawarte w liście, odczytujemy jako sygnał ostrzegawczy dla bocheńskich mediów, aby nie wtrącały się w nie swoje sprawy, wyciszyły się, albo były bardziej spolegliwe.
Informujemy, że zgodnie ze statutem Zarząd Stowarzyszenia działa kolegialnie podejmując stosowne uchwały, a nie jednoosobowo.
Przypuszczamy, że pan Edward Sitko, publikując list otwarty z 23.08.2014 r. przekroczył swoje uprawnienia wynikające z pełnomocnictwa i jego mocodawca - czyli Związek Bocheńskich Pracodawców - udzieli nam w tej sprawie satysfakcjonującej odpowiedzi. Żyjemy wszak w jednej Bochni, w której mimo ostrego nieraz ścierania się poglądów, pomysłów i inicjatyw możemy i powinniśmy się wzajemnie szanować."
Po dokumentem widnieją podpisy 8 osób