Raport z zasypanego miasta
Jeszcze tydzień temu było 13-14 stopni na plusie i czuć było wiosnę. Luty przypomniał jednak, że mamy dopiero środek astronomicznej zimy, jednak to, co się dzieje w aurze od wczoraj, wykracza poza najczarniejsze scenariusze.
Sprawdziliśmy — do godz. 20 w Bochni spadło już 46 cm śniegu i sypie nadal. Najgorzej oczywiście mają kierowcy, bo jazda po bocheńskich drogach to specyficzna odmiana rosyjskiej ruletki. Do łask wróciły łańcuchy śnieżne na koła i miotły do odśnieżania swych "czterech kółek". Jezdnie są pokryte grubą warstwą śniegu i mimo, że BZUK puścił w bój cały swój sprzęt — 7 pługów to istnieją takie ulice, na które lepiej nie wyjeżdżać. O tym, że jednak można i w taki czas utrzymać drogę w stanie przyzwoitym przekonuje widok obwodnicy — na całym odcinku jest czarna.
Sporo kierowców zostawiło dzisiaj swe pojazdy w domu, wskutek czego na ulicach nie było korków. Ci, którzy wyjechali raportowali, że ciężkie chwile przeżywali m.in. na światłach przy ul. Wiśnickiej. Zjazd ul. Brodzińskiego w kierunku sygnalizacji i konieczność gwałtownego hamowania akurat w chwili, gdy zapaliły się czerwone sygnalizatory, nie należał do przyjemnych.
Ale są też pozytywy — pięknie ośnieżone górki są rajem dla dzieci, a zaczęły się przecież ferie. No i nie zapominajmy, iż trwają jeszcze Walentynki, a nie ma drugiego równie urokliwego miejsca, jak ośnieżone Planty.
Ach, żeby nie zapomnieć — ma padać jeszcze jutro:) Cały dzień.